****
Obudziłem się przywiązany pasami do stołu operacyjnego przez co przyszedł mnie nieprzyjemny dreszcz spowodowany wspomnieniami. Obróciłem głowę w prawo i zobaczyłem szklaną szybę a po drugiej stronie Sarę, która została ukuta w kręgosłup i strasznie wrzasnęła. Zdziwiło mnie to, że nie wyciągali od niej informacji tylko pozwolili jej od tak zemdleć i nic z nią nie robić. Gdzie ja do cholery jestem? - zapytałem sam siebie w myślach i spojrzałem w lewo gdzie był jakiś mężczyzna w białym kitlu bawiący się w rękach maską. Od razu mi się nie spodobał i patrzyłem na niego wrogim wzrokiem.
- No proszę Śpiąca Królewna się obudziła? A raczej obiekt 666? - zaśmiał się i do mnie podszedł nachylając się nade mną na co się szarpnąłem.
- Wypuść mnie! - warknąłem - Lepszej liczby na stanie nie mieliście? - dodałem po chwili.
- Sądzę, że żarty długo się ciebie nie będą trzymały - stwierdził podchodząc do szafy i czegoś szukając.
- Nic ze mnie nie wyciągniesz! Byłem już wiele razy przesłuchiwany i zapewniam, że i tym razem nic się ode mnie nie dowiecie! - krzyknąłem w jego stronę.
- Na nic nam twoje informacje jesteś tylko obiektem testowym - westchnął i wyciągnął pokaźną sumę strzykawek na co się nieco wzdrygnąłem patrząc na grubość i długość igieł.
- Kolejny pieprzony sadysta... Ja to mam szczęście - rzekłem z irytacją w głosie.
- Faktycznie mój brat był niezłym sadystom - stwierdził na co popatrzyłem na niego ze zdziwieniem - Podpowiedź miał na imię Siergiej i był blondynem - dodał wzdychając.
- No to faktycznie pieprzony sadysta z ciebie jeśli to rodzinne - warknąłem na wspomnienie śmierci tego palanta. Mężczyzna i tak był już zdenerwowany więc bez wahania wbił mi igłę w szyję z jasno zielonym płynem na co przekląłem tak głośno, że aż rozniosło się echo. Substancja mnie tak otumaniła, że straciłem prawie kontakt ze światem.
- Zapomniałem dodać, że raczej żywy stąd nie wyjdziesz - zaśmiał się psychopatycznie.
- Już mi tak raz powiedziano i czuję się jak do tej pory wyśmienicie - przedrzeźniałem go.
- Wiesz znam granicę życia i śmierci więc nie będzie ci tak łatwo - powiedział i podał mi znowu coś tylko, że tym razem wbił się w inne miejsce.
- Co to było?! - krzyknąłem szarpiąc się.
- Denerwujesz mnie więc będziesz czuł ból dwa razy mocniej - wytłumaczył i uderzył mnie w policzek, który zaczął mnie piec tak strasznie jakby mnie butem tam kopnął. - Znaj łaskę pana, zaczniemy na poważnie dopiero za parę godzin więc się ciesz - rzekł uderzając mnie w tył głowy co znowu strasznie bolało, ale przynajmniej nie musiałem oglądać jego szpetnego ryja...
<Sara? :3>
- Wypuść mnie! - warknąłem - Lepszej liczby na stanie nie mieliście? - dodałem po chwili.
- Sądzę, że żarty długo się ciebie nie będą trzymały - stwierdził podchodząc do szafy i czegoś szukając.
- Nic ze mnie nie wyciągniesz! Byłem już wiele razy przesłuchiwany i zapewniam, że i tym razem nic się ode mnie nie dowiecie! - krzyknąłem w jego stronę.
- Na nic nam twoje informacje jesteś tylko obiektem testowym - westchnął i wyciągnął pokaźną sumę strzykawek na co się nieco wzdrygnąłem patrząc na grubość i długość igieł.
- Kolejny pieprzony sadysta... Ja to mam szczęście - rzekłem z irytacją w głosie.
- Faktycznie mój brat był niezłym sadystom - stwierdził na co popatrzyłem na niego ze zdziwieniem - Podpowiedź miał na imię Siergiej i był blondynem - dodał wzdychając.
- No to faktycznie pieprzony sadysta z ciebie jeśli to rodzinne - warknąłem na wspomnienie śmierci tego palanta. Mężczyzna i tak był już zdenerwowany więc bez wahania wbił mi igłę w szyję z jasno zielonym płynem na co przekląłem tak głośno, że aż rozniosło się echo. Substancja mnie tak otumaniła, że straciłem prawie kontakt ze światem.
- Zapomniałem dodać, że raczej żywy stąd nie wyjdziesz - zaśmiał się psychopatycznie.
- Już mi tak raz powiedziano i czuję się jak do tej pory wyśmienicie - przedrzeźniałem go.
- Wiesz znam granicę życia i śmierci więc nie będzie ci tak łatwo - powiedział i podał mi znowu coś tylko, że tym razem wbił się w inne miejsce.
- Co to było?! - krzyknąłem szarpiąc się.
- Denerwujesz mnie więc będziesz czuł ból dwa razy mocniej - wytłumaczył i uderzył mnie w policzek, który zaczął mnie piec tak strasznie jakby mnie butem tam kopnął. - Znaj łaskę pana, zaczniemy na poważnie dopiero za parę godzin więc się ciesz - rzekł uderzając mnie w tył głowy co znowu strasznie bolało, ale przynajmniej nie musiałem oglądać jego szpetnego ryja...
<Sara? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz