- Związali nas żebyśmy nie łazili po dachach - westchnąłem próbując jakoś odpiąć pasy, ale było to na marne. Wściekły zaprzestałem i mrucząc coś pod nosem skuliłem się na łóżku.
- Mam rozumieć, że to twój kolejny raz? - zapytała śmiejąc się cicho.
- Nie dbam o swoje zdrowie więc to często mi się zdarza - mruknął i znowu poszedłem spać. Gdyby był tu teraz Wiliam pewnie bym go chciał zabić, ale jednak miał szczęście. Przecież skakanie po dachach to nic strasznego... No dobra z ich perspektywy może to przerażać, ale jak człowiek jest do tego odpowiednio przygotowany to nic mu się nie stanie więc nie przesadzajmy... Tak właściwie to czemu mnie niby związali?! Do czorta przecież mnie tego w szkole uczono! Jak stąd wyjdę to pójdę jeszcze wyżej na osiemdziesiątki to zobaczą.
- Mam rozumieć, że to twój kolejny raz? - zapytała śmiejąc się cicho.
- Nie dbam o swoje zdrowie więc to często mi się zdarza - mruknął i znowu poszedłem spać. Gdyby był tu teraz Wiliam pewnie bym go chciał zabić, ale jednak miał szczęście. Przecież skakanie po dachach to nic strasznego... No dobra z ich perspektywy może to przerażać, ale jak człowiek jest do tego odpowiednio przygotowany to nic mu się nie stanie więc nie przesadzajmy... Tak właściwie to czemu mnie niby związali?! Do czorta przecież mnie tego w szkole uczono! Jak stąd wyjdę to pójdę jeszcze wyżej na osiemdziesiątki to zobaczą.
****
Obudziłem się o dziesiątej więc szanowny pierwszy i trzeci już przy nas byli. Spojrzałem n Wiliama ze złością na co się tylko cicho zaśmiał.
- Rozwiąż mnie! Przecież nic takiego nie zrobiłem! - krzyknąłem.
- Skakanie po 56-metrowych budynkach to nic? - zdziwił się a ja zacisnąłem pięść na materacu.
- Potrafię wyżej - uśmiechnąłem się chytrze. Mężczyzna na chwilę zbladł patrząc na mnie z niedowierzaniem a ja tyko by go w tym utwierdzić pokiwałem twierdząco głową.
- Ani się waż - mruknął ukrywając strach, który siedział mu w oczach.
- Zobaczymy - zaśmiałem się. - Boże Święty ja tego się w szkole uczyłem a ojciec nigdy nie miał nic przeciwko - dodałem po chwili błagalnie.
- Reker to jest niebezpieczne - próbował mi przemówić do rozsądku.
- Jestem snajperem, żeby znaleźć cel muszę wspinać się tak wysoko - uparłem się - Nigdy tego nie robiłeś więc nie wiesz jakie to świetne uczucie - ciągnąłem, ale on trwał w swoich przekonaniach. Oliver też rozmawiał o tym z Sarą, ale ona też się nie poddawała. Kiedy wybiła godzina trzynasta musieli gdzieś wyjść. Leżałem przez chwilę bezczynnie, lecz nagle przypomniało mi się, że w kieszeni spodni mam nóż. Jakoś dobrałem się do niej i wyciągnąłem ostrze, wiedziałem, że dziewczyna ciągle mnie obserwowała co mnie lekko wybijało ze skupienia. Pierwszym sukcesem było przecięcie pasów na prawej ręce a później poszło już gładko. Wstałem z łóżka i się lekko przeciągnąłem chowając nóż na swoje miejsce.
- A co zemną? - zdziwiła się Sara.
- Hm musisz odpocząć! Do zobaczenia - zaśmiałem się i wybiegłem na korytarz gdzie nadal było otwarte okno.
- Reker! - krzyknęła jeszcze za mną, ale ja jej się nie słuchałem. Jak najszybciej obrałem trasę na drugi najwyższy budynek w wieży i zacząłem bawić się w parkur od nowa.
<Sara? xd>
- A co zemną? - zdziwiła się Sara.
- Hm musisz odpocząć! Do zobaczenia - zaśmiałem się i wybiegłem na korytarz gdzie nadal było otwarte okno.
- Reker! - krzyknęła jeszcze za mną, ale ja jej się nie słuchałem. Jak najszybciej obrałem trasę na drugi najwyższy budynek w wieży i zacząłem bawić się w parkur od nowa.
<Sara? xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz