- Reker - powiedział uradowany łapiąc mnie za rękę a drugą pogłaskał mnie po policzku - Martwiłem się o ciebie. J-jak się czujesz? - zapytał przejęty na co tylko rozłożyłem ręce co miało oznaczać, że nie wiem jak, ale nie wiedziałem jak to odebrał, lecz wydawało mi się, że pozytywnie, bo kiwał twierdząco głową. - Boli cię nadal? - dopytywał z troską na co bez wahania pokiwałem twierdząco głową na co on wstał i poszedł pewni po lekarza. Spojrzałem na lewo gdzie znajdowała się nieprzytomna Sara i niewyspany tak samo jak Wiliam, Oliver. Spojrzałem na parametry życiowe młodej, które były w normie, chciałem mu powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, ale z moich ust wydostał się tylko cichy jęk.
- Nie przemęczaj się - rzekł niemal od razu blondyn patrząc w moją stronę - Musicie porządnie wypocząć jeśli chcecie wrócić szybko do zdrowia - dodał po chwili na co skinąłem twierdząco głową. Po jakiś 2 minutach do sali wparował lekarz wraz z Wiliamem. Zaczął mnie oglądać i sprawdzać temperaturę.
- Stan pod gorączkowy... Podam mu leki przeciw bólowe i coś na obniżenie temperatury, żeby nie skoczyła wyżej - stwierdził i odszedł, ale szybko wrócił ze strzykawką na co się cały spiąłem a serce zaczęło mi bić szybciej co od razu zasygnalizował monitor EKG.
- Spokojnie, nie będzie bolało - uspokoił mnie założyciel i to on przejął strzykawkę od doktora. Odwróciłem wzrok, ale podałem mu dla własnego dobra rękę, w którą się wbił i odpłynąłem.
****
Obudziłem się koło południa przez zamieszanie spowodowane trzema przejętymi oczami. Otworzyłem powoli oczy i spojrzałem na lewo, Sara już się obudziła i o dziwo potrafiła mówić co mnie trochę wkurzyło, bo ja nie potrafiłem wydusić z siebie nawet litery "A".
- Muszę iść porozmawiać z pierwszym odpoczywaj - powiedział Oliver.
- Dobrze - odpowiedziała mu słabym głosem i wyszedł gdzieś z Wiliamem. Gapiłem się w jej stronę i nagle nasze spojrzenia się spotkały. Spytałem się jej gestem jak się czuje, chciałem się z nią bardziej zaprzyjaźnić... Łączyło nas parę faktów z przeszłości więc może to jakoś pójdzie - Bywało lepiej... Nie umiesz rozmawiać jak człowiek? - zapytała z docinką na co się zirytowałem i dotknąłem szyi po czym pokiwałem przecząco głową dając znak, że jestem na to jeszcze za słaby. - Rozumiem... A ty jak się czujesz? - spytała nieco innym tonem. Zrobiłem z ręki pistolet i przystawiłem go sobie do skroni strzelając na co cicho się zaśmiała. Rozejrzałem się po sali bystrym wzrokiem i znalazłem na stoliku przy mnie moją kartę z długopisem pod spodem zawsze była jakaś czysta kartka "na wszelki wypadek". Napisałem na niej po francusku "Nous sommes des amis?" co miało oznaczać czy zostaniemy przyjaciółmi i pokazałem jej to. Nie wiedziałem czy zna ten język więc byłem gotów napisać to jeszcze raz, ale po naszemu.*Pismo Rekera
<Sara? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz