sobota, 14 stycznia 2017

Od Reker'a cd. Sary

Powoli zacząłem mrużyć oczy i zobaczyłem przy mnie Wiliama. Był strasznie zmartwiony moim stanem, rozmawiał o czymś z Oliverem i co po chwilę zerkał na monitor EKG. Nie mogłem usłyszeć ich rozmowy, bo odbierałem tylko ciche szepty jakby byli ode mnie oddaleni o kilka metrów. Czułem się strasznie osłabiony a mój oddech był wspomagany aparaturą. Wiedziałem, że nie wyduszę z siebie nic przez następny tydzień a co dopiero myśleć o chodzeniu czy nawet bieganiu. Jeden głębszy wdech sprawiał mi tyle bólu co przyjęcie kuli w klatkę piersiową. Nie zauważyli mojej obecności w śród "żywych" jedynie dla tego, iż ciągle miałem przymrużone oczy, które starały przystosować się do światłości panującej w pomieszczeniu. Gdy już czułem się na odpowiedniej sile szturchnąłem rękę Wiliama, którą miał położoną bezwładnie na łóżku. Za pierwszym razem nie zareagował, bo pewnie sądził, że mu się wydawało więc powtórzyłem czynność, ale tym razem na mnie popatrzył a w jego oczach było widać szczęście i nadzieję.
- Reker - powiedział uradowany łapiąc mnie za rękę a drugą pogłaskał mnie po policzku - Martwiłem się o ciebie. J-jak się czujesz? - zapytał przejęty na co tylko rozłożyłem ręce co miało oznaczać, że nie wiem jak, ale nie wiedziałem jak to odebrał, lecz wydawało mi się, że pozytywnie, bo kiwał twierdząco głową. - Boli cię nadal? - dopytywał z troską na co bez wahania pokiwałem twierdząco głową na co on wstał i poszedł pewni po lekarza. Spojrzałem na lewo gdzie znajdowała się nieprzytomna Sara i niewyspany tak samo jak Wiliam, Oliver. Spojrzałem na parametry życiowe młodej, które były w normie, chciałem mu powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, ale z moich ust wydostał się tylko cichy jęk.
- Nie przemęczaj się - rzekł niemal od razu blondyn patrząc w moją stronę - Musicie porządnie wypocząć jeśli chcecie wrócić szybko do zdrowia - dodał po chwili na co skinąłem twierdząco głową. Po jakiś 2 minutach do sali wparował lekarz wraz z Wiliamem. Zaczął mnie oglądać i sprawdzać temperaturę.
- Stan pod gorączkowy... Podam mu leki przeciw bólowe i coś na obniżenie temperatury, żeby nie skoczyła wyżej - stwierdził i odszedł, ale szybko wrócił ze strzykawką na co się cały spiąłem a serce zaczęło mi bić szybciej co od razu zasygnalizował monitor EKG.
- Spokojnie, nie będzie bolało - uspokoił mnie założyciel i to on przejął strzykawkę od doktora. Odwróciłem wzrok, ale podałem mu dla własnego dobra rękę, w którą się wbił i odpłynąłem.
****
Obudziłem się koło południa przez zamieszanie spowodowane trzema przejętymi oczami. Otworzyłem powoli oczy i spojrzałem na lewo, Sara już się obudziła i o dziwo potrafiła mówić co mnie trochę wkurzyło, bo ja nie potrafiłem wydusić z siebie nawet litery "A". 
- Muszę iść porozmawiać z pierwszym odpoczywaj - powiedział Oliver.
- Dobrze - odpowiedziała mu słabym głosem i wyszedł gdzieś z Wiliamem. Gapiłem się w jej stronę i nagle nasze spojrzenia się spotkały. Spytałem się jej gestem jak się czuje, chciałem się z nią bardziej zaprzyjaźnić... Łączyło nas parę faktów z przeszłości więc może to jakoś pójdzie - Bywało lepiej... Nie umiesz rozmawiać jak człowiek? - zapytała z docinką na co się zirytowałem i dotknąłem szyi po czym pokiwałem przecząco głową dając znak, że jestem na to jeszcze za słaby. - Rozumiem... A ty jak się czujesz? - spytała nieco innym tonem. Zrobiłem z ręki pistolet i przystawiłem go sobie do skroni strzelając na co cicho się zaśmiała. Rozejrzałem się po sali bystrym wzrokiem i znalazłem na stoliku przy mnie moją kartę z długopisem pod spodem zawsze była jakaś czysta kartka "na wszelki wypadek". Napisałem na niej po francusku "Nous sommes des amis?" co miało oznaczać czy zostaniemy przyjaciółmi i pokazałem jej to. Nie wiedziałem czy zna ten język więc byłem gotów napisać to jeszcze raz, ale po naszemu.

*Pismo Rekera

<Sara? :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz