poniedziałek, 9 stycznia 2017

Od Reker'a cd. Kiary

- Gdzie ten pieprzony facet?! - warknąłem pytająco na drużynę, która wskazała ziemię. Mężczyzna był przytomny, ale nie potrafił się wyrwać z pod ucisku buta Nicole, na dodatek miał założone "eleganckie" metalowe kajdanki - Pozwólcie, że się nim zajmę - zaśmiałem się złowieszczo i wrzuciłem go do jednego z pokoi, w którym o dziwo był prąd. Najwidoczniej była to kolejna sala tortur co mnie jednocześnie cieszyło, ale też i złościło. Rzuciłem nim o krzesło, na które upadł z hukiem, lecz gdy zobaczyłem łańcuchy zmieniłem zdanie i walnąłem jego ciałem z całej siły o ścianę, do której go oczywiście bolało - Sory, ale nie będę delikatny - parsknąłem i zacząłem się za czymś oglądać.
- No co ty tak na serio? Za głupia dziwkę będziesz mnie tłukł? - zapytał z niedowierzaniem.
- Ta dziewczyna ma może z siedemnaście lat a ty ją ze swoim kolegą zgwałciłeś i torturowałeś! Nie sądzisz, że to trochę za dużo jak dla takiej kruchej kobiety?! - warknąłem i uderzyłem go z kopa w krocze na co, aż krzyknął. - Nie drzyj japy, bo boli mnie głowa - westchnąłem i wróciłem do swoich poszukiwań.
- Sama sobie zasłużyła! Musiałbyś słyszeć jej piękne krzyki i błagania - powiedział po chwili, gdy opanował ból.
- Coś czuję, że na naszym spotkaniu poczujesz jeszcze gorszy ból i nie martw się postaram się żebyś nie zemdlał mi na naszym pierwszym i ostatnim spotkaniu - uśmiechnąłem się złowieszczo znajdując bat, którym uderzyłem go w odkryte ręce. Krew poleciała mu od razu co mnie zadowoliło.
- O cholera - jęknął pod wpływem bólu.
- Ej! Przestań dopiero zaczynamy - stwierdziłem ściągając kurtkę i biorąc kolejny zamach. Tym razem ofiarą był jego policzek, który też przesiąkł krwią - Oj nie sądziłem, że jestem taki dobry - rzekłem rozluźniając wszystkie mięśnie. Wyciągnąłem z kieszeni nóż, który bez wahania wbiłem mu w ramię. Ostrze znalazło się w jego ciele po samą rękojeść co mnie zachwyciło. Zacząłem kręcić nim udając, że nie mogę go wyjąć co sprawiło mu wiele bólu i zaczął jęczeć oraz trochę krzyczeć. Znudzony już takimi standardowymi "zabawami" zacząłem znowu węszyć po pomieszczeniu i natrafiłem na małą szafkę z pięcioma szufladami.
- Czego tam szukasz psie? - zaśmiał się ledwo.
- Zamknij mordę kundlu jeśli pan nie pytał cię o nic! - warknąłem wykorzystując starą mowę Siergieja. Otworzyłem pierwszą szufladę i znalazłem w niej knebel i kastet. Knebel postanowiłem mu odpuścić, bo chciałem słyszeć jak to wszystko przeżywa. Ukryłem za plecami kastet i ruszyłem w jego stronę - No to co mamy już pierwszą niespodziankę zostały jeszcze cztery jeśli oczywiście przeżyjesz pierwszą - mruknąłem i zadałem mu pierwszy cios w twarz. Nie pozwoliłem jednak mu się zastanowić czym dostał, bo wymierzyłem następny cios w brzuch, który później znowu powtórzyłem przywalając mu w tą głupią mordę i w cios w jego czułe miejsce.
- Pojebało cię?! - krzyknął przeraźliwie wijąc się z bólu.
- Jeszcze nie! - zaprzeczyłem jego słowom i sięgnąłem do następnej szuflady - U sól bardzo źle rozmieściłeś rzeczy w szafkach - mruknąłem obsypując go całą zawartością solniczki na co zaczął się wić z bólu i nawet z oczu pociekły mu łzy. - No już nie płacz to przecież nie boli! Jesteś tylko dziwką i biednym kundlem, za którym nikt nie zatęskni - wytłumaczyłem mu na co spuścił głowę. Spojrzałem do następnych szufladek, które niestety były puste, ale miałem jeszcze dla mojej ofiary parę zabaw. - Wiesz ile człowiek potrafi przyjąć kul z pistoletu i ciągle żyć? - zapytałem go oceniając stan magazynków, który był w nadwyżce.
- Nie wiem piętnaście? - odpowiedział pytaniem.
- Tak dokładnie to chyba z sześć, ale skoro chcesz tyle to niema sprawy - zachichotałem i wystrzeliłem mu w brzuch. - Aha masz liczyć na głos! - rozkazałem mu.
- Je-jeden - zaczął liczyć. Kolejne strzały padały w inne miejsca a on nadal liczył chodź szło mu to fatalnie i co liczbę przeciągle krzyczał.
- Czternaście! - krzyknął gdy dostał w ramię. Nie chciało mi się już więcej wymyślać jego tortur, ale wiedziałem gdzie zadać dokładnie ostatni strzał. Z początku wymierzyłem mu w głowę na co przełknął głośno ślinę, ale zacząłem zjeżdżać ręką w dół i od razu się spiął kręcąc przecząco głową gdy zatrzymałem się na jego kroczu.
- No co ty?! Też jesteś facetem nie?! Nie zrobisz tego! - krzyczał przerażony.
- To mnie zmuś - powiedziałem słodko i wystrzeliłem a on wydarł się tak potwornie, iż sądzę, że słyszał go cały budynek. - No dobra koniec zabawy - powiedziałem a on nadal jęczał i rozpłakał się jak małe dziecko - Na prawdę spodobało ci się? Może postrzelę cię tam jeszcze raz? - wysyczałem mu koło ucha wyciągając mu nóż z ramienia.
- Nie! Nie! - zaprzeczył.
- No to dobranoc - dodałem i wbiłem mu nóż w tchawicę. Zgasł od razu, ale wysyczał jeszcze na mnie jakąś obelgę. Miałem upaprane spodnie od jego krwi co mnie zirytowało, ale wyszedłem z pomieszczenia zamykając za sobą z hukiem drzwi. Kiara rozmawiała z dziewczyną już na spokojnie co mnie ucieszyło, bo najwidoczniej znalazły wspólny język. - Możemy wracać - stwierdziłem podchodząc do mojej narzeczonej.

<Kiara? Trochę mnie poniosło xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz