Byłem jednocześnie podekscytowany jak i wściekły na naszego łowcę. Byłem pierwszy na dole i zacząłem się czujnie rozglądać w poszukiwaniu sprawcy. Prędko znalazłem grupkę żołnierzy zakładających kajdanki na ręce jakiemuś chłopakowi. Podszedłem do nich wolnym krokiem i mu się przyjrzałem.
- Nazwisko i imię - wypaliłem od razu bez najmniejszego zastanowienia.
- Artem Smith - mruknął chłopka i w tym samym momencie pojawił się przy mnie Wiliam.
- A nie mówiłem? - uśmiechnąłem się chytrze do pierwszego założyciela.
- No brawo detektywie - zaśmiał się - Zabierzcie go na przesłuchanie i dowiedzcie się czemu próbowali zabić Kiarę i Reker'a - dodał po chwili nie ukrywając złości na chłopaka. Postanowiłem wrócić na oddział gdzie po drodze spotkałem Nick'a, którego zaprowadziłem do swoich ludzi. Byłem ciekawy kto przysłał tu to rodzeństwo, które jeszcze nie było doświadczone w strzelaniu.
- I co z tym snajperem? - zapytała narzeczona widząc, że wchodzę do pomieszczenia.
- Artem Smith starszy brat Dylana jest na przesłuchaniu - wyjaśniłem na co skinęła głową - Jestem ciekawy kto ich przysłał - dodałem po chwili opierając się plecami o ścianę.
- Na pewno wróg - stwierdził Nick.
- To z pewnością - westchnąłem cicho - Ile jeszcze razy będą nas próbować zabić - dodałem po chwili ściskając prawą ręką materiał spodni na udzie co od razu zauważyła moja narzeczona i do mnie powoli podeszła. Spojrzałem jej głęboko w oczy. Nie wiedziałem co w moich się malowało, ale w jej zobaczyłem spokój i opanowanie, które zaczęło i mnie ogarniać po paru sekundach. - Dziękuje - uśmiechnąłem się do niej co odwzajemniła. Chciałem ją pocałować, ale w obecnej sytuacji zdawało mi się, że tak nie wypada więc postanowiłem to odstawić na później. Nagle na oddział wpadł założyciel i bez zbędnych pytań zaciągnął mnie na korytarz. Jego ucisk na moim nadgarstku był silny więc widać było, że jest wściekły. Krew powoli przestała mi dopływać do dłoni na co tylko westchnąłem i pociągnąłem go za rękaw koszuli by się trochę opanował, bo jak tak dalej pójdzie to stracę swoją sprawność fizyczną.
- Wybacz Reker - rzekł puszczają mnie na co skinąłem głową, że się nie gniewam.
- Coś wiadomo w sprawie przesłuchania? - zapytałem stając na przeciwko niego.
- Mamy inny obóz na terenach, który pragnie przejąć wieże. Z tego co powiedział jest ich z 200 jak nie mniej. Ponoć są bez względni i nie zawahają się zabić nawet swoich. Musicie uważać, bo jesteście ich pierwszymi celami na liście gończej - tłumaczył przejęty.
- Nas tak łatwo nie przejmą - mruknąłem - Prędzej my wyrżniemy ich co do joty - ciągnąłem.
- Masz rację - stwierdziła Kiara idąca w naszą stronę.
- Nie ładnie podsłuchiwać - zaśmiałem się.
- Nie podsłuchiwałam! - udała obrażoną na co ją do siebie przytuliłem.
- Wiem kochana - wymruczałem jej jak kot do ucha.
<Kiara? :3 Zabijemy ich? xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz