wtorek, 31 stycznia 2017

Od Kiary cd. Reker’a

Ojciec podbiegł do mnie szybko i zaczął mnie szybko rozwiązywać. Widziałam w jego oczach strach i wściekłość jednocześnie.
- Boże… Co oni Ci zrobili?! - powiedział przerażony.
- Bywało gorzej… - wycharczałam i kaszlnęłam gęstą krwią, która i tak sama spływała mi z ust.
Wziął mnie na ręce, owinął w koc i szybko wybiegł z pomieszczenia. Kątem oka zobaczyłam że Olivier biegł za ojcem z Rekerem na rękach.
- Kiara patrz na mnie! - mówił do mnie biegnąc jak szalony, lecz był wciąż czujny. Co chwilę coś wybuchało i było słychać strzały, trzaski, wybuchy czy krzyki. Jak na prawdziwej wojnie. Ojciec cały czas do mnie mówił, co czasami mnie złościło, bo chciałam zamknąć oczy i odpocząć, lecz z drugiej strony wiedziałam że kiedy to zrobię, to na pewno umrę…
- I znowu robimy Grunwald co? - spytałam ze słabym śmiechem, zmuszając się do lekkiego podniesienie kącików ust.
- Grunwald to mieliśmy jak wysłałem 6 tys żołnierzy po was – powiedział zdobywając się na lekkie rozbawienie.
- Ile teraz żołnierzy zabrałeś? - spytałam by jakoś odciągnąć od siebie senność.
- Jakieś 700 żołnierzy -odparł zdyszany.
W porównaniu do nas, my mięliśmy większe wojsko, więc to była totalna głupota, jeśli myśleli że z nami wygrają! Dlaczego te głupki nie poprosili nas o sojusz…? Przecież mogliśmy żyć w zgodzie, nie wybijając się znowu! A teraz ziemia została pozbawiona kolejnych ludzi… Przynajmniej z naszego kontynentu, bo nie wiem co siedziało w Europie i tam dalej w świecie.
Mój koc po chwili cały zabarwił się na czerwono od mojej życiodajnej krwi. Zabawne że człowiek umiera, gdy tylko troszkę więcej jej straci… Nagle znaleźliśmy się na dworze, gdzie od razu zobaczyłam medyków i jakieś kobiety, dzieci i jeszcze jakiś mężczyzn. Nie mieli broni i zasłaniali swoje rodziny wystraszeni. No tak! Pewnie nie wszyscy byli źli w tym obozie, dlatego ich oszczędzili. Gdy tylko zobaczyli mnie i narzeczonego we krwi i ledwie żywych, zbledli tak, że myślałam, że zaraz sami zemdleją. Jak widać, niektórzy z tego obozu nie wiedzieli, do czego ich ludzie są zdolni… Szybko położono mnie na ziemi i zdjęli koc, który odkrył wszystkie rany na całym ciele. Kaszlnęłam krwią na to. Słyszałam jak Reker odpowiada kobiecie na jej pytanie, która trzymała małe zawiniątko w rękach. Była zapłakana i widać po niej było, że nie spodziewała się czegoś takiego… Była załamana śmiercią męża, ale i też w jednej chwili się dowiedziała, że jej mąż był brutalnym mordercą oraz iż będzie musiała sama wychowywać niedawno narodzone dziecko.
Było mi jej żal. Myślała że ma kochanego męża, a tu się okazało co innego… Jej maż był potworem podobnym do tych z obozu Śmierci. Po kolorze kocyka w które było zawinięte dziecko, domyśliłam się że to chłopczyk.
Kobieta patrzyła na nas przerażona, a raczej na nasze rozległe rany. W końcu jakoś przełknęła łzy i wskazała na budynek gdzie znajdowało się skrzydło medyczne. Lekarze szybko nas wzięli i pobiegli jak najszybciej w tamtą stronę. Niektórzy lekarze oczywiście zostali by „więźniach” żeby posprawdzać ich stan. Najbardziej bali się pewnie o tą kobietę z niemowlęciem, co doskonale rozumiałam.
Po chwili znaleźliśmy się na sali operacyjnej, gdzie położyli nas na stołach. Reker stracił przytomność, a ja jeszcze chwilę byłam przy świadomości. Modliłam się żeby Reker to wytrzymał i żeby mnie samej w tym piekle nie zostawiał! Nie wytrzymałabym bez niego… Kochałam gonad życie, mimo iż jeszcze niedawno błam zmuszona udawać, że jest inaczej i miałam nadzieję że nie miał mi tego za złe! Po chwili, gdy zaczęli mi przetaczać krew, zasnęłam i pogrążyłam się w ciemnościach.
**
Znalazłam się poza ciałem, gdzie obserwowałam znowu wszystko z góry. Lekarze walczyli o nasze życie zaciekle. Jednak ja szukałam tylko jednej osoby, a mianowicie swojego ukochanego! „Wyszłam” z sali operacyjnej i zaczęłam go szukać. Miałam nadzieje że nie był w tej pustce, tylko gdzieś tu. Dość dziwne było „przechodzenie” prze ludzi niczym prawdziwy duch, lecz zaczynałam się już powoli przyzwyczajać. Nagle poczułam szarpnięcie i znalazłam się w pustce. Rozglądałam się nerwowo i po chwili zobaczyłam Rekera! Podbiegłam do niego i mocno się do niego przytuliłam. Oboje płakaliśmy jak dzieci. Nie mogliśmy uwierzyć że już po wszystkim!
- Przepraszam że na przesłuchaniu byłam taka oschła wobec Ciebie – powiedziałam mocno się do niego przytulając.

< Reker? :3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz