Sytuacje ostatnich dni przekraczały moje najczarniejsze scenariusze! Nie dość, że Reker przyprowadził tutaj kolejnego zdrajcę to jeszcze ze Śmierci... Merick zginął zaledwie dwa tygodnie temu i nie miałem zamiaru zaufać kolejnemu ścierwu, które będzie kłamać i żalić się jakie to ono jest nie szczęśliwe oraz mówić, że nienawidzi Helsinga. Tamten też tak mówił i co się okazało? był pieprzonym informatorem, który zabił mi brata! Napadłem na nią kiedy nie było przy niej brata, ale kiedy mój przyjaciel się dowiedział prawie mnie zabił a wiedziałem, że stać go na więcej. Nie pojawiałem się na treningach i tylko siedziałem w pokoju brata siedząc bezczynnie i rozmyślając nad "co by było gdyby..." kiedy do pomieszczeniu wszedł już łagodny przyjaciel wyrzuciłem wszystko z siebie, nie wiedziałem czy to zrozumie, ale chciałem spróbować i trochę mi przeszło. Przeprosiłem ją, ale nadal coś mnie trzymało od niej na dystans. Trening szedł jej znakomicie i nie mogłem oderwać od niej wzroku za co miałem ochotę trzasnąć się w twarz.
****
Następne dni mijały spokojnie do czasu kiedy Blackfrey'ów porwali... Cała wież była zdenerwowana i zaczynała poszukiwania. Ich stan po znalezieniu był krytyczny przez co jeszcze bardziej martwiłem się o Tamarę co mnie dziwiło więc postanowiłem trzymać się jak najdalej od medycznego. Gdy ponoć wyzdrowieli chciałem udać się jak najszybciej poza mury więc poszedłem do stajni i zacząłem siodłać siwego Księcia, który strasznie się ucieszył tym faktem i trochę zajęło mi jego uspokojenie i gdy miałem na niego wsiadać zobaczyłem przed sobą Tamarę i się trochę przestraszyłem. Serce przyśpieszyło i czułem się strasznie zakłopotany tą sytuacją.
- Em... chcesz jechać ze mną? - zapytałem niepewnie.
<Tamara? xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz