niedziela, 22 stycznia 2017

Od Jackoba cd. Tamary

Szedłem w kierunku sali treningowej. Można powiedzieć, że bujałem w obłokach, bo cały czas myślałem o Tamarze. Co prawda chciałem powalić Reker'a i jakby to ująć "zabłysnąć" przed innymi. Mój przyjaciel od dawna był dobry w te klocki i już w szkole przejawiał w sobie nadludzką siłę, nauczyciele na zakończeniu szkoły ciepło wspominali całą klasę, bo jak to stwierdzili "dawno już takich żartownisiów nie szkoliliśmy". Na korytarzu dogonił mnie właśnie on sam, miał dzisiaj wspaniały nastrój co było widać na pierwszy rzut oka.
- Słyszałem, że gdzieś się wczoraj urwałeś! No gdzie byłeś? - pytał patrząc na mnie rozbieganym wzrokiem.
- Na polowaniu, zabiłem jelenia - stwierdziłem pół kłamiąc pół mówiąc prawdę.
- Jelenia powiadasz czyli udane łowy? - dociekał.
- Zawsze są udane jeśli coś się złapie - odpowiedziałem na co pokiwał twierdząco głową. - To co dziś ćwiczymy? - zapytałem odganiając go od tematu wczorajszego wieczora.
- Samoobrona mam nadzieję, że utrzymacie się na nogach dzisiaj dłużej - zażartował strzykając palcami. - Jackob czy mnie na naszych treningach ponosi? - zadał nagle dziwne pytanie.
- Jak się wczujesz to się wyprostować nie da, ale to u ciebie norma nie przejmuj się - rzekłem klepiąc go po plecach - Skąd u ciebie takie myśli? - dopytywałem.
- Tamara mi ostatnio o tym powiedziała - westchnął.
- Dobra to chodźmy już na ten trening, bo nam sale zajmą - wymigałem się od tematów związanych z dziewczyną i przyśpieszyłem kroku niemal wbiegając na salę. Przyjaciel się zdziwił, ale nie zdążył nic powiedzieć, bo byliśmy już wszyscy więc nie chciał przedłużać.
- To kto pierwszy? - westchnął dowódca i spojrzał na nas nie pewnie.
- No to może ja - odpowiedziałem mu widząc, że nikt nie pała entuzjazmem. Stanęliśmy na przeciw siebie i się zaczęło. Pierwszy oczywiście na materacu znalazłem się ja, ale przypominając sobie, że moja dziewczyna na mnie liczy i wykorzystując moment nie uwagi Reker'a. Zahaczyłem nogą o jego prawe kolano i przekręciłem go na plecy przyciskając go do ziemi na co wszyscy się zdziwili.
- No proszę znowu jestem na dole tak jak w tedy! - zaśmiał się, ale znowu zyskał władzę przewalając mnie z powrotem na pozycje wyjściową. Nie męczył mnie już dłużej i pozwolił już iść "pastwiąc się" nad resztą. Poszedłem do siebie i poszukałem w biurku albumu ze szkoły wojskowej. Reker miał taki sam co mnie nie dziwiło, bo oglądać takie coś po kilku latach to było niezłe przeżycie. Poszedłem ostrożnie do Tamary i zapukałem w drzwi ściskając w prawej ręce czarny, skórzany album.

<Tamara? Czas znowu na wspominki xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz