wtorek, 24 stycznia 2017

Od Jackoba cd. Tamary

Poszedłem do siebie i od razu uwaliłem się na łóżku rozciągając się po całej jego długości. Jutro zapowiada się ciężki dzień a ja mam tylko 9 godzin odpoczynku, ale jakoś to przeżyje dla mojej ukochanej. Chociaż wyszedłem od niej zaledwie pięć minut temu mam wrażenie, że minęły już wieki i strasznie za nią tęsknie. Długo przewracałem się z boku na bok, ponieważ nie potrafiłem znaleźć sobie wygodnej pozycji a w głowie ciągle miałem setki a nawet tysiące "zdjęć" Tamary. Kiedy wreszcie w mojej głowie zapanowała pustka zasnąłem.
****
Obudziłem się o 6 i powoli zwlekłem się z łóżka zaczynając się ogarniać by jakoś wreszcie wyglądać. Doprowadzając do ładu swoje włosy odetchnąłem z ulgą, że wyrobiłem się przed 45. Resztę czasu spędziłem na znalezieniu broni i pójściu na salę treningową gdzie okazałem się być drugą osobą, która się tam zjawiła, bo pierwszą był jak zwykle Derek.
- Cześć - przywitałem się z przyjacielem.
- Cześć - odpowiedział spokojnie i zaczęliśmy czekać za resztą gadając o tym jak spędzaliśmy wczorajszy dzień. Oczywiście połowę rzeczy po ściemniałem, ale były one tak proste i idealnie pasujące do mnie więc chłopak nie zaprzeczał, że coś mogło być tutaj kłamstwem. Reker o dziwo się dzisiaj spóźnił i w ogóle był jakiś nie swój co było widać na pierwszy rzut oka. Był zdenerwowany a jednocześnie pobudzony do granic możliwości.
- Wybaczcie zaspałem - przyznał się otwarcie na co wszyscy wybuchli śmiechem, ale wybaczyliśmy mu prędko ten mały incydent w końcu też jest człowiekiem a to nie jest jakiś haniebny czyn! Godzinna samoobrona wydawała się zlecieć szybko. Powaliłem wszystkich no oprócz Reker'a, do którego postanowiłem się dzisiaj nie zbliżać ze względu na jego energiczność. Później strzelnica, szybkie strzelanie z broni krótkiej i półgodziny "walczenia" z zacinającym się M110 gorszego grata w wieży nie można było znaleźć! Chodź prezentowały się świetnym wyglądem i celnością to z przeładowaniem była tragedia... Na koniec poszliśmy z chłopakami na stołówkę gdzie powoli panowały pustki dzięki czemu mogliśmy spokojnie porozmawiać i rozluźnić nie zadręczając się pytaniem czy ktoś tu zaraz nie przyjdzie z misją. Kiedy inni żartowali i świetnie się ze sobą dogadywali ja wydawałem się niedostępny i pogrążony we własnych myślach. Chciałem już jak najszybciej znaleźć się przy swojej ukochanej i zniknąć dla całego świata, lecz nie mogłem odejść prędzej od stolika przed innymi, bo w tedy wzbudziło by to liczne podejrzenia.
- Co dzisiaj robicie? - zapytał nagle Mike stukając opuszkami palców o stół.
- U Taszy jak zawsze - odezwał się pierwszy rozmarzony Derek.
- Dokumenty i reszta dnia z Kiarą - rzekł następnie Reker.
- Warta na murach za godzinę - westchnął znudzony Dave nagle wszyscy spojrzeli na mnie, żebym też coś wydukał.
- Będę za murami i u mamy - powiedziałem pierwszy pomysł, który wpadł mi do głowy.
- Ciekawe - mruknął Reker - A ty Mike? - dodał po chwili.
- Jadę do Przemytników do siostry - powiedział przeciągając się. Chwilę jeszcze posiedzieliśmy i zaczęliśmy się rozchodzić. Na dobry początek poszedłem właśnie do mojej mamy by widzieli, że realizuję to co powiedziałem. Przegadałem z kobietą ładną godzinę i kiedy wychodziłem na zegarze pojawiła się godzina 13.45. Prędko pożegnałem się z matką i poszedłem do Tamary. Zapukałem w drzwi, ale gdy nikt nie odpowiedział zniecierpliwiony sam wszedłem do pokoju zamykając za sobą szczelnie drzwi. Podszedłem do dziewczyny, która przez sen się strasznie wierciła więc położyłem jej rękę na czole, które okazał się gorące.
- Gorączka - szepnąłem zdziwiony, ale zachowałem trzeźwość umysłu i zrobiłem jej zimny okład na czoło. Przesiedziałem u niej dwie godziny zmieniając co jakiś czas okład, ale cieszyłem się, że gorączka wyraźnie spada. Była 15 więc teraz rzadko kto przesiadywał w stołówce. Do obiadu zostały jeszcze godzina czyli nie było się co spieszyć, poszedłem tam po ciepłą herbatę, która mogła by pomóc mojej dziewczynie jakby się obudziła. Gdyby jednak to nie nastąpiło sam bym ją wypił, wziąłem jeszcze kilka butelek wody. Co było najdziwniejsze pachniało tam jakby coś gotowali co wydawało się dziwne, ale postanowiłem nie zaprzątać teraz sobie tym głowy i ruszyłem z powrotem do jej pokoju. Przesiedziałem tak sam w pustce strasznie się martwiąc jeszcze trzydzieści minut zaczęła się lekko przebudzać na co odgarnąłem jej niesforne włosy wchodzące jej do oczu. - Jak się czujesz? - zapytałem z troską trzymając w rękach kubek, który miałem zamiar jej podać.

<Tamara? :3> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz