- Nie jestem lekarzem, ale Antyzyna może w jakimś stopniu pomóc. Możesz też spróbować z Zyną, ale raczej nie wyjdziesz z tego żywo zresztą ja po tym ledwo żyłem - westchnąłem siadając przy jednym z okien zachęcając Nick'a by zrobił to samo. Widziałem w jego oczach błysk, który świadczył pewnie o jego nadziei co do wyleczenia się z choroby - Znam wielu ludzi, którzy nie tykają się broni palnej z wielu powodów... Jedni boją się, że się zastrzelą a inni mają z nią złe wspomnienia. W tych czasach niestety nie wystarczy ci jeden nóż, którym będziesz mógł powyrzynać wszystkich - zrobiłem przerwę na wdech i wsunąłem jedną rękę do kieszeni spodni - Dlatego potrzebujesz więcej tego typu broni - rzekłem wyciągając z niej tkaninę, z której było widać szlówki. Podałem mu ją i zachęciłem do rozłożenia prezentu... Kiedy tak się stało jego oczom ukazał się komplet noży do rzucania różnej długości, grubości i ostrości - Należą od dzisiaj do ciebie mam nadzieję, że będziesz trenował - uśmiechnąłem się opierając łokciami o parapet okna strzeleckiego.
<Nick? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz