czwartek, 29 grudnia 2016

Od Reker'a cd. Kiary

W pewnym momencie zrobiło mi się słabo, lecz nie zdążyłem powiedzieć o tym mojej ukochanej tylko jeszcze mocniej ścisnąłem wodze. Nie wiem czy jechaliśmy dalej czy się zatrzymaliśmy, bo obudziłem się dopiero na medycznym. Jak ja nie cierpię teko miejsca! Poprawiłem tylko włosy i westchnąłem. Rozejrzałem się po sali, na której panowała niemalże pustka. Zero lekarzy czy jakiejś opieki medycznej, żadnego założyciela i tylko dwóch żołnierzy śpiących sobie smacznie. Oczywiście byłem jeszcze ja i Kiara, która trochę szamotała się przez sen. Powoli do niej podszedłem, bo poczułem delikatny ból w nogach, ale na szczęście nie było to daleko przez co szybko usiadłem na jej łóżku i złapałem ją za rękę przez co się uspokoiła. Dziwiłem się, że niema tu jeszcze Wiliama, który ma już pewnie ułożone w głowie kazanie. Nie wiedziałem ile spałem, może przed chwilą dotarliśmy? W głowie krążyła mi setka pytań. Pewnie byliśmy sensacją ostatnich dni i nie obejdzie się bez zamieszania. Siedziałem jeszcze chwilę bezczynnie przyglądając się mojej śpiącej królewnie. Nagle ktoś "zaatakował" mnie łapiąc mnie za ramię kim był Derek.
- Wreszcie się obudziłeś - zaśmiał się.
- Jakbym był w lepszej formie leżał byś już na ziemi... Wiesz, że nie zachodzi się ludzi od tyłu? - rozluźniłem się nieco a on zabrał rękę.
- Szukaliśmy was z dwa tygodnie. Gadaj gdzie się zaszyliście?! - mruknął trochę zły.
- A bo ja wiem gdzie to było na ziemiach niczyich na pewno - stwierdziłem przeciągając się.
- Masz, będziesz musiał sam se ja znowu naszyć - rzekł wyciągając z kieszeni naszywki ze znakiem Duchów - Chyba nie myślałeś, że zrobimy to za ciebie co? - zaśmiał się.
- Przecież ja szyć nie umiem - powiedziałem z szeroko otwartymi oczami.
- To się nauczysz! - odparł szukając igły i nitki.
- Chyba walnąłeś w drzewo podczas galopu - powiedziałem poirytowany, gdy dostałem "sprzęt" do szycia. - A tak w ogóle to gdzie są wszyscy? - zapytałem na poważnie.
- Oliverowi się pogorszyło i wszyscy lekarze przy nim czuwają - westchnął - Wieża latała jak głupia kiedy was nie było - dodał po chwili.
- Coś mi się zdaje, że to nie jest zapalenie oskrzeli - stwierdziłem ściągając kurtkę, do której miałem przyszyć znaczki.
- To z pewnością coś gorszego - powiedział - Muszę iść, postaraj się nie po kłuć - rzekł i wyszedł. Biedny Oliver, żeby tylko wyszedł z tego cało. A Dereka chyba ukatrupię za to szycie. Co po chwilę się kułem a naszywka nie chciała zostać przyszyta co mnie już zaczęło wkurzać, bo były dwie.

<Kiara? ;3 Pomożesz mu przyszyć? xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz