piątek, 30 grudnia 2016

Od Kiary cd. Reker’a

Nie wiem gdzie byłam, ale znajdowałam się w jakimś ciemnym miejscu, a wokoło mnie panowała tylko ciemność. Zaczęłam się denerwować. Czułam strach, że nie ma przy mnie Rekera. Chciałam uciec z tego przerażającego miejsca i schować siew ramionach ukochanego, lecz niestety nie miałam takiej możliwości. Wtedy nagle usłyszałam głos swojej matki! A po chwili pojawiła się przede mną… Zamurowało mnie!
- Przepraszam córeczko… - powiedziała, na co ja zaczęłam się rozglądać, czy to aby na pewno do mnie, bo przecież ona mnie nienawidziła! - Tak Kiaro… Do Ciebie kieruję te słowa – odparła z westchnieniem.
- Czego chcesz?! - warknęłam. Zawsze zdawałam sobie sprawę, ze jetem niechcianym dzieckiem, a w dodatku własna matka mnie nienawidziła i każdego dnia mi to okazywała, gdy jeszcze żyła i byłam z nią.
- Przeprosić… - powiedziała ze skruchą i zrobiła krok w moją stronę – Cieszę się że układasz sobie życie! Wiem że sporo krzywdy Ci wyrządziłam… Wiem że powinnam być dla Ciebie lepszą matką – mówiła szczerze co mnie dziwiło.
- Teraz niby Cię to obchodzi?! Moje istnienie? - spytałam gniewnie – Zawsze traktowałaś mnie jak śmiecia, a nie córkę! - wrzasnęłam wściekła – Skoro mnie tak od początku nienawidziłaś, to mogłaś mnie oddać ojcu! - krzyknęłam do niej, na co ona spuściła głowę, a z oczu poleciały jej łzy.
- Myślisz ze nie wiem, że utrudniałaś mojemu ojcu znalezienie mnie?! Wszystko mi powiedział! - krzyczałam – A Tobie niby teraz jest przykro?! Jeśli prosić o wybaczenie, to się grubo pomyliłaś! Nigdy Ci nie wybaczę tego, co mi zrobiłaś…! Nigdy! Zamiast mnie chronić, Ty wystawiałaś do wiatru i chciałaś żebym byłą martwa! - krzyknęłam przez łzy, na co ona się cofnęła o krok.
Wszystko we mnie dosłownie kipiało a jednocześnie bolało. Pamiętam że zawsze patrzyłam na inne rodziny, jak rodzice chronią swoje dzieci i spędzają radośnie z nimi czas… Czułam wtedy ból nie do opisania, gdy na to patrzyłam i zdałam sobie wtedy sprawę, że ja nigdy nie będę mieć takiej kochającej rodziny jako dziecko. Nagle obraz zaczął się rozmazywać a moja matka nagle zniknęła, a przede mną pojawił się obcy mi mężczyzna, więc automatycznie się cofnęłam na bezpieczną odległość.
Mężczyzna patrzył na mnie ciepłym wzrokiem i uśmiechał się. Miał ręce w kieszeniach spodni i był ubrany na wojskowo. Był wysoki, miał czarne włosy i brązowe oczy… Patrzyłam na niego spłoszonym wzrokiem i spodziewałam się ataku, więc odruchowo moje mięśnie się napięły. Coś mi jednak mówiło, że nie chce mi zrobić krzywdy, więc przyjrzałam mu się baczniej. Teraz dopiero zauważyłam, że bym bardzo podobny z urody do Rekera!
- Witaj Kiaro – odezwał się miłym i ciepłym głosem – Miło mi Cię w końcu poznać, jako moją przyszłą synową – odparł i podszedł do mnie tak szybko, że nawet nie zdążyłam zareagować! Jakby się teleportował i położył rękę na mojej głowie.
- Jest pan ojcem Rekera? - spytałam na co przytaknął głową.
- Widzę że za moim synem skoczyłabyś w ogień, podobnie jak i on za Tobą! - odparł uśmiechając się i poczochrał mnie po głowie. Poczułam się troszkę jak dziecko… - Nie kłóćcie się więcej… - odparł po czym nagle zniknął.
**
Zaczynałam powoli wracać do świata żywych, a raczej do rzeczywistości, bo obudziłam się w jakże moim ulubionym skrzydle medycznym! Zwariuję niedługo widząc cały czas te białe ściany! Zobaczyłam po chwili mojego ukochanego, jak walczy z igłą do szycia, na co lekko zachichotałam, bo co chwilę się kuł w palce. Moja reakcja sprawiła, ze zdradziła iż się obudziłam. Reker podniósł na mnie wzrok i się uśmiechnął.
-Witaj Księżniczko! - odezwał się tym swoim cudownym głosem – Jak się czujesz? - dodał z troską.
- Właściwie to bym jeszcze pospała, ale we własnym łóżku i we własnym pokoju! - powiedziałam na co się cicho zaśmiał, żeby nie obudzić żołnierzy śpiących niedaleko nas.
- Co robisz? -spytałam.
- Derek kazał mi przyszyć znak Duchów do munduru – odparł z westchnieniem i po chwili znowu się ukuł. Znowu zachichotałam i wzięłam od niego igłę z nicią, oraz jego mundur.
- Daj, bo zrobisz sobie jeszcze krzywdę a tego nie chcę! - dodałam rozbawiona, po czym zaczęłam szybko i sprawnie zszywać znak Duchów. Po niecałych dziesięciu minutach wszystko było już gotowe, więc oddałam mu mundur do reki – Proszę bardzo! - powiedziałam z uśmiechem – Taki duży chłopiec, który umie posłużyć się każdą niemalże bronią, a zwykłej nici nie potrafi utrzymać, by się nie po kłuć – dodałam rozbawiona, łobuzersko się uśmiechając i przy okazji drocząc się z nim.

< Reker? :3 tak, jego ojciec odwiedził ją we śnie xdd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz