wtorek, 13 grudnia 2016

Od Nicka cd. Eri

W osłupieniu podziwiałem piękno mutacji… nie mogłem ruszyć się z miejsca, nawet gdy mutant zaczął biec w naszą stronę. Stałem jak zakorzeniony, a biedna przestraszona Eri cofnęła się pod wpływem impulsu.
Zaatakował ją starając się wgryźć się w jej szyję, na szczęście Eri odepchnęła go, jednak jej nóż został w ciele mutanta pozbawiając ją broni. Zasłonięta jedynie własnymi rękoma walczyła z zwierzem, który właśnie odgryzał jej ręce.
Dopiero teraz wszystkie moje zmysły powróciły do normalnego stanu i odzyskałem trzeźwy umysł. Popędziłem Eri z pomocą, licząc na to, że nie ma mocno pokaleczonych rąk. Starałem się kierować w głowę, jednak przy samym spotkaniu noża z głową mutanta, chwilowo (jak dla mojej choroby) złapał mnie paraliż.
Ledwo co wydobyłem nóż z królika.
-Dzięki za uratowanie życia…-powiedziała z lekkim uśmiechem, jednak ja zajęty byłem rozcinaniem mutanta.
-Co robisz?-zapytała, a ja z całych sił starałem się zgiąć ręce, by nie zauważyła mojej dolegliwości, jednak trudno jest ruszyć chwilowo sparaliżowaną ręką, i serce potwora udało mi się wyciąć całkiem sztywnymi rękoma.
-Dokładnie o to chodziło…-Odpowiedziałem w końcu pokazując , nabite na nóż serce, z którego jeszcze przez chwilę skapywała krew.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz