poniedziałek, 19 grudnia 2016

Od Martyn'a c.d. Jim'a

- Zachodzę w głowę cóż za cechę musiałaby posiadać, by wydać ci się interesującą pod względem innym aniżeli tylko wyglądu - wyrecytowałem z głowy wprawnym, aktorskim tonem, uśmiechając się bezczelnie.
Jim nie dał się zdenerwować. Zamiast tego najspokojniej w świecie odpowiedział:
- Pasuje do trupów.
Wbił mi aluzję prosto pod żebra. Widziałem w jego oczach dopowiedź: "w przeciwieństwie do ciebie". Pochwaliłem go w myślach za umiejętność sarkazmu.
-Jest chytra, pozbawiona empatii i niegodna zaufania? - spytałem.
- Widzę, że zaczynasz rozumieć o co w tym wszystkim chodzi.
Nie odpowiedziałem od razu; zamiast tego wlepiłem w niego swoje uważne spojrzenie. Zastanawiałem się, jak go opisać słowami. Ociekający testosteronem, szowinistyczny samiec alfa, niestety obdarzony rozumem? Myślę, że pasuje.
- Przetrenujesz mnie? - Odezwałem się nagle.
Jim o mało nie zadławił się ze śmiechu.
- Masz beznadziejnie śmieszny dobór słów - prychnął.
- Jestem poetą.
- Student?
- Ta... Do ataku jądrowego.
Przemyślał moje słowa w ciszy, kiwając kilka razy głową i wciągając dym do płuc.
- Za godzinę będę ćwiczył w wejściu do tunelu pod Howard Street. Możesz przyjść - poinformował.


***


- Uderz mnie.
Stał z opuszczonymi rękami i nadstawiał pierś. Doskonale pozował na twardego nauczyciela wf-u. Niemal widziałem, jak jego mięśnie przygotowują się do obrony.
Zamachnąłem się pięścią na jego obojczyk. Szybka, mocna dłoń zablokowała mój cios. Nie zdążyłem zauważyć w jaki sposób wykręcił mi nadgarstek i pociągnął w dół, wywołując straszny ból.
- Beznadziejnie - ocenił. - Jeszcze raz.
Spróbowałem ponownie. Tym razem Jim wykręcił mi rękę w drugą stronę. Zacisnąłem zęby.
- To jak mam to zrobić? - zapytałem.
- Pokazać? - Jim wyszczerzył się podle. Zanim zdążyłem jakkolwiek zareagować, zaserwował mi niemożliwie mocny cios w twarz. Ocknąłem się, leżąc na ziemi z odrętwiałym policzkiem.
- Teraz już wiesz? - Jim stał nade mną i pochylał się, masując pięść.
Zacisnąłem powieki i podniosłem się powoli. Mój "nauczyciel" obejrzał mnie z uniesioną brwią. Zapewne nie spodziewał się, że w ogóle się podniosę.
- Próbujesz jeszcze raz?
Kiwnąłem głową. Zaatakowałem go tym razem od dołu. Moja pięść ledwie prześlizgnęła się po jego twardym, umięśnionym brzuchu; Jim ledwie się odsunął i zaserwował mi ogłuszający cios w kark, przyciskając mnie twarzą do ziemi.
- Zapamiętujesz? - syknął z sadystycznym uśmiechem, trzymając mnie za kark. Byłem w stanie wydać z siebie jedynie krótki jęk - mój świeżo obity, przyciśnięty do zimnego betonu policzek piekł niemiłosiernie.



Jim? xd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz