- Zabiję obydwu! - warknęłam na to, podziękowałam im i poszłam do swojego pokoju. Oczywiście musiałam się natknąć na Willama, który jak zwykle miał do mnie pretensje o byle gów*o!
- Kiara?! Jest Reker i reszta?! - krzyknął.
- A skąd mam to wiedzieć staruchu jeden?! - warknęłam i zatrzasnęłam drzwi. Byłam wściekła i jednocześnie zrozpaczona… Dlaczego Reker mi nie powiedział, że gdzieś się wybiera z Derekiem? - A obiecał…. - wyszeptałam.
Szybko założyłam na siebie kurtkę i wyszłam z pokoju. Chciałam ich znaleźć i dowiedzieć się o co chodzi! Weszłam szybko do magazynu broni i zabrałam ze sobą spluwę i karabin. Do stajnie jakoś się przedostałam niezauważalnie, lecz wiedziałam ze będzie ciężko… Szybko osiodłałam Fenika, który aż palił się do biegu i na niego wsiadłam. Szłam ostrożnie i w miarę cicho, lecz nagle poczułam że ktoś mnie złapał za rękę. Myślałam już że to William, lecz to była Tasza! Spojrzałam na nią pytająco.
- Jadę z Tobą! - powiedziałam stanowczo, a w jej oczach widziałam determinację, co mnie przekonało. Tasza nie była żołnierzem… Umiała trochę strzelać lecz nigdy nie wysyłaną ją na misję, gdyż brakowało jej doświadczenia. A co za tym szło, nie miała przy sobie broni, więc w razie czego musiałam ją chronić! Kiwnęłam tylko twierdząco głową i obie wsiadłyśmy na swoje wierzchowce. Jechałyśmy w stronę bramy lecz jak zwykle znikąd zjawił się William i złapał za wodzę mojego konia, co sprawiło że się we mnie zagotowało jeszcze bardziej!
- A wy dokąd?! - warknął.
- Tak gdzie Ciebie nie ma! - odwarknęłam. - Puszczaj konia! - warknęłam ostrzegawczo.
- Zsiadajcie w tej chwili! Nigdzie nie pojedziecie! - powiedział wkurzony.
Wtedy zsiadłam z konia, podeszłam do niego i spojrzałam mu w oczy.
- Puszczaj konia! - wycedziłam przez zaciśnięte zęby.
- Nie! - warknął stanowczo.
Wtedy się wkurzyłam! Zacisnęłam swoją prawą pięść i nagle go uderzyłam z całej siły w twarz… Ten się zatoczył i upadł po chwili z zakrwawionym nosem! Inni żołnierze aż zaniemówili i stali osłupiali. Wiedziałam że nos jest złamany. Mężczyzna puścił lejce, więc szybko wskoczyłam na konia i obie popędziłyśmy konie. Chcieli nam zamknąć bramę ale byłyśmy szysze; I byłyśmy poza murami;
**
Jechałyśmy dość długo lecz nigdzie nie mogłyśmy znaleźć chłopaków… Zaczynało już się robić ciemno a na niebie pojawił się księżyc. Spojrzałam na niego. - Nie chcę wracać… Złamałam Williamowi nos, więc pewnie mnie zabije jak mnie zobaczy znowu w wieży… - powiedziałam z westchnieniem, a z oka poleciała mi łza. Tasza widząc to podjechała do mnie i położyła mi rękę na ramieniu.
- Hej! Na pewno nic im nie jest! To twarde chłopaki! - próbowała mnie pocieszyć.
- Dlaczego nic nie powiedział…- spytałam.
- Też nic nie wiedziałam – odparła ze smutkiem.
- Co im odpiło?! - spytałam retorycznie i pogłaskałam konia po szyi. - Która godzina? - spytałam.
- Jest już po dziewiętnastej i to grubo… - odparła spoglądając na zegarek.
Westchnęłam na to głośno i znowu spojrzałam w księżyc. W moich oczach było widać smutek.
- Wracajmy… - powiedziałam niechętnie i zawróciłyśmy konie w stronę wierzy.
- Myślisz że chłopaki już wrócili? - spytała.
- Możliwe! - odparłam - A co za tym idzie, to pewnie się dowiedzieli, ze złamałam Williamowi nos… - dodałam ze zmęczeniem w głosie.
- Nieźle mu przywaliłaś… - powiedziała po chwili.
- Ta… Chyba mogę już sobie szykować nagrobek… - powiedziała kolejny raz wzdychając, a gęsta para wydobyła się z moich ust. - Co za ziąb! - dodałam jeszcze.
- No… Jest chyba z minus szesnaście albo i więcej – dodała zmarznięta z lekka.
- W razie czego, to byłyśmy na przejażdżce – powiedziałam do przyjaciółki, na co ona kiwnęła głową.
Ta… Naprawdę ciekawiło mnie czy Reker już wrócił do wieży. Miałam nadzieję że tak i że nic mu nie jest… Miałyśmy do wierzy jakiś dwie trzy godziny jazdy, więc wrócimy koło dwudziestej drugiej! No ładnie! Za tak późne wracanie do bazy William tez mnie ukatrupi…
< Reker? Wróciłeś do bazy? xdd >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz