piątek, 30 grudnia 2016

Od Kiary cd. Reker’a

Zdziwiło mnie zachowanie Jackoba. Postanowiłam też sprawdzić co się dzieje, lecz tym razem ubrałam swój lekarski fartuch na swój mundur. Przyczepiłam zawieszkę lekarską, że jestem jedną z tutejszych medyków i postanowiłam sprawdzić co jest z Olivierem. Wzięłam swój sprzęt do badana i ruszyłam. Gdy dochodziłam do drzwi, gdzie był Olivier, zobaczyłam jak silnie jest strzeżony. Żołnierze zaczęli mi salutować i stać na baczność, co mnie zdziwiło, lecz nie dałam po sobie tego poznać. Żołnierze wpuścili mnie do prywatnej sali, ale tam były jeszcze jedne drzwi, których strzegł jakiś młody żołnierz.
- Nie mogę pani wpuścić – powiedział i ścisnął broń.
- Żołnierzu! - odezwałam się ostro – Masz mnie natychmiast tam wpuścić! Mam przeprowadzić badania! - odparłam twardo mierząc go wzrokiem.
- Nie dostałem takiej informacji – powiedział i odbezpieczył broń.
Nagle drzwi się otworzyły i stanął w nich Reker z Derekiem. Żołnierz od razu się odsunął i spojrzał na nich.
- Żołnierzu! Jak śmiesz podważać rozkazy dowódcy Kiary?! - warknął na niego Derek. Ten wytrzeszczył oczy i spojrzał na mnie więc wtedy odpięłam fartuch medyczny i pokazałam mu swój mundur, na którym były odznaki na znak tego iż faktycznie jestem dowódcą. Przełknął głośno ślinę i się spiął.
- Proszę o wybaczenie – powiedział skruszony i zasalutował. Machnęłam tylko na to ręką by się nie przejmował i weszłam do środka. A gdy zobaczyłam, że jeden z lekarzy chce dożylnie podać antybiotyk Olivierowi natychmiast wrzasnęłam:
- Przecz z tym lekiem! - warknęłam na co się zdziwił.
- W jego organizmie jest stan zapalny… - próbował mi wytłumaczyć.
- Jeśli to po wirusowe zapalenie mięśnia sercowego to go tym antybiotykiem tylko zabijecie! - warknęłam stanowczo, na co się zdziwił, lecz odsunął się od łóżka chorego i zrobił mi miejsce. Wyjęłam stetoskop i zaczęłam nasłuchiwać jak bije serce Oliviera. Było słabe i gubiło siew rytmie co jakiś czas,co tylko mnie utwierdziło, że mam rację. Wyjęłam stetoskop ze swoich uszu i zawiesiłam go sobie na szyję. Dotknęłam dwoma palcami szyi Oliveira i sprawdziłam puls. Był słaby… Pokręciłam n to głową i spojrzałam na innych lekarzy wściekłym spojrzeniem.
- To po wirusowe zapalenie mięśnia sercowego! - warknęłam wściekła – Nie leczy się tego antybiotykami, bo to jeszcze bardziej dobija nadwyrężone serce! Co z was za konowały do chole*y?! Żeby tego nie wiedzieć?! - wrzasnęłam wściekła na co oni spuścili głowy.
- O mało go nie zabiliście! - warknąłem znowu – Organizm sam musi dojść do siebie a objawy się tylko łagodzi! - powiedziałam poirytowana ich bezmyślnością.
- Skąd pani wie że to ta choroba? - spytali – Przecież nie widziała pani nawet jego wyników…
- Byłam kardiologiem, zanim rozpętało się to piekło. Nie opatrywałam tylko samych ran, moim zadaniem było leczenie chorób serca, więc umiem to rozpoznać, bez żadnych wyników badań – powiedziałam i wstałam – Od teraz ja jestem głównym lekarzem pana Oliviera i nie ważcie się podawać żadnych leków bez mojej zgody, rozkazy czy niewiedzy – warknęłam na co pokiwali głowami na zgodę.
- Ale o tym może tylko decydować pierwszy – powiedział cicho jeden z młodszych lekarzy.
- Jestem jego córką i dowódcą, więc o tym wiem! - warknęłam na co się zdziwili, lecz ja podeszłam tylko do szafki z lekami i wyjęłam z jednej z szuflad fiolkę z przeźroczystym płynem. Nabrałam do strzykawki płyn i wstrzyknęłam Olivierowi do żył.
- Co to? - spytał jeden z lekarzy.
- Lek wzmacniający odporność – powiedziałam od razu – Jego organizm jest osłabiony, przez te durne antybiotyki, które mu podaliście, więc muszę mu trochę pomóc, bo inaczej już sam sobie nie poradzi! - warknęłam znowu – Idźcie odpocząć, bo zaczynacie ze zmęczenia popełniać podstawowe błędy! - rozkazałam – To nie była prośba tylko rozkaz! - dodałam na co szybko wyszli i zostałam sama z Rekerem i Derekiem.
- Co za idioci! - warknęłam jeszcze.

< Reker? :3 się troszkę wkurzyła xdd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz