piątek, 30 grudnia 2016

Od Kiary cd. Reker’a

Przytuliłam się do niego mocniej i położyłam głowę na wgłębieniu między szyją a obojczykiem. Nadal czułam tą rozkosz, którą dał mi jeszcze przed chwilą. Oczy mi się kleiły, byłam bardzo zmęczona. Nie tylko misją ale i też przez to co przed chwilą oboje przeżyliśmy!
- Nie wiem jak ty, ale ja nie mam zamiaru iść na żadną kolacje - dodał przymykając oczy i mrucząc z zadowolenia.
- Też nie chcę… Nie jestem głodna, a poza tym, to gdybyśmy tam poszli, to zaraz by się wszyscy do nas zlecieli! W końcu nie pokazywaliśmy się od prawie dwóch miesięcy! - dodałam i lekko się poruszyłam, żeby bardziej zarzucić sobie kołdrę na plecy.
- Masz rację… - powiedział tylko i oboje zasnęliśmy w swoich objęciach. Śniło mi się że jestem w jakimś lesie gdzie śpiewały ptaki, a wiatr przyjemnie poruszał liśćmi drzew sprawiając że słyszało się przyjemny szum jakby od morza. Dookoła były kwiaty i można było wyczuć ich zapach w powietrzu. Słońce świeciło swym dawnym pięknym blaskiem, a gdzie nie gdzie można było zobaczyć sarny i inne zwierzęta. Zaczęłam biec, czując wiatr we włosach. Biegłam radośnie przed siebie gdzie nagle wybiegłam na otwarty teren i czekał tam na mnie uśmiechnięty Reker. Podbiegłam do niego i rzuciłam się mu na szyję, na co on mnie złapał, pocałował i kilka razy pokręciliśmy się wokoło własnej osi trzymając mnie. Spojrzał mi w oczy uśmiechając się i wtedy zaczęłam się budzić. Nie otwierając oczu przeciągnięciem się mrucząc z zadowolenia i nakryłam się bardziej kołdrą. Po chwili jednak otworzyłam oczy i zobaczyłam że nie ma Rekera. Usłyszałam za to szumiącą wodę w łazience, więc się domyśliłam, że jest w łazience. Uśmiechnęłam się na to i wtuliłam jeszcze głowę w poduszkę.
Po jakiś pięciu minutach wstałam, ubrałam się i spojrzałam na zegar, który wskazywał godzinę dziewiętnastą trzydzieści. Wszyscy już jedli kolację, lecz mi nadal nie chciało się tam iść. Wstałam z łóżka i poszłam wyjrzeć przez okno,gdzie jak się okazało szalała zamieć. Potężne reflektory jednak mocno się paliły, co oznaczało, że wszystko jest w porządku. Gdy już zaczęłam się obracać, nagle przede mną pojawił się Reker na co się zdziwiłam, lecz się uśmiechnęłam.
- Co się tak skradasz hm? - spytałam żartobliwie i go pocałowałam.
- Chciałem zobaczyć Twoją minę – odparł również rozbawiony. Był już ubrany, więc oboje postanowiliśmy zabić jakoś czas i poszliśmy na trening.
- Co powiesz jak potrenujemy sztuki walki? - spytałam – Dawno tego nie robiliśmy – dodałam idąc z nim korytarzem.
- Dobry pomysł! - odparł i poszliśmy do sali ćwiczeń. Stanęliśmy naprzeciwko siebie i obdarzyliśmy się wyzywającymi spojrzeniami. - Tym razem też będzie remis? A może tym razem wygram ja? - spytał żartobliwie przyjmując pozycje.
- Wybacz kochanie ale wtedy dałam Ci małe fory przed Williamem i resztą! - dodałam rozbawiona i również przybrałam swoją pozycję.
- O co zakład ze wygram? - spytał.
- Może o to że będziesz leżał na ziemi? - spytałam żartobliwie i chytrze się uśmiechnęłam.
- Zobaczymy! - powiedział i zaatakował.
Szybko złapałam go za rękę wykręcając mu ja i zwinnym ruchem poleciał na ścianę za mną. Uderzył plecami lekko krzycząc w powietrzu, lecz zaraz przestał po tym jak wylądował;
- Jeden, zero dla mnie kochanie? - spytałam patrząc na niego, jak się podnosi. Zaśmiał się i ruszył znowu. Gdy chciałam znowu odeprzeć jego atak, tym razem zrobił coś niespodziewanego, bo gdy już prawie wykręciłam mu rękę, on złapał mnie za mundur i jakoś się tak ob kręcił, że wylądowałam na podłodze.
- Jeden, jeden? - spytał patrząc na mnie z góry na co się uśmiechnęłam.
- Tylko chwilowo! - odparłam i podcięłam mu nogi, a po chwili on upadł na podłogę.
- Dwa, jeden skarbie! - powiedziałam rozbawiona i trochę się odsunęłam, by nie mógł mnie zaatakować.
Naszej walce jednak przyglądał się Jack z Jasonen, instruktorem sztuk walki i opiekunem młodzików. Reker znowu chciał mnie zaatakować, lecz tym razem nie dałam się nabrać na jego sztuczkę i po chwili znowu wylądował plecami na ścianie.
- Wybacz ale nie dam się dwa razy nabrać na to samo! Trzy, jeden! - powiedziałam do niego.
Nagle usłyszeliśmy klaskanie, więc oboje odwróciliśmy siew stronę, skąd dobiegał hałas i wtedy ich zobaczyliśmy. Jason nam klaskał i się szeroko uśmiechał.
- Brawo! Ne wyszliście z formy chociaż leżeliście długo na medycznym! - pochwalił nas.

< Reker? ;3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz