Gdy Reker zastrzelił Lou wszystko się skończyło. Patrzyłam te cale tortury tak jakby były hm… „nudne”. Uśmiechnęłam się nagle co wyraźnie zdziwiło Williama.
- Co Cię tak cieszy? - spytał.
- Gdy wyruszyłam na misję by uratować Rekera i jego ludzi, tak samo torturowałam tych bydlaków z Trupów. - odparłam spokojnie, patrząc jak wynoszą ciało Lou z sali. - Myślałam że będzie gorzej, a tu proszę! I twoim zdaniem te wasze tortury, naprawdę są takie straszne? - spytałam się go patrząc na niego, co wyraźnie go zdziwiło – Widziałam dużo gorsze tortury – powiedziałam patrząc mu w oczy ze stoickim spokojem. W jego oczach zauważyłam zaskoczenie ale i też jakby „szacunek”. Pewnie mi się zdawało! Przecież on mnie nie cierpi...
W porównaniu do Lou, tamci żołnierze cierpieli o wiele bardziej gdy ich przesłuchiwałam. Byli nieco twardsi lecz nie żałowałam tych choler*ych drani! To bezrozumne bestie, które powinno się eliminować! Potrafią tylko ranić i zabijać dla własnych korzyści! A ja chciałam ochronić wtedy swoich towarzyszy i pomóc tym, co są w potrzebie.
Z drugiej zaś strony, to nie chciałabym się znaleźć na miejscu Lou. Już nie jedne tortury przeżyłam w swoim życiu i to mi wystarczy! Zastanawiało mnie jednak czy Duchy by mnie tak torturowały, gdyby się okazało tamtego dnia w którym się tutaj znalazłam, że jestem jednym z Trupów… Pewnie skończyłabym tak samo jak Lou, bo raczej nawet dla kobiet nie maja taryfy ulgowej… Boże! O czym ja myślę! Samo to ze myślę o tych choler*ych Trupach, sprawia że robi mi się niedobrze.
Szłam powoli korytarzem do swojego pokoju by odpocząć. Wiedziałam że William się wszystkim zajmie i że atak na nas im się nie uda. Weszłam do swojego pokoju i padłam plecami na łóżko, patrząc się w sufit. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę szesnastą czterdzieści. Aż tyle czasu minęło?! - spytałam siebie w myślach. Ciekawiło mnie co teraz robi Reker… Nie ma go ze mną tylko chwilę, a ja nie potrafię przestać o nim myśleć! Czasami myślę sobie że mam jakąś obsesję, lecz kocham Rekera i nie czułam się dobrze, gdy jego przy mnie nie było.
Ciekawiło mnie czy Reker mi się oświadczy… Myślałam tak z czystej ciekawości, bo w „dawnych” czasach tak się to robiło… Teraz to mogło nie mieć w ogóle żadnego znaczenia. Dla mnie się liczyło tylko to, żeby być z Rekerm do końca życia. Leżałam i tak sobie filozofowałam w swojej głowie nad durnymi myślami, gdy nagle usłyszałam, że ktoś wchodziło mojego pokoju. Podniosłam się by zobaczyć kto to i mnie zamurowało! Bo w drzwiach stal William! Czego on ode mnie chciał?
- O co chodzi? - spytałam.
- Dlaczego nie mówiłaś, że byłaś w torturach Trupów? - spytał wciąż stojąc i na mnie patrząc.
- A czy to takie ważne? - odpowiedziałam pytaniem – Reker o tym wiedział i tylko on, bo tylko jemu wtedy zaufałam… Nie chciałam nikomu więcej o tym mówić, bo mimo wszystko to dla mnie nieprzyjemny temat... Poza tym, nie sadziłam że to takie ważne – odparłam zgodnie z prawdą patrząc na niego.
- Następnym razem bardziej uważaj, jeśli coś podejrzewasz! - powiedział nagle – Mogłaś dzisiaj zginąć! - warknął.
- Robiłam tylko to, co uważałam za słuszne – odparłam tylko. Po moich słowach wyszedł z mojego pokoju nic już nie mówiąc. Pewnie Reker mu o wszystkim powiedział… - westchnęłam w myślach. Ponownie położyłam się na łóżku, lecz zaraz znowu usłyszałam, że ktoś wszedł.
- William! Dasz mi dzisiaj spokój?! - warknęłam, lecz nie usłyszałam żadnej odpowiedzi. Podniosłam się więc znowu i zobaczyłam Rekera.
- Reker! Co Ci jest? - spytałam nagle, bo wyglądał na zdziwionego. - Reker… - wypowiedział jego imię i podeszłam do niego.
< Reker? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz