- Nie potrzebuję trucizny! – warknęłam wściekła i doprowadziłam się do ładu po chwili. – Nic wam do tego skąd jestem!
- Gadaj z jakiego jesteś obozu! Masz nas za głupków?! – warknął jeden z nich.
Zaczęłam się śmiać. Mężczyźni spojrzeli na siebie, wymieniając się spojrzeniami.
- Co Cię niby tak bawi?! – warknął ten, co stał obok mnie.
- Obozy?! Czy wy jesteście po pieprzeni?!!! Nie ma żadnych obozów! Coś takiego nie istnieje! Z choinki żeście się urwali?! – krzyknęłam do nich – Każdy morduje każdego bez opamiętania jak bezrozumne zwierzęta! A co dopiero mówić o jakiś obozach! – prychnęłam lekko z poirytowania.
Po raz kolejny spojrzeli na siebie. Nie ufali mi, a ja im! Ponownie się odezwałam.
- Wybawiciel… - odezwałam się nagle – Tak się nazwaliście? Kiepska pojazd…Zwłaszcza dla morderców, którzy zabijają dla własnej korzyści! – warknęłam po raz kolejny.
- O czym ty mówisz?! – spytali w tym samym czasie.
- Nie udawajcie głupków! – warknęłam kolejny raz mimo, iż moje ciało było obolałe – Pobiegliście za mną tylko po to, żeby mnie zabić tak jak robią inni! A później żeby zabrać wszystko dla siebie… Broń, prowiant, wszystko!
- Ne jesteśmy jednymi z takich ludzi! – odezwał się znowu typek stojący obok mnie – Sama pomyśl! Czy ktoś, kto by chciał Cię zabić, okrywał by cię kocem?! – odparł i spojrzał na mnie.
- Są różne sposoby! – odpowiedziałam im tylko i odwróciłam głowę od nich – Chcecie, to mnie zabijcie! Macie ku temu okazję! – powiedziałam tylko gotowa na pewną śmierć. W tej samej chwili lekko poruszyłam nogą, co wywołało fale bólu! Jęknęłam cicho krzywiąc się przy tym i odruchowo się złapałam za chorą prawą nogę, z której wciąż lekko sączyła się krew, mimo opaski uciskowej. Wzięłam parę głębszych wdechów nosem i po chwili mój oddech w miarę wrócił do normy. Nastała niezręczna chwila ciszy, chyba myśleli co ze mną zrobić. Może wpakowałam się w kolejne bagno? I tym razem gorsze od poprzedniego, gdy byłam torturowana?
< Reker? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz