Gdy ten zwijał się z bólu ściskając swoje obolałe klejnoty, Nick popatrzył na mnie. Pewnie czekał na mój ruch ale ja jedyne co zrobiłem to wybuchłem nieopanowanym śmiechem . Nick po chwili zaczął się śmiać ze mną, a powalony goryl zaczął drzeć na mnie japę:
- Ty k*rwo! Może byś mi tak pomógł?! Albo załatwił tego smarkacza!
Jednak widok jego leżącego na ziemi był o wiele bardziej zajmujący niż jego słowa.
- Ty słyszysz ku*wa co się do ciebie mówi? - darł się dalej ściskając obolałe miejsce.
Wtedy się opanowałem, chodź jeszcze chwile mi to zajęło poprawiłem włosy i już na poważnie powiedziałem :
- No ale przecież trupy radzą sobie same. Co mi do tego że maluch spuścił ci łomot? Może ja nie mam ochoty załatwiać twoich spraw co ja z tego będę miał?
- To po ch*j ze mną biegłeś?
- Żeby zobaczyć to . -pokazałem na niego leżącego na ziemi.
Goryl nie mógł nic mi wytknąć nie złamałem żadnej zasady. Właściwie to postąpiłem jak prawdziwy trup. Zresztą Nick tym o to wystąpieniem zyskał u mnie wielkiego plusa. Nie każdy umie powalić takiego mamuta tylko sprytem. Ja głównie stawiam na siłę fizyczną, chyba mógłbym się nieco od niego nauczyć.
Nick?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz