Podeszła do okna, po czym odsłoniła rolety, wpuszczając do pokoju promienie słońca.
- Kate, wstawaj, już późno - obudziła swoją współlokatorkę.
- Spadaj - mruknęła wciąż zaspana dziewczyna w odpowiedzi.
- Za dwadzieścia minut śniadanie - dopiero te słowa sprawiły, że Kate zerwała się z łóżka.
Eri wyszła z pokoju z niecierpliwością zerkając na zegarek. Za półtorej godziny miała się po raz drugi od kilkunastu lat spotkać ze swoją siostrą bliźniaczką, z którą zostały rozdzielone niedługo po śmierci rodziców.
Te półtorej godziny dłużyło jej się niemiłosiernie, ale w końcu się doczekała. Stała na rogu głównych ulic miasta, gdzie się umówiły. Wkrótce zobaczyła idącą w jej stronę Akirę i już miały się przytulić na powitanie, gdy...
Ze snu wybudził ją wszechobecny hałas, który był brutalnym powrotem do rzeczywistości. Natychmiast zerwała się z miejsca, aby po chwili wybiec na zewnątrz. Nim jeszcze zdążyłam dowiedzieć się, co się stało, została wychwycona z pośród mniej lub bardziej zdezorientowanych ludzi przez Ricka.
- Co się dzieje? - spytała, zanim jeszcze obozowy lekarz wciągnął ją do swojego namiotu.
Jednak dopiero w środku, od jednego z rannych, dowiedziała się, że kilkanaście minut temu poza murami wesołego miasteczka dosłownie znikąd pojawiły się zombie. I to nie dwa, pięć czy nawet dziesięć, ale co najmniej setka.
Dziewczyna chciała opuścić namiot i udać się na mury, ale Rick podał jej bandaże i kazał zmienić opatrunek jednej z osób, które ucierpiały, bo nie zdążyły wrócić w granice murów przed pojawieniem się zombie. Wiedziała, że musi zostać - w końcu taka była umowa miedzy nią a lekarzem - jeśli Rick potrzebuje pomocy, to dziewczyna ma mu pomóc.
W namiocie co jakiś czas pojawiali się kolejni ranni, więc można się było domyślić, próbowano pozbyć się niemile widzianych gości. Od nowoprzybyłych można było czasami dowiedzieć się, co dzieje się w obozie. Tak właśnie do namiotu dotarły informacje o tym, że Angel wysłał kogoś do wieży Duchów.
- Echo, idź do Mii i powiedz jej, że potrzebujemy więcej antyzyny - odezwał się, pracujący dotąd w ciszy Rick.
- Jasne - odparła i po chwili opuściła namiot.
Znalezienie założycielki nie było trudne. Mia zaprowadziła Echo do swojego "gabinetu" gdzie trzymała zamknięte ampułki z lekiem. Dała jej kilkanaście buteleczek. Eri szybkim krokiem wyszła z pomieszczenia, o mało na kogoś nie wpadając.
- Patrz jak łazisz - warknęła, niemalże upuszczając lek.
Podniosła wzrok i zobaczyła przed sobą Rekera.
<Reker?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz