czwartek, 1 grudnia 2016

Od Reker'a cd. Eri

Gdy dotarliśmy pod bramę zobaczyliśmy pierwszą hordę, zaczailiśmy się za pozostałościami jednego z domów. Chwila ciszy została jednak przerwana prze młodszych, niedoświadczonych jeszcze w misjach członków obozu.
- Dowódco Shadow co robimy? - odezwał się blond chłopak.
- Wyrżniemy je a co mamy zrobić? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie przez co chłopak nieco się speszył.
- Masz plan działania? - znowu usłyszałem pytanie tylko, że teraz pochodziło gdzieś z głębi oddziału.
- Wybić jak najszybciej i jak najwięcej - mruknąłem wyciągając  nóż i rzucając się pierwszy na grupę zombie.
Ta młodzi pomyśleli pewnie o mnie jak o szaleńcu, no cóż życie bez ryzyka to nie życie mówiłem sobie w myślach, zabijając coraz to nowszych umarlaków i brudząc przy tym ubranie krwią. Długo jednak nie musiałem czekać na wsparcie, bo tych których znałem już bardzo dobrze z podobnych misji szybko się dołączyli, a za nimi powoli wlekły się "świeżaki".
****                  
Po wybiciu tego cholerstwa i znalezienia się w progach "domu" Przemytników szybko popędziłem w stronę gabinetu Mii i Angela. Szedłem tam tylko dlatego, że nie wiedziałem gdzie ustawić mój oddział. Mój krok był peny, stanowczy i można było wyczuć już w nim wkurzenie spowodowane tym, że wszyscy na mnie wpadali, kiedy znajdowałem się już parę metrów od gabinetu znowu to się stało...
- Patrz jak łazisz! - warknęła dziewczyna ściskając w rękach antyzynę. 
- Ty lepiej patrz jak łazisz! Złaź mi z drogi, muszę wam uratować dupy... - odwarknąłem i nawet nie zwróciłem uwagi kto to był.
Wbiegłem do pomieszczenia, w którym siedziała jeszcze Mia. W samą porę zatrzymałem się przed biurkiem nie wpadając na nie i zmierzyłem ją wzrokiem sprawdzając czy rozmawiam z tą prawdziwą przywódczynią. 
- Gdzie ustawić oddziały? - zapytałem szybko kobietę ściągając maskę.
- Masz do wyboru północ albo południe... I-ilu was jest? - zapytała trochę przerażona obecną sytuacją.
- Dwudziestu dziewięciu reszta jest w drodze, idziemy na południe - zadecydowałem rzucając w mapę jedną z rzutek znajdujących się na stoliku.
- Potrzebujesz jeszcze jednej osoby by móc wyruszyć - westchnęła ciężko.
- Kogo ja niby teraz znajdę? Nikt nie będzie chciał wyjść na tak ryzykowny atak - mruknąłem powstrzymując się od krzyku na założycielkę.
- Może ona? - zaproponowała wskazując kogoś stojącego w drzwiach.
Odwróciłem się prędko patrząc na postać, którą okazała się już znana mi dziewczyna. Przygryzłem lekko dolną walkę naradzając się szybko, gdy już wszystko ze sobą uzgodniłem podniosłem triumfalnie głowę.
- Jak chcesz dołączyć to ruszamy w tej chwili na południe i jeszcze jedno nie odpowiadam za twoje zadrapania, złamania, zwichnięcia i nie daj Boże złamania paznokci czy też śmierć - rzekłem wychodząc żwawym krokiem i zakładając maskę. 

<Eri? Idziesz ze mną :3?> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz