niedziela, 27 listopada 2016

Od Reker'a do Nick'a

Zimny jesienny wiatr uderzał mi ostro w oczy dając wrażenie ostrego noża, który chce mnie pociąć. Dark szedł ze mną krok w krok ani myśląc by mnie zostawić, nagle wiatr ustał i wszystko wróciło do normy. Zmęczony wędrówką usiadłem opierając się o pień jakiegoś spróchniałego drzewa, nie byłem w lesie, ale taki widok mnie nie zdziwił. Może był tu kiedyś jakiś sad lub coś w tym rodzaju, wyciągnąłem z kieszeni małą butelkę wody, nalałem jej trochę do rąk i przystawiłem psu do pyska.
- No dalej napij się mały – powiedziałem łagodnie do pupila, który zaczął chłeptać ją łapczywie, lecz po chwili się opamiętał i spojrzał na mnie takim wzrokiem jakby chciał powiedzieć „A ty? Nie wypiję puki ty nie będziesz nasycony”.
- Nie chce mi się pić piesku, no dalej wypij resztę, nic nie może się zmarnować – ciągnąłem spokojnie na co Owczarek dokończył swoje zadnie i automatycznie zaczął ocierać się o moje ręce bym mógł je wytrzeć, robił już tak od szczeniaka i nigdy nie mogłem pojąć jak się tego na uczył. Powoli wstałem z tego „przytulnego” miejsca i ruszyliśmy dalej.
****
Po kilkunastu minutach podróży natknęliśmy się się na stado nie umarłych, którzy najwidoczniej nie chcieli nawiązywać nowych znajomości, bo po ujrzeniu nas rzucili się w naszą stronę jak oszalali. Walczyliśmy krótko, Dark zabił trzech truposzy a ja pięciu, niestety złożyło się tak, iż nieszczęśliwie upadłem i rozszarpałem sobie lekko przedramię, lecz nie przejmując się tym strzepałem tylko nadmiar krwi i ruszyliśmy dalej przed siebie. Chciałem dotrzeć do wierzy jeszcze dzisiaj, no, ale cóż życie nie jest łatwe i zjawie się tam pewnie co najmniej za 4 dni. Przez ranę czułem się coraz słabiej przez co moje tempo ciągle malało, nagle zobaczyłem przed sobą cień i nie, nie był to zombie ani człowiek tylko pies. Zatrzymałem się i popatrzyłem w stronę Darka, który stał tam gdzie wcześniej, przetarłem oczy, lecz obraz nie zniknął. Mój pupil zaczął się jeżyć na co ten drugi zaczął odpowiadać mu tym samym, nie zdążyłem mrugnąć okiem a oba psy rzuciły się na siebie. Ściągnąłem szybko maskę by było mnie wyraźniej słychać i zacząłem krzyczeć.
- Dark w tej chwili do mnie!
- Klif zostaw! - krzyknął ktoś z daleka. Na co pies się cofnął a Dark podbiegł szybko do mnie skacząc za mocno związku z tym się wywróciłem. Syknąłem z bólu gdy rana nawiązała kontakt z piaskiem na co pies przepraszając zaskomlał, przyjrzałem się nieznajomej postaci, która po obejrzeniu swojego towarzysza zmierzała w moją stronę!
- Nie zbliżaj się! - krzyknąłem dość głośno celując w młodą sylwetkę. - Kto cię wysłał – ciągnąłem. Czułem jak ręka mi drętwieje i zaczyna minimalnie drżeć.

<Nick?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz