- Może i głupie, ale wole się postawić niż być potulnym barankiem – mruknąłem szukając książki, którą miałem zamiar skończyć.
- Twierdzisz, że jestem potulna? - spojrzała na mnię wrogo.
- Jeszcze nie, ale nie którzy za marną skibkę chleba będą się kajać pod nogami swoich władców – tłumaczyłem dziewczynie, a znalezioną przed chwilą książkę otworzyłem w miejscu zaznaczonym zgięciem.
- Co czytasz? - zapytała podchodząc do mnie żwawym krokiem.
- Apokalipsa - mruknąłem pod nosem.
- Widzę, że autor pomylił się co do roku - powiedziała zbierając mi książkę i czytając bardzo dokładnie tytuł.
- Ta o ładne parę latek, czas się zbierać jeśli nie chcemy tutaj spędzić nocy - westchnąłem odbierając swoją własność i schodząc cicho po schodach na dół gdzie czekał na mnie klacz. Odwiązałem sprawnie wodze od prętów i wsiadłem na jej grzbiet.
- Wskakujesz? - zapytałem klepiąc miejsce za sobą.
<Eri?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz