poniedziałek, 21 listopada 2016

Od Reker'a cd. Eri

Echo zeskoczyła z dachu na ziemię i udała się w dalszą drogę, tym razem ja zostałem dłużej na dachu, położyłem się na nim i wpatrywałem w szare niebo. Wszystko od czasu wybuchu bomby zmieniło kolor, nawet niebo, dziwny ten świat, pragnąłem leżeć tak w nieskończoność i nic nie robić, lecz Dark miał widocznie co innego w planach i zaczął na mnie skakać jakby chciał powiedzieć „Wstawaj wreszcie! Jak długo masz zamiar tu leżeć? Chcę do domu!” 
- Dark przestań już idziemy – zaśmiałem się cicho odganiając owczarka od siebie i wstając – Na co się tak patrzysz? Prowadź do wierzy – ponagliłem psa
Szedłem powoli, szczerze mówiąc nie spieszyło mi się za bardzo do kwatery i to nie tylko z powodu założycieli, z którymi ostatnio nie układa mi się najlepiej, miałem jeszcze jeden powód a był nim święty spokój. Oprócz charczących zombie towarzyszył mi tylko spokój, jesteś zdenerwowany i potrzebujesz odpoczynku? Udaj się na pierwszą lepszą misje przesyłkową. Szedłem jeszcze kawałek, aż ktoś złapał mnie za kostkę i nie, nie był to człowiek potrzebujący pomocy, lecz zombie a raczej to co z niego zostało. Ktoś nie doświadczony odciął mu tylko nogi zamiast pozbyć się tej resztki mózgu co tam się znajduje. Kopnąłem go w tą okropną twarz i zrobiłem ogromny błąd „Nigdy nie nachylaj się nad zombiakiem kiedy nie jesteś pewien czy zdechł” mówił zawsze mój ojciec dzisiaj jednak go nie posłuchałem i nachyliłem się nad tym truchłem, jednak ono jeszcze żyło i rozszarpało mi zgięcie łokcia (nwm jak to się nazywa xd) czułem jakby ten potwór rozciął mi wszystkie żyły. Przywaliłem trupowi teraz tak mocno, że jego głowa odleciała kawałek dalej, osunąłem się po ścianie dociskając mocno dłoń do krwawienia, po raz pierwszy od dłuższego czasu potrzebowałem pomocy, Dark zaskomlał przysuwając się do mnie ze strachem, żeby nic złego mi nie zrobić.
- Dark, słuchaj piesku musisz znaleźć tą dziewczynę i dać jej tą kartkę. – mówiłem już słabszym głosem. Wyjąłem z kieszeni kurtki kartkę, którą przyczepiłem mu do obroży, było w niej napisane, że potrzebuję pomocy, bandaża, antyzyny i antyzyny, której pewnie i tak mi nie dadzą, bo powiedzą, że dostane skutków ubocznych. W sumie nie słyszałem jeszcze o tym, żeby ktoś zamienił się w żywego trupa po udrapnięciu przez niego, ale ten lek zawsze mnie jakoś orzeźwia.
- No dalej Dark idź chyba, że chcesz mieć pana zombie – mruknąłem jeszcze pod nosem na co pies zapiszczał i pobiegł w stronę dalszych budynków.
Byłem teraz skazany na siebie, oderwałem skrawek koszuli, która znajdowała się pod mundurem i zrobiłem coś w rodzaju opaski uciskowej, nie mogę tak umrzeć, nie teraz muszę oddać jeszcze Wiliamowi list. Wyciągnąłem z kieszeni moją przesyłkę, odgiąłem karteczkę i zacząłem czytać, parę kropel krwi pobrudziło pożółkły papier nadając mu intensywniejszej barwy. W liściku znajdowały się informacje na temat zmniejszonej produkcji antyzyny i coraz częstszego widoku członków Trupów na wschodzie. Wieczny sen dawał już o sobie powoli znać chciał zaciągnąć mnie siłą do piekła a potem zamienić w to okropne coś, każde zamknięcie oczu karałem spoliczkowaniem siebie, „błagam pospiesz się Dark” – wołałem w myślach.

<Eri?>


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz