wtorek, 22 listopada 2016

Od Eri do Rekera

Usłyszała za sobą dziwne odgłosy. Odwróciła się i zobaczyła biegnącego w jej stronę psa. Dopiero po chwili rozpoznała w nim Darka. Pies podbiegł do niej popiskując co chwilę. Dziewczyna zauważyła jakiś kawałek papieru przyczepiony do jego obroży. Odczepiła go i przeczytała wiadomość.
- Dark, prowadź - zwróciła się do biegającego w kółko psa.
Pies wyrwał do przodu, tak szybko, że Echo z trudem za nim nadążyła.
Po jakimś czasie zobaczyła opartego o ścianę Rekera.
Działała automatycznie, tak jakby robiła to już wiele razy. Wyciągnęła z kieszeni niewielką strzykawkę wypełnioną antyzyną, którą kilka dni temu dostała od Ricka "na wszelki wypadek", i podciągając rękaw kurtki Rekera, odnalazła żyłę, w którą mogła wstrzyknąć lek. Zaczęła zadawać mężczyźnie pytania, zaczynając od tych prostszych, w stylu "jak się nazywasz" czy "z jakiego obozu jesteś", chcąc dowiedzieć się na ile jest świadomy otoczenia i co tak właściwie się stało. Równocześnie zajęła się łokciem Rekena. Założyła opatrunek, po czym unieruchomiła staw, przy pomocy bandaża przywiązując rękę do jego tułowia. Mężczyzna powoli wracał do siebie, choć wciąż wydawał się nie do końca wiedzieć co się dookoła niego dzieje. Cóż, takie są skutki podania wysoko stężonej antyzyny.
- Dasz radę iść? - spytała, dotykając jego ramienia i uciskając palcem na obojczyk.
Reker czując dyskomfort odsunął jej rękę.
- Mam rozwaloną rękę, a nie nogę - zauważył.
- Jasne, kiedy wstaniesz może ci się zacząć kręcić w głowie - ostrzegła Echo, pomagając mu wstać.

<Reker? Sorki, że takie słabe, ale mole zjadły pomysł...>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz