niedziela, 20 listopada 2016

Od Rekera cd. Eri

Gdy wróciłem Wiliam jak zawsze wydarł się na mnie, lecz po chwili uspokoił się i zaczął czytać list, który zgniótł w kulkę i próbował wyrzucić ją do kosza, do którego oczywiście nie trafił.
- Nic nie warte te wiadomości – mruknął pod nosem.
- Bo idioto nie umiesz czytać – odmruknąłem rozwijając z powrotem list.
- Takiś mądry? To wytłumacz mi o co w tym chodzi - powiedział uśmiechając się chytrze.
-Wiesz, że prawdziwa esencja listu jest napisana w rogu? Największe litery to zmyłka dla innych obozów – powiedziałem wręczając mu z powrotem list i odchodząc w kierunku swojego pokoju.
- Michael wychowałeś mądrego chłopaka – mruknął Wiliam z myślą, że go nie usłyszę.
Po kilku tygodniach spędzonych na zabijaniu zombi i... zabijaniu zombi niestety dostałem znowu polecenie o przyniesienie listu, byłem ciekaw czy Echo, bo chyba tak miała na imię dziewczyna doszła do siebie. Dzisiaj jednak musieliśmy iść z Darkiem pieszo, i to nie dlatego, że bułanka jeszcze nie doszła do siebie po ostatnim wypadku, ale z powodu, iż dzisiaj był jakiś wysyp zombi i ciężko by było dojechać do wyznaczonego miejsca bez pogryzienia rumaka.

                                                                                   ****
Gdy dotarłem z psem tam gdzie ostatnio przywitała nas głucha cisza, usiadłem pod jednym ze starych budynków i czekałem, aż ktoś się ukarze. Duchy mają zasadę „Nie ukazuj się pierwszy” którą każdy Przemytnik powinien znać, po ok. 5 minutach niepokazywania się nikogo miałem ochotę zawrócić i powiedzieć Wiliamowi i reszcie, że nikt się nie zjawił, lecz gdy wstałem ujrzałem kogoś na dachu. Jak to Duch po cichu się skradłem, zaszedłem od tyłu postać i przysunąłem jej nóż do gardła.
- Gadaj kim jesteś, to może cię oszczędzę – warknąłem ostro.
- Przemytnik – powiedziała postać znajomym kobiecym głosem.
- A to ty, czemu się nie pokazałaś? Nieważne gdzie przesyłka? - zapytałem
Dziewczyna nic nie odpowiedziała, wlepiła wzrok w Darka, który zaczął machać ogonem. Popatrzyłem to na Darka to na dziewczynę i uśmiechnąłem się czego nie mogła zobaczyć przez maskę.
- To twój pies? - zapytała wyciągając ostrożnie do niego rękę na znak, że chce go pogłaskać.
- Dostałem go od ojca, gdy miałem 15 lat i do dzisiaj mi towarzyszy – westchnąłem przypominając sobie tamten dzień.

<Eri? Wybacz, że takie słabe ;-;>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz