środa, 13 lutego 2019

Od Rekera cd. Tamary

Ze swojego doświadczenia wiedziałem, że trupy nigdy, przenigdy nie zmienią się na lepsze. Może i teraz wyglądali, jak łagodne baranki, ale w ich umysłach pewnie ukazywały się wszelakie pomysły, dotyczące tortur na naszych osobach. Pierdolone dziadostwo myśli, że tak łatwo nas przechytrzy! Nie patrząc na to co robi Tamara, postanowiłem udać się do najcichszego zakątka naszego, tymczasowego schronienia, gdzie z radością zaczerpnąłem sporej dawki spokoju. Miałem powoli tego wszystkiego dosyć. Męczyły mnie już zombie, zgrzyty panujące między obozami, a przede wszystkim braki w łączności z resztą świata, który równie dobrze mógł wymrzeć do reszty. Czy to wszystko kiedykolwiek się skończy? Czy nasz świat pozbędzie się tego wirusa i stanie w końcu na nogi? Nie mam pojęcia... Na prawdę, nie mam pojęcia... Dobrze byłoby obudzić się kiedyś w ciepłym łóżku, w normalnym mieście, bez jakiegokolwiek zagrożenia życia. Chciałbym, aby moje dzieci chodziło do normalnej szkoły oraz nie musiały się od nas uczyć o przetrwaniu na radioaktywnym terenie. To wszystko jednak było tylko bajką. Wiadome było nie od dziś, że wszyscy z nas wyzdychają jeszcze przed wynalezieniem antidotum. Wiedząc, iż rozmyślanie nad tym wszystkim nie ma teraz najmniejszego sensu, potrząsnąłem swoją głowa na boki, a następnie skupiłem się na szalejącej za oknem śnieżycy. Grube płatki śniegu coraz to bardziej zasypywały szary świat, odcinając nam kolejne drogi, które mogły posłużyć, niektórym osobą za ucieczkę. Miałem już zamyślać się na nowo, lecz niespodziewanie do mich uszu dotarł głośny śmiech. Zdziwiony, zmarszczyłem swoje brwi, co w jakimś sensie pomogło mi przypomnieć do kogo pasuje dana tonacja okrzyków radości. Co tam się wyczynia? - pomyślałem, kierując się do głównego pomieszczenia, gdzie przebywała największa liczba ludzi. Początkowo myślałem, iż jakieś głupkowate dzieciaki wytwarzają wokół siebie tyle hałasu, ale to co zobaczyłem przerosło moje wszystkie wyobrażenia. Moja młodsza, osiemnastoletnia siostrzyczka była delikatnie powiedziawszy w stanie upojenia alkoholowego, przez które flirtowała z jednym z naszych wrogów. Młodzieniaszek był najprawdopodobniej w jej wieku i wszystkie znaki na niebie wskazywały na to, iż strasznie podobała mu się zaistniała sytuacja.
- Tamara! Co ty wyprawiasz do cholery?! - odciągnąłem ją siłą od niższego ode mnie mężczyzny, który mruknął pod nosem kilka nieprzychylnych słów o mojej osobie - A z tobą jeszcze się policzę - fuknąłem, a w moich oczach zatańczyły szaleńcze iskierki zła, jakie nadal we mnie skwierczało. Nie przejmując się oporem, jaki stawiała przede mną młoda kobieta, zaciągnąłem ją w ustronne miejsce, gdzie zamierzałem z nią solidnie pogadać - Dziewczyno czyś ty oszalała?! To nie 2018 byś mogła sobie pić z kim chcesz... Pamiętaj, że przysięgałaś mi, iż będziemy trzymać się razem, więc tego dotrzymaj okej? - usadziłem ją na niezbyt wygodnym krześle, które pod naporem jej ciała nieco zatrzeszczało - Co się tam stało?

Tamara? ;3
Tłumacz się, tłumacz xd 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz