piątek, 31 sierpnia 2018

Od Clancy'ego cd. Kiasa "Czyż nie mogło być lepiej?"

Gdyby przyszło ocenić moją trzeźwość komuś obcemu, w skali od jednego do dziesięciu pewnie dostałbym mocne dziewięć, chociaż sam czułem się ledwo na siedem. Dodatkowo otrzeźwiałem, widząc ledwo trzymającego się na własnych nogach Kiasa wychodzącego z bunkra. Z westchnieniem ruszyłem za przyjacielem i zatrzymałem go, nim odszedł dalej. Bełkotał coś o owcach, których nie miałem okazji ujrzeć. Założę się, że kilka dodatkowych procentów ukazałoby i mi magiczny świat, którym zachwycał się facet.
Mocno chwyciłem go za ramię o odwróciłem w swoją stronę. Nie był z tego faktu wcale zadowolony ale nie stawiał większego oporu kiedy odprowadzałem go z powrotem do bunkra. Musiałem chwycić go pod ramię i zawlec tam, zużywając swoje siły. Oficjalnie ma u mnie przysługę za uratowanie mu życia.
Po usadzeniu Kiasa na krześle zaobserwowałem kilka faz, przez które przeszedł, nim zaliczył totalnego zgona. Na początku szukał więcej alkoholu ale ani ja ani blondyn nie mieliśmy ochoty na tłumaczenie się komukolwiek, dlaczego obecny tu mężczyzna umarł będąc w naszym towarzystwie. Potem rozglądał się po bunkrze i wpatrywał się w nasze twarze, kiedy my opróżnialiśmy pozostałe butelki. Następnie przyszło tańczenie i śpiewanie, zdecydowanie najzabawniejsza i najciekawsza faza upojenia alkoholowego. Po chwili niezrozumiałego bełkotu z ust Kiasa zaczęły wydobywać się dziwnie znane słowa, a nawet zdania. Rozpoznałem w nich piosenkę z bajki i przyłączyłem się do koncertu. Stworzyliśmy zgrany duet, jednak nie znaliśmy więcej niż trzech linijek tekstu, więc zapętlaliśmy je w kółko i w kółko, dopóki blondyn nie rozproszył nas swoim śmiechem. Będąc pod wpływem napojów procentowych nie czujesz wstydu, toteż przeszliśmy do tańca. Niewiele pamiętam z tego, co działo się potem ale wiem, że dobrze się bawiliśmy.
Pierwsze otrzeźwienie przyszło kilka godzin po tym, jak usnąłem w kącie bunkra. Światło jarzeniówek biło mnie po oczach i przysparzało bólu głowy, więc przykryłem się pierwszą szmatą z brzegu i wróciłem do snu. Potem ktoś przebudził mnie opierając się o mój bok ale z racji materiału na głowie nie wiedziałem, kim była ta osoba. Znów wróciłem do odpoczynku. Ostatecznie obudziłem się jakiś czas później obolały, spragniony, głodny i zmęczony, na dodatek z kimś ciężkim opierającym się na moim ramieniu.
Odrzuciłem szmatę, którą wcześniej sam się przykryłem i odkryłem, że ów gościem śpiącym u mego boku był Kias. Rozglądałem się za blondynem ale w tym pomieszczeniu go nie było. Większym problemem było teraz wydostanie się i odnalezienie czegokolwiek do picia. Odsunąłem od siebie faceta i oparłem go o ścianę, by nie wrócił na swoje miejsce z impetem. Opierając się o ścianę podniosłem się i ruszyłem na poszukiwania do innych pomieszczeń. Na moje szczęście szafki w jednym z nich ukrywały dwie butle wody, z czego jedną od razu wypiłem. Zaoszczędziłem drugi litr dla śpiącej królewny, której stan zapewne nie będzie lepszy od mojego.
Myśląc już o Kiasie postarałem się o przywrócenie pamięci z zeszłej nocy. Był to błąd. Wstydu nie czuje się będąc podczas imprezy ale po niej, co dopadło mnie z pełną mocą. Przypominając sobie kolejne fragmenty zabawy stawałem się coraz bardziej zażenowany jak i zawiedziony sobą. Zasiadłem przy stole i przekartkowałem notes, którego zawartość nie zmieniła się ani o jedną kropkę. W tym czasie królewna osunęła się na ziemię i otworzyła oczęta w poszukiwaniu złoczyńcy, który dopuścił się niegodnego czynu przeszkodzenia jej w odpoczynku.
"Dzień dobry, jak się spało?"

Kias? Ty druha we mnie maaasz~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz