sobota, 23 czerwca 2018

Od Leona cd. Reker'a

Nie byłem wcale zdziwiony że wszyscy tu znają Rekera... W końcu to jeden z najlepszych żołnierzy skoro ludzie tak na niego reagują, a nie to co ja... ja to jestem jedna wielka dupa wołowa, która pewnie by od razu zginęła postrzelona. Jestem zawodowym żołnierzem tak jak o, co oznaczało że jestem w armii z czasów przed apokalipsą, ale i tak coś czuję że nigdy mu nie dorównam wiedzą i sprytem. Przy nim wszyscy czuli respekt czego pewnie on nie zdawał sobie sprawy ale dla mnie było to bardzo odczuwalne. Byłem oczywiście dumny że posiadam takiego brata, ale było to i też wyzwanie gdyż wiedziałem że jeśli go tak znają i nigdy nie zawodził, to tego samego będą wszyscy oczekiwać ode mnie. Nieco mnie to przerażało ale nie miałem zamiaru łatwo się poddawać! Wziąłem tace z jedzeniem po czym usiadłem z bratem przy stoliku przy którym jak się okazało on niegdyś siedział, ale ciekawiło mnie dlaczego jest w innym obozie, skoro był tutaj... Czyśmy to zły obóz? Coś go tu denerwowało? Wolałem nie pytać i nie wtrącać się w nie swoje sprawy czy nie daj boże by się na mnie obraził i zerwał ze mną kontakt... W pewnym momencie nagle do nas się dosiadł jakiś chłopak, który chyba miał mojego brata za jakiegoś ducha czy coś w tym rodzaju. Widziałem że się bał... W sumie to ja byłem wcale nie mniej przerażony od niego będąc w nowym miejscu, bo na takiego mi też wyglądał. Może nie będę sam... Może... Choć znając życie pewnie później i tak mnie zostawi by znaleźć obie innych kolegów, ale cóż... we dwóch zawsze raźniej niż w pojedynkę, a poza tym brat wiecznie ze mną tu siedzieć nie będzie pomyślałem szybko uważnie przyglądając się chłopakowi. Brat próbował mowić do niego ale widziałem że był zbyt spięty.
- Nie bój się... - odezwałem się jakoś - To co mówią inni o moim bracie to nie prawda... Jest w stu procentach żywy a inni wymyślają niestworzone rzeczy... Jestem Leon a to Reker choć pewnie już wiesz.. - rzekłem spokojniej - A Ty jak masz na imię? - spytałem jeszcze.
- Kris... Kestem Kris - odezwał się cicho na co skinąłem lekko głową.
- Czyli inaczej Kristopher? - spytałem ciekawsko.
- Tak - rzekł znowu cicho - Ale wolę po prostu Kris... - dodał na co tym razem ja skinąłem lekko głową.
- Rozumiemy - odezwał się Reker i zjadł nieco ze swojego dania.
- A ty nie jesz? - spytałem Krisa widząc iż in nie ma jedzenia czy też tacki z jedzeniem.
- Nie jestem głodny - odparł patrząc niepewnie tam gdzie są wydawane posiłki więc podążyłem z Rekerem wzrokowo za jego i zobaczyłem jakąś grupkę złożoną z czterech chłopaków ubranych tak jak wszyscy w strój wojskowy. Zmarszczyłem na to nieco brwi po czym spojrzałem jeszcze raz na Krisa który patrzył się teraz w stół jakby chciał wyczytać z niego coś ci jest napisane czy wyryte na nim.
- Zrobili Ci coś? - wyprzedził mnie mój brat z pytaniem.
- Nie.... To nic takiego mówiłem że nie jestem głodny... - zmieszał się i wyraźnie widziałem że coś ukrywa.
- Przecież widzimy... Powiedz nie będziemy się śmiać... Grożą Ci? - spytałem spokojnie patrzac na niego ale kątem oka patrząc też na tamtych dziadów którzy najwidoczniej zauważyli swoją ofiarę o zaczęli knuć coś mięszy sobą. Nigdy nienawidziłem jak ktoś się nad kimś znęca. Wkurzało mnie to zawsze dlatego kiedy byłem dzieckiem w sierocińcu czy teź jak już byłem w armii a Afganistanie? Iraku czy innych piekłach na ziemi gdzie mnie wysyłano często pakowałem się w bujki. Oczywiście bylo to w słusznej sprawie. Sam byłem tu nowy i źle się czułem że inni krzywo na mnie patrzą ale teraz gdy widziałem że ktoś się znęca nad kimś to krew się we mnie zaczęła gorować ze złości.
- Tak - odparł zmieszany i spóścił głowę bardziej.
- To żaden wstyd... Ta czwórka Ci grozi czy jeszcze ktoś? - spytał Reker nie spuszczając wzroku z tamtych dziadów.
- Tylko oni - szepnął prawie niesłyszalnie.
- Załatwimy to - odezwałem się stanowczo.
- Ale najpierw nieco zjesz... - dorzucił swoje brat który wstał i wział jeszcze jedną rację żywnościową i zaraz wrócił i podsunął mu pod nos - Nic się nie martw i jedz spokojnie - dodał i usiadł ponownie na swoim miejscu. Z tego co udało mi się wywnioskować, dalej patrząc co jakiś czas kątem oka na tamtych baranów, to niezbyt im się spodobało to że Kris dostał swoją porcję jedzenia. A więc tak się też bawimy co? pomyślałem od razu widząc że odchodzą ale wyraźnie coś na tego biedaka zaplanowali o czym już Kris musiał wiedzieć bo miał bardziej skuloną postawę ciała niż wcześniej.
- Znowu mnie dopadną - powiedział przestraszony i aż lekko się zatrząsł.
- Nie dopadną Cię spokojnie - odezwałem się znowu - Zaufaj nam załatwimy to i już nigdy nie będą Cię dręczyć - rzekłem patrząc na niego - A teraz coś spokojnie zjedz, wiem że jesteś głodny - dodałem jeszcze na co niepewnie skinął głową i zaczął w końcu jeść wyraźnie bardzo wygłodniały. Musieli się już na nim trochę znęcać skoro bał się biedak nawet zjeść. Zobaczyłem jeszcze że brat podsunął mu kompot na co lekko się uśmiechnął i podziękował wiec chyba poczuł się nieco bezpieczniej. Zaczęliśmy zjeść razem z nim w ciszy i spokoju cieszac się z dobrego jedzenia. No... przynajmniej ja bardzo się cieszyłem bo zanim mnie znaleziono to jadłem korzenie by jakoś przetrwać. Nadal pamiętam ten okropny smak! Ble! No ale czego nie robi człowiek by przetrwać? Eh... obym już nigdy nie musiał jeść tych okropieństw. Po skończonym posiłku popiliśmy wszyscy swoje kompoty po czym nieco się przeciągnąłem.
- Gdzie ich teraz znajdziemy? - spytałem patrząc na Krisa.
- Teraz pewnie są na samoobronie... To ich godzina ćwiczeń ja mam za godzinę dopiero - odparł znowu cicho patrząc na zegar ale nieco scisnął kubek gdzie miał kompot co doskonale ja i brat zauważyliśmy.
- No więc czas zrobić porzadki - rzekłem z usmiechem chytrym co również odwzajemnił Reker.
- Wielkie porządki - dodał swoje.
- Czas by zawodowi żołnierze pokazali żułtodziobom gdzie ich miejsce w szeregu - dodałem wstając - Chodź z nami Kris... Będziesz bezpieczny i nic nie będziesz musiał robić, wszystko załatwimy za Ciebie - dodałem jeszcze.

< Reker? :3 Czas nieco porzucać xdd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz