- Dzięki brat - odezwałem się cicho po czym pomoglem mu iść gdyż zauważyłem jaki ma problem z nogami i iściem na przód. Na medyczny dotarliśmy nawet szybko i niestety od razu dorwali nas niezadowoleni lekarze którzy zauważyli naszą nieobecność. Od razu kazali nam leżeć i podali jakieś leki dożylnie po których zachcialo mi się spać i usnąłem szybko, co pewnie bylo wynikiem tych lekow.
~~~~~~~~~~~~~☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Minął jakiś czas i brat musiał opuścić ten obóz bo jakiś Eric go wzywał i tak zostałem sam w obcym obozie. Ojciec też musial wracać co nie ukrywam nieco mnie przerażało gdyż bałem się zostać sam w takim obozie ale nic nie mówiłem by nikomu głowy nie zawracać. Siedziałem więc sam w swoim "nowym" pokoju i rozglądałem się z łóżka po moih nowych "włościach". Bylo tu łóżko, biurko, niewielka szafka na ubrania no i niewielkie okno z zasłonką ciemną by w razie co wstajace slońce nie razilo mnie po oczach. Pewnie pojechali i o mnie zapomną... W końcu jestem tylko przybłędą w ich rodzinie a ja nikomu nie jestem potrzebny bo mam małe doświadczenie i nikt mnie nie lubi - pomyślałem smutno i nieco bardziej zakrylem się cienkim kocem. Może i na dworze był upał ale tu w środku bylo zimnawo. Wolałem nie wychodzić z pokoju i nikomu się nie pokazywać by nikogo nie złościć swoją obecnością co wiązało się z niejedzeniem przez dłuższy czas ale cóż... Wolałem to niż słuchanie przykrych słów a poza tym i tak nie wiedziałem gdzie jest ta ich stołówka i w ogóle. Tu była istna plontanina korytarzya znajac moje szczęście to zapewne od razu bym się zgubił. I tak przesiedziałem z kilka godzin aż stalem się bardziej głodny więc zacząłem rozważać czy nie wyjść jednak i czegoś nie zjeść. Moje rozmyślenia jednak przerwało ciche pukanie do drzwi co mnie zdziwiło. Niepewnie wstałem i w pierwszej chwili pomyślałem że lepiej to zignorować i udawać że mnie nie ma ale w następniej chwili pomyślalem iż to może myć mój brat więc poderwałem się na równe nogi i podeszłem do drzwi choć nieco się obawiałem. Niepewnie otworzyłem drzwi i zobaczyłem nie mojego brata tylko jakiegoś innego chłopaka więc sie speszyłem i moja pewność siebie znowu drastycznie spadła.- O co chodzi? - spytałem cicho.
- Chodź przywódca chce z Tobą mówić - mruknął do mnie.
- Ze mną? - zdziwiłem się - Niedawno z nim rozmawiałem przecież - dodałem jeszcze co mu się nie spodobało.
- A skąd ja mam wiedzieć po co chce z Tobą rozmawiać? Przyslał mnie tu to przyszedłem po Ciebie - butknął - Leziesz czy nie? - dodal i odwróci sie do mnie plecami i zaczął iść korytarzem. Wydało mi się to dziwne lecz nie chciałem się narażać na gniew przywódcy obozu dlatego ruszylem szybko za mężczyzną który nic nie mówiąc prowadził mnie schodami w dół co mnie zdziwiło.
- A do przywódcy to czasem nie idzie się do góry? - spytałem niepewnie.
- Kiedyś się tam szło ale na razie jest remont jego gabinetu więc jest na dole przez jakiś czas - odparł sucho więc sie zamknąłem i potulnie szedłem za nim nie chcąc sprawiać problemów zwłaszcza że i tak był wystarczajaco zły iż zadaje tyle pytań. Być może wrócił z jakiejś misji czy coś i był zmęczony a jeszcze go po mnie wysłali. Szliśmy dość długi aż kazał mi wejść przez jakieś drzwi pierwszemu.
- To tutaj właź - burknął znowu wiec też tak zrobilem lecz ku mojemu zdziwieniu byl to pusty pokój a raczej chłodnia!
- Co je.... - nie dokończyłem gdyż odezwał się on za moimi plecami z resztą przez co poczułem też ciarki po plecach.
- Pozdrowienia od Duchów skurwialy Demonie - usłyszałem po czym nim zdołałem sie odezwać, dostalem czymś ciężkim w głowę po czym straciłem przytomność...
~~~~~~~~~~~☆☆☆☆☆☆☆☆☆~~~~~~~~~~~~~~~
Obudziłem się ze strasznym bólem głowy i nudnościami lecz nie to bylo najgorsze gdyż czułem straszne zimno które wręcz paraliżowalo moje ciało. Otworzyłem szybko oczy i zobaczyłem że leżę w jakiejś chłodni. Dookoła było pełno lodu a para leciala mi z ust. Nie mialem na sobie swojego munduru wojskowego na klatce piersiowej więc tylko bylem w samej koszulce i strasznie marzłem. Podniosłem sie jakos z jękiem i podszedłem do drzwi i starałem się je otworzyć lecz drzwi ani drgnęły i zacząłem czuć jak amarzają mi palce i ramiona. Umrę tutaj... pomyślałem dygocząc z zimna po czym upadłem na zmarznietą podłogę. Byłem pobity i nie mialem nic przy sobie wiec to tylko kwestia aż tu zamarznę na śmierć.< Reker? ;3 ratuj braciszka!! xddd >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz