poniedziałek, 30 kwietnia 2018

Od Reker'a cd. Kiary

No nie powiem, cała ta sprawa z Laurą strasznie mnie zezłościła i chociaż nie powinienem się tym zbytnio interesować, to w duchu czułem się jakbym i ja w tej sytuacji nawalił. Kiedy opuściliśmy mieszkanie rodziców dziewczyny, zobaczyłem, iż z moją żoną dzieję się coś strasznie niedobrego. Już od jakiegoś czasu zdawała mi się jakaś blada, osłabiona oraz cierpiąca. Bardzo się o nią martwiłem, lecz gdy tylko zapytałem jej co się dzieje, ta od razu zwalała to na przemęczenie bądź niewyspanie co strasznie mi się nie podobało.
- Skarbie może pójdziemy na medyczny? Edward cię zbada i może przepisze jakieś leki - zmartwiłem się biorąc ją na ręce, ponieważ pewnie zaraz by upadła, rozbijając tym samym swoją śliczną główkę o ziemię.
- Nic mi nie jest - wystękała cicho przytrzymując się za brzuch - Przejdzie mi... Pewnie się tylko czymś strułam, nie martw się - spojrzała mi prosto w oczy próbując tym samym bardziej uwiarygodnić swoją wypowiedź, na którą ja jedynie pokiwałem przecząco głową. Wiedziałem, że jak będę jej tak ciągle ulegał to w końcu może stać się coś bardzo niedobrego... Nie chciałem się z nią kłócić ani uprzykrzać jej życia, ale raz na jakiś czas chłop powinien się postawić swojej kobicie w jakiejś tam ważnej sprawie.
- Skarbie nawet jeśli to zatrucie pokarmowe to ktoś z naszych powinien cię przebadać... Nigdy nie wiadomo jak to może się skończyć. Obiecuję, że jak nic nie wykryją to możesz mnie nieco po maltretować na treningu - uśmiechnąłem się chytrym uśmieszkiem na co ta pacnęła mnie z rozbawieniem w klatkę piersiową.
- Tak bardzo tęskniłeś za lataniem po ścianach? - zaśmiała się cicho nadal nie puszczając swojego brzucha, który zapewne musiał ją niemiłosiernie boleć.
- Powiedzmy - poczochrałem ją po włosach dzięki czemu jej fryzura była w ogromnym nieładzie.
- Ej! - fuknęła niezadowolona wierzgając z lekka nogami - Zrobiłeś mi szopę! Wiesz ile ja się namęczyłam by je dzisiaj ogarnąć? - dodała udając obrażoną. Co jak co, ale szło jej to dość nieźle. Obrażona minka, skrzyżowane ręce na piersi i oczywiście odwrócony wzrok w stronę pierwszej, lepszej ściany, która na pewno była bardzo "interesująca". Pomyśleć, że jeszcze tak niedawno próbowaliśmy się razem pozabijać, a teraz to nie jesteśmy w stanie bez siebie żyć...
- Kicia nie gniewaj się - szepnąłem jej do ucha zatrzymując się przed jednym z dość dużych okien ratusza, z którego był doskonały widok na plac gdzie ganiały się teraz jakieś dzieciaki - Ułożyłem je w stylu nowoczesnym! - uśmiechnąłem się obdarowując ją całusami, które wywołały u niej cichy pisk niczym u jakiejś nastolatki, lecz mi to nie przeszkadzało. W sumie to gdyby nie ta wojna to bylibyśmy tylko zwykłymi dzieciakami... No może nasza historia nie byłaby wcale kolorowa, ale być może ktoś by nam pomógł chociaż bardzo w to wątpię.
- Powiedzmy, że ci odpuszczam - mruknęła pod nosem rozglądając się czujnym wzrokiem dookoła. Kiedy tylko przekroczyłem próg oddziału Edwarda, od razu można było usłyszeć liczne przekleństwa sypiące się z ust blondyna, który musiał być temperowany przez swojego starszego brata - Bena.
- No dobrze, dobrze już nie będę - mruknął młodszy z rodzeństwa trzymając się za czerwone ucho. W sumie to zasłużył dlatego po co miałem się wtrącać w ich rodzinną gadkę? Dają sobie dobrze radę więc to najważniejsze.
- Skoro już sobie porozmawialiście to może któryś z was przebada Kiarę? Boli ją brzuch i źle się czuje - rzekłem kładąc ją ostrożnie na jednym z wolnych łóżek z nadzieją, że nie stało jej się nic poważnego.

<Kiara? :3 No to ten xd No wiesz no xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz