niedziela, 4 marca 2018

Od Kiary cd. Reker'a

No nie powiem to był wyjątkowo ciężki, dzień a widząc to co widząc i słysząc, miał być jeszcze trudniejszy niż myślałam wcześniej... Dzieciaki bały się najbardziej ojców, gdyż wiadomo w końcu to męskie osobniki ich skrzywdziły, przez co ojcom było na pewno przykro iż nie mogą utulić swoich dzieci, lecz wiedziałam że dzięki terapii jakoś się przekonają do swoich ojców, którzy przecież źli nie byli ani nic z tych rzeczy. Trochę tam ich synowie pozwolili się delikatnie pogłaskać po głowach lecz nie za bardzo pozwalali się dotykać i wiadomo po takiej traumie bardzo chował dolną część ciała. O tyle dobrze że mieliśmy dobrych psychologów i również w żeńskiej wersji że tak to ujmę, więc na pewno jakoś ich z tego wyprowadzą choć na pewno łatwe to nie będzie, a zważywszy na czas jaki tam spędzili z tamtymi zboczeńcami i psycholami, którzy wiele złego im zrobili. Miałam nadzieję że chociaż będą skurwiele cierpieć na torturach dzięki najlepszym katom w naszym obozie. Brzuch nadal mnie nieco pobolewał ale zwaliłam to na stres związany z tym wszystkim, więc to zlekceważyłam. Badać też się nie badałam bo uznałam że nie ma po co i na co... No cóż ale Edward i jego skwaszona mina i tak musiały mnie dopaść, kiedy najmniej miałam ochotę go widzieć, ale cóż... Życie całe jest w tych czasach jak jakiś chory żart czy też jak to inni mówią matriks tyle że ten komuś najwyraźniej nie wyszedł.
- Co jest Edward? Czego znowuż tak mruczysz i marudzisz? - westchnęłam łapiąc się za biodra, przybierając pozycję jakbym chciała skarcić jakieś dziecko.
- Powiedz mi dlaczego oni się nie uczą? Dlaczego są takimi nieukami? - warczał pod nosem, mocno ściskając czarny długopis w ręce, przez co miałam wrażenie iż zaraz ten pod wpływem ścisku się zaraz rozleci w drobny mak.
- Kim są Ci twoi nieucy? - spytałam lekko się przekrzywiając i tym razem krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- No Ci z klasy medycznej! - oburzył się strasznie wymachując plikiem kartek w ręce w powietrzu.
- Nie unoś się tak... a poza tym gdybyś nie zauważył jesteśmy blisko oddziałów, a Ty drzesz gębę na cały ratusz - mruknęłam na niego nieco go temperując - A jakie mają wyniki? - spytałam jeszcze.
- Wszyscy nie zdali! A to klasa gdzie jest dwadzieścia osób! - fuknął tym razem nieco ciszej - Tak trudno jest się tego nauczyć? - dodał jeszcze patrząc ze złością na kartki zapisane jakby to one były temu wszystkiemu winne. 
- Może po prostu za bardzo ich gonisz z materiałem co? - spytam uważniej na niego patrząc.
- Co tydzień sprawdzian to niby dużo? - mruknął na co wywróciłam oczami.
- To raczej dużo Edward... Niektórzy uczą się dużo wolniej niż Ty czy ja... Potrzebują więcej czasu zapewne, a Ty dowalasz im kolejnymi materiałami - westchnęłam ciężko, kręcąc na to wszystko głową jakby z niedowierzaniem.
- Nie uczą się i tyle - mruknął cicho pod nosem.
- Skoro z Ciebie taki chojrak, to zaraz dam ci cały materiał o kardiologi jako sprawdzian - mruknęłam pacając go lekko w łeb.
- Wiesz że kardiologia jest dla mnie trudna! - oburzył się nieco i zrobił minę niezadowolonego dziecka, przez co znowu go pacnęłam w łepetynę.
- Otóż to! Jest dla Ciebie za trudna, a Ty nie masz cierpliwości do uczenia innych, zwłaszcza iż chcesz szybko być przy swojej córce i dziewusze... To dla nich też trudne Edward i być może czegoś nie rozumieją, lecz boją się Ci powiedzieć, wiedząc że dostaną opiernicz - mruknęłam na niego grożąc palcem jak jakiemuś dziecku.
- Może i tak... - mruczał pod nosem niezadowolony z takiego obrotu spraw. Później jeszcze coś tam sobie pomarudził i pozrzędził pod nosem patrząc na kartki wrogo, pokreślone jego pismem szybkim, a następnie nieco pomruczał na Rekera że nie stawił się na badaniach, co wcale mnie nie dziwiło, gdyż Reker nie lubił igieł... Kiedy miał się już odzywać, wtem nagle usłyszeliśmy szybkie kroki, więc szybko spojrzeliśmy kto nadciąga.
 - Jesteście potrzebni na operacyjnej, mamy ciężki przypadek - wyziajał zdyszany w stronę Edwarda i moją.
- Co się dzieje? - spytałam szybko.
- Kłopoty na operacyjnej, serce i takie tam - rzekł jakoś ziając niczym jakaś lokomotywa. Popatrzyliśmy z Edwardem tylko szybko po sobie katem oka, po czym ruszyliśmy biegiem na salę operacyjną, gdzie przebywał jakiś mi obcy mężczyzna, ale cóż równie dobrze mógł niedawno dołączył do obozu czy coś z tych rzeczy ale nie miałam za bardzo czasu się teraz nad tym zastanawiać. Ja szybko zajęłam się sercem które było uszkodzone i słabe co widziałam bo ledwie podnoszącym się pilsie, który zaraz opadał i tak w kółko. Edward zaś zajął się tym co się dzieje z narządami poniżej klatki piersiowej, lecz ciągle się komunikowaliśmy między sobą, dzięki czemu każde z nas wiedziało co robi czy tez co zamierza w danym czasie. Operacja trwała około dziewięciu godzin co jeszcze bardziej mnie wykańczało, ale jakoś uratowaliśmy życie temu mężczyźnie. Zawieźliśmy go na salę, po czym nakazaliśmy pielęgniarką pobrać krew do analizy za jakiś czas, a ja mogłam wreszcie odpocząć. Ledwie doszłam do swojego pokoju, gdzie wszystkie mięśnie mnie bolały, zwłaszcza kręgosłup od ciągłego pochylania się nad pacjentem przez taki dłuższy okres czasu. Starzejesz się Kiara, oj starzejesz się - pomyślałam siadając na miękkim łóżku, które pod moim ciężarem leciutko się ugięło.

< Reker? ;3 gdzie się szwendasz? xdd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz