Długo zastanawiałem się czy zabranie dziewczyny do biblioteki będzie dobrą decyzją. Pałętało się tam po pierwsze dużo ludzi więc wzrasta ryzyko napaści, a po drugie dręczyło mnie pytanie czy nie wykorzysta tej okazji na ucieczkę. Wiecie mi się jakoś nie chce skakać jak zając po zaspach by dogonić Eri, która spierdala czasami przede mną jak jakaś gazela. Co ja mam do cholery zrobić? - pomyślałem patrząc na widoki za oknem. W sumie pogoda najgorsza nie była... Może warto spróbować? Stałem tak jeszcze kilka chwil wpatrując się co robią ludzie na dworze po czym z powrotem ruszyłem do Echo, która siedziała na łóżku wpatrując się w ścianę.
- Ziemia do Reyes - zażartowałem, ale na twarzy dziewczyny niestety nie pojawił się uśmiech - Rusz się, zabieram cię do biblioteki - dodałem jeszcze podchodząc nieco bliżej.
- Po co? - zapytała wpatrując się teraz w bardzo interesującą podłogę.
- Tam właśnie zostało wykonane zdjęcie - wyjaśniłem podając jej ciepłą kurtkę, którą wyjąłem przed chwilą z szafy stojącej niedaleko jej łóżka - Jest zima i trzydzieści pięć na minusie więc lepiej to ubierz, bo inaczej zamarzniesz - westchnąłem widząc jej lekkie zakłopotanie. Na szczęście jasnowłosa nie sprawiała wielkich problemów dlatego już po niecałych piętnastu minutach opuściliśmy ratusz. Jako iż nie miałem ochoty wlec się tak daleko z buta, postanowiłem wziąć konia, a co za tym idzie musiałem jechać na nim wraz z Eri, która była dosyć niechętna na ten pomysł, bo po pierwsze musiała siedzieć za mną i się mnie trzymać, a po drugie chyba nie lubiła zbytnio tych zwierząt. Jednakże jakoś mi uległa... Co prawda, niemal całą drogę coś tam mruczała pod nosem, ale mi to jakoś specjalnie nie przeszkadzało. Wielu mam ludzi co podczas patroli terenów jęczą i sapią niesamowicie nieustannie przypominając jak tu zimno, bądź pytając kiedy wrócimy do obozu. Szczerze mówiąc to wprost nienawidzę takich ludzi, ale dla blondynki mogę zrobić wyjątek. W końcu hello! Ma odzyskać pamięć nie? Gdy byliśmy już kilka metrów od celu naszej podróży, poczułem jak dziewucha maca mnie po node blisko kabury udowej na co od razu zareagowałem lekkim trzaśnięciem jej w ręce - Nie wolno - powiedziałem jak do małego dziecka, które chciało zabrać przed obiadem kilka ciastek - Skaleczysz się i zwołasz zgraję zombie - rzekłem jeszcze skracając klaczy wodzę, ponieważ te zrobiły się "kilometrowe".
- Dałabym sobie radę - syknęła niezadowolona, lecz ja na jej słowa jedynie przewróciłem oczami starając się to wszystko puścić w niepamięć. Będąc już pod budynkiem, pomogłem zejść jasnowłosej z bułanki, ta nawet nie czekała na moje pozwolenie, tylko poszła sobie do biblioteki niemal biegiem. Wydając Persefonie rozkaz by się ukryła, pognałem szybo za rozszalałą Echo, która węszyła po tym miejscu niczym jakiś pies gończy.
- Spokojnie... Od razu stąd nie wyjedziemy - powiedziałem czołgając się pod przewalonymi regałami.
<Eri? Co tak węszysz? xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz