poniedziałek, 9 października 2017

Od Hiro cd. Miki

Obejrzałem się za niską dziewczyną. Była może parę lat starsza ode mnie, miała kuszę i była ubrana jak nie tutaj.
Ale krzepę w ręce to ma, muszę przyznać. Jeszcze mi we łbie kołacze. A tak poza tym, to jest z niej...
- Niezła laska, co? - Zapytał mnie cicho VIP, wychodząc ze swojej kryjówki. Spojrzałem na niego. Leniwy śmierdziel i tchórz, wreszcie wypełzł ze swej nory. Szkoda, ze muszę go utrzymać przy żywocie.
- Tak - przytaknąłem - aż na sam widok mi dygnął. - Ziewnąłem i zebrałem swoje rzeczy z ziemi. - Wyruszamy za minutę - spojrzałem na fiolkę, którą podała mi dziewczyna - idziemy jej śladem. W końcu miałem Cię dostarczyć do obozu Przemytników.
VIP spojrzał na mnie krytycznie, co dostrzegłem z lekkim rozbawieniem. Spoglądał na mnie nawet z pewną wyższością.
- DOPROWADZIĆ - wycedził to słowo, podkreślając każdą literę - nie dostarczyć. A to, kiedy ruszamy, to moja decyzja. Ty mnie tylko eskortujesz. - Wstał na równe nogi i odszedł parę kroków, wyciągając z kieszeni zmiętego papierosa i zapałki.
Teraz to ja spojrzałem na niego krytycznie, i ze złośliwością wyplułem z siebie słowa:
- Oh, dobra. Wyruszaj kiedy chcesz, ale ja nie będę się do Ciebie dostosowywać. - Po tych słowach wyjąłem z kieszeni osełko, szmatkę i pilnik. Odwróciłem się do VIPa plecami i zdjąłem z pleców miecz. Zacząłem go pieszczotliwie czyścić z krwi, po czym rozpocząłem ostrzenie go, przesuwając osełkiem w górę klingi. Wszelkie niedociągnięcia usuwałem za pomocą pilniczka, aby nawet najmniejsze szczerby były ostre niczym brzytwa.
- Co to ma znaczyć? Wiesz kim jestem? Ja jeste...
- Jesteś tylko świeżym mięskiem dla ton umarlaków, które bez wahania mogę zostawić tu i teraz. Zrozumiane? - Zapytałem grobowo, aż VIPowi mowę odjęło. - Masz dziesięc sekund. - Dodałem, chowając swoje 'narzędzia' i sprawdzając ostrość Caligo. - Pięć. - Przypomniałem mu, chowając broń w pochwie na plecach.
- Dobra, dobra! Możemu iść. - Krzyknąłem, po czym dodał zbyt głośnym szeptem - śmieciu. Zobaczymy w obozie...

***
Godzina później
***

- Dobra, tutaj Cię zostawię. To już nie mój biznes jak wrócisz, ja Cię tylko tu dostarczyć miałem. - Powiedziałem do VIPa, odbierając swoją zapłatę przed bramą obozu Przemytników, i odwraciłem się na pięcie. - Narka. - Pożegnałem się szybko i pobiegłem truchtem w stronę obrzeży miasta. Lubiłem po robocie oddać się treningom z Caligo, a tamte miejsca nadawały się wprost wyśmienicie.
Biegłem truchtem od dobrego kwadransu, gdy nagle usłyszałem jęki i wrzaski zombie. Zdziwiło mnie to, bo z reguły ta okolica była w miarę czysta.
Zatrzymałem się, dobyłem broni i powoli zbliżyłem się do rogu budynku, aby sprawdzić co się tam dzieje.
- Wrahhrr! - Wrzasnął jeden z mutantów, rzucając się w stronę drobnej, niskiej dziewczyny. Było tam około tuzina gnijących, którzy szarżowali w stronę żywej. Po kuszy, trzymanej w jej dłoniach, rozpoznałem tę, która rano mnie prawie zmieniła w jeża.
Gwizdnąłem głośno, donośnie, a połowa z żywych trupów odwróciła się do mnie. Dziewczyna, niestety, też, rozpraszając się, i wtedy jeden z nich rzucił się na nią. Na szczęście w ostatniej chwili zrobiła unik, jednak upuściła przy tym swoją kuszę. Dalej w sumie nie wiem co się z nią działo, bo musiałem skupić się na przetrwaniu.
- Na odlew! - Krzyknąłem, chlastając jednego z nich od biodra w górę, rozcinając przy okazji jego czaszkę na dwoje. - Pół obrót - szepnąłem, wykonując piruet i odcinając głowy kolejnej dwójki.
W kilka chwil uporałem się z moją grupką wrogów, po czym rzuciłem się w stronę reszty, która była niebezpiecznie blisko dziewczyny. Rozpłatałem czaszki zgniłków szybko, po czym spojrzałem na dziewczynę. W jej oczach wyczytałem strach, jednak mimo to starała się zachować powagę. Podałem jej rękę i podniosłem z ziemi jej kuszę.
- Jestem Hiro. Nie ma za co, ratowanie życia ciamajd to moja specjalność, sama wcześniej widziałaś. - Powiedziałem chłodno, a moje oczy stanowiły lodową barierę dla każdego, kto próbowałby spojrzeć przezeń wgłąb mnie. - A Ty? Jak się nazywasz?

<Mika?> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz