Kiedy już znalazłem się pod odpowiednimi drzwiami usłyszałem, że Tamara ma tam bardzo wesoło! Z początku myślałem, że ma znowu jakieś odpały z Rekerem i bez mojej interwencji będą się tak chichrać aż to rana, ale jakoś nie potrafiłem rozpoznać w tym wszystkim głosu chłopaka. Były to tylko dwie dziewuchy a tą drugą mianowicie kojarzę z Sarą. Bez żadnego zawahania czy też pukania nacisnąłem klamkę drzwi oraz wszedłem do środka gdzie zobaczyłem schlane towarzystwo.
Tamara od razu schowała flaszkę wina za plecami, ale ja z powodu swojego wysokiego wzrostu mogłem doskonale wiedzieć co tam ma w tych łapkach. Przyłapane na gorącym uczynku - pomyślałem z rozbawieniem i gdybym był wredny jak mój brat to pewnie dałbym im szlaban czy coś tam innego... Wracając jednak do tematu to po Tamarci to mogłem się tego i może spodziewać, ponieważ dziewucha jest pełnoletnia, ale po Sarze? Z tego co wiem ma dopiero siedemnaście lat więc równie dobrze mógłbym wysłać teraz ptaszysko do Oliviera i pochwalić się co takiego wyprawia jego córka, ale nie miałem im w sumie tego za złe. Sam lubię dobrze wypić a poza tym to już inne czasy... Nie zwraca się tutaj aż tak dużej uwagi czy dzieciaki piją alkohol... Lubi się bawić to niech się bawi i w sumie to do pełnoletności ma żabi skok więc czym tam się przejmować?
- Macie coś na swoje wytłumaczenie? - zapytałem opierając się plecami o zamknięte drzwi. Sara chyba z tego wszystkiego zaczęła szybko trzeźwieć a ja widząc ich miny od razu się roześmiałem nie mogąc uwierzyć nadal w to co właśnie widzę - Ile wypiliście i czego? - dodałem przeczesując włosy swoją prawą ręką.
- No osiem... Chyba... Nie wiem! - odpowiedziała mi niemal z krzykiem Tamara na co przewróciłem oczami.
- Dzieciaki co wy wiecie o chlaniu? - westchnąłem zabierając jej flaszkę - Skąd to masz? - spytałem jeszcze wiedząc nawet bardzo dobry trunek. Co prawda wina było już w niej bardzo mało.
- Yyy... No... Wycieczki i takie tam zwiedzania... - westchnęła piwnooka - Chcesz też? - mruknęła jeszcze a z jej ust capiło alkoholem na kilometr.
- Ja bym nie chciał? - zaśmiałem się cicho - Schlałyście się po ośmiu flaszach... Widać, że macie słabe łby do tego jeszcze - powiedziałem spokojnie zabierając jej butelkę. Małe te szklanki - pomyślałem sobie zapełniając całą po czym niemal na raz wypiłem całą zawartość. Boże jak ja dawno nie chlałem, bo nie było czasu... Ostatnio chyba zbyt dużo pracuje... A może tylko mi się wydaje? Gdybym zrobił sobie wolne to pewnie wszyscy mruczeliby jaki to ze mnie leń i w ogóle. Nawet nie wiem kiedy dolałem sobie jeszcze i jeszcze i jeszcze aż w końcu wylądowałem sam z własną flaszką. Nie czułem się nawet pijany... Mam za dobry łeb jeśli chodzi o jakieś wina, ale powiem szczerze, że było nawet niezłe. Młodzież była już nieźle schlana więc miałem z nich niezły ubaw, że tak szybko padają, ale nie zamierzałem ich teraz tym dręczyć.Pewnie gdy byłem młodszy też szybko mnie alkohol wykańczał więc no...
- Wujek... - zaczęła niepewnie Tamara patrząc w szklankę pełną wina.
- Hm? - przeciągnąłem się nieco oraz bardzie podparłem się o ścianę plecami, żeby było mi wygodniej.
- Która godzina? - mruknęła prawie się przewracając a ja musiałem skądś wygrzebać zegarek.
- Trzecia a co? - odpowiedziałem jej pytaniem na pytania a ta niemal położyła się na swoim łóżku na głowie.
- Nic - burknęła zakrywając się kołdrą niczym jakiś naleśnik.
- Idziesz spać? - dopytywałem spokojnie odkładając pustą flaszkę gdzieś na bok. No wypiłem więcej niż przypuszczałem... Będzie to trzeba później gdzieś wynieść...
- Domyśl się - burknęła w odpowiedzi przez co głośno westchnąłem oraz zgasiłem światło. Sara spała na podłodze więc przykryłem ją tylko kocem i poszedłem do siebie oczywiście mówiąc wcześniej do nich "Dobranoc" ale nikt mi nie odpowiedział. Nie wiedząc co mam ze sobą zrobić, poszedłem do gabinetu. Miałem tutaj kilka koców dlatego jednym z nich przykryłem się od pasa w dół. Temperatura nieźle spadła a ja nie zamierzałem chorować... Mam już dosyć - pomyślałem sobie kręcąc się na boki na krześle. Niby po trunkach ma się być wesołym a ja czuję się jakbym miał dalej depresje. Westchnąłem głośno oraz spojrzałem na sufit. Wiedziałem, że muszę wziąć się jakoś w garść, ale było to dla mnie teraz bardzo ciężkie. Niby byłem zmęczony, ale sen nie chciał przyjść. Eric przejdzie ci... Musi ci przejść... Nie możesz się poddawać i być silnym - rzekłem sobie jeszcze w myślach wracając do jakiś papierków, które magicznie pojawiły się na moim biurku przez czas mojej nieobecności.
<Tamara? :3 Sara? :3 No depresja taka trochę się zaczyna xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz