One wróciły... Wróciły! Zabiją mnie... Zabiją! - myślałem przerażony. Bałem się bardzo.... Okazało się że nie jestem tutaj w żaden sposób bezpieczny, jak wcześniej powoli zaczynałem sądzić. Nianie przecież mi nie odpuszczą, bo miałem być martwy. Zostawiły mnie żebym tam umarł z głodu, albo rozszarpany przez te dziwaczne charczące stwory.
Widziałem furię w oczach pani Agnes. Była strasznie zła, ale przecież ja nic nie zrobiłem! To one mnie zostawiły... A ja się wtedy tak bardzo bałem. Szukałem ich, wołałem rozpaczliwi, jak to ma w zwyczaju młode, które za bardzo oddaliło się od swojego rodzica czy też opiekuna. Jednak ich nie było... Zaplanowały to dobrze tak, żebym nie chciał biec za nimi. Wiedziały że będę płakać i błagać żeby mnie nie zostawiały, oraz że będę chciał za nimi biec.
Dlatego więc postanowiły że mnie zostawią kiedy będę spać... Teraz wiedziałem że kazały mi się wcześniej położyć, bo planowały zostawienie mnie i im się to udało. Byłem wtedy sam na istnym pustkowiu! Bez jedzenia i wody... Miałem tylko swój kocyk, ale później i tak go zgubiłem po tym, jak jacyś straszni ludzie chcieli mnie łapać na niewolnika i mówili coś o jakiś gwałtach czy zabawianiu się mną, lecz nie wiedziałem co to jest...
Domyślałem się tylko że to coś złego, a instynkt kazał mi uciekać daleko i to jak najszybciej! Ledwie wtedy uciekłem, bo mieli psy i konie, lecz dzięki tamtej zamieci udało mi się jakoś umknąć, tyle że sam prawie umarłem przez ucieczkę w takich warunkach. Każdego człowieka, jakiego spotykałem, chciał mi zrobić tylko krzywdę, czego nie rozumiałem, bo przecież nic złego nie zrobiłem. Chciałem tylko przeżyć. Dostać troszkę wody i jedzenia by przetrwać, lecz i tak musiałem uciekać. Jeden raz pamiętam jak mnie dwóch złapało, bo się potknąłem!
Byli straszni i dotykali mnie wszędzie, a najbardziej tam w dole... Czułem wtedy ich oddechy na karku, które sprawiały że się trząsłem jak osika, lecz nie miałem jak się bronić, bo jeden mnie trzymał tak mocno, że prawie wyrwał mi rękę ze stawu. Byłem w ich niewoli przez tydzień. Jeden długi tydzień, a przynajmniej tak mi się zdaje że to był tydzień z tego co liczyłem.
Często mnie bili i związywali tak że nie mogłem się ruszać. Jednak jednej nocy, jeden z nich zostawił nożyk blisko mnie, który zakopał się lekko w śniegu. Nie wiedział o tym. Z resztą to był mój nożyk, który mi zabrali wcześniej... Kiedy spali, jakoś przeciąłem liny, choć się nieźle namęczyłem i powstrzymywałem od kaszlnięcia odruchowego, wziąłem nieco jedzenia, tyle ile mieściło mi się w kieszeniach i uciekłem.
Kiedy usłyszałem wystrzały broni, nagle powróciłem do rzeczywistości i zobaczyłem że moja była niańka leży martwa i we krwi. Nie wiedziałem co się tak właściwie stało, lecz wiedziałem, a przynajmniej takie miałem odczucia, że Eric czyli ten wysoki pan, którego nogi się uczepiłem, mnie obronił. Był i jest jedynym człowiekiem, który nie chce mnie skrzywdzić, a przynajmniej jak na razie... Wziął mnie na ręce i wróciliśmy znowu do tego dziwnego miejsca z pikającymi urządzeniami i opatrzono mi ranne miejsce, a szczerze mówiąc to rana była głęboka.
- Więc... Opowiesz mi co się wydarzyło? - spytał przeczesując włosy lewą ręką, podczas gdy ja kuliłem się na łóżku ze strachu, że zaraz ktoś znowu będzie chciał mi zrobić krzywdę. Bałem się cokolwiek mówić, bo zawsze mi tego zabraniano i były kary w postaci nie dawania mi jedzenia przez kilka dni... Nigdy nie mogłem się odzywać, a przynajmniej nie wtedy, kiedy niańki mi nie pozwoliły, dlatego też teraz nie wiedziałem co mam zrobić.
Nie chciałem żeby zaraz wyskoczyły z jakiegoś cienia i mi nie przyłożyły za to. W mojej głowie zaczęła się też tworzyć wizja iż to może być tylko sen, albo że to jakiś sprawdzian z ich strony, co do mojego wytresowania. Nie wiem też co znaczy to słowo, ale tak często do mnie lub do siebie mówiły... Nagle poczułem że ktoś mnie głaszcze, więc nie pewne podniosłem na tą osobę przerażone spojrzenie, w którym znalazło się już kilka łez ze strachu.
- Nie bój się... Nikt Ci już krzywdy nie zrobi - rzekł spokojnie i przykrył mnie delikatnie kołdrą. W tej właśnie chwili poczułem, że może jednak mu powiem co się stało. Gdyby w końcu chciał mnie uderzyć czy ukarać, t zrobił by to dawno temu prawda...?
- Ta pani była moją byłą nianią.... - szepnąłem prawie niesłyszalnie, lecz jak widać mężczyzna to usłyszał.
- Niania? - zdziwił się wyraźnie - Dlaczego chciała Cię skrzywdzić? - spytał łagodnie uważnie na mnie ciągle patrząc i głaszcząc mnie.
- Bo przeżyłem, a miałem umrzeć.... - rzekłem smutno - Zostawiły mnie.... Samego... Kiedy spałem.... Nie było ich... Byłem sam... Głodny.... Spragniony... Zimno.... - mówiłem urywkowo i z niewiadomych przyczyn zacząłem znowu płakać, jakbym wpadł w jakąś histerię czy coś. A może to było dlatego, że przez długi czas dusiłem w sobie emocje?
Możliwe.... Kto wie? W końcu zawsze płakałem w ciszy i nigdy nie mogłem się nikomu wyżalić, jak mnie źle traktowały, nawet rodzicom, bo za każdym razem gdy coś im napomknąłem, spotykała mnie kara kiedy wyjeżdżali rodzice, bo zawsze obróciły to tak, że to ja wychodziłem winny, nie wiedząc dlaczego. Nie chciałem żeby mnie zostawiał... Nie chciałem być znowu sam... Nie chciałem żeby znowu mnie to spotkało...
- Nie zostawiajcie mnie też - wypłakałem rozpaczliwie drżąc odruchowo, przy czym też zacząłem mieć problemy z oddychaniem.
< Eric? ;3 uspokoisz go? on się boi że też znikniecie wszyscy jak tamte paskudy ;c wkurzyłeś się? xdd >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz