poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Od Will'a cd. Rous

Całą ta sytuacja była bardzo dziwna i stanowczo mi się ona nie podobała! Od kiedy to ojciec mojej małej i pięknej Rous, ma coś przed nią do ukrycia? Przecież powinna wiedzieć co się dzieje! Moim zdaniem tak by ja lepiej chronił, a nie ciągle robi z niej małe dziecko, które nie potrafi sobie poradzić w życiu! Z drugiej zaś strony, skoro tak chciał coś ukryć przed jego córką, oznaczało iż jest to coś bardzo poważnego i że Rous może grozić poważne niebezpieczeństwo, a ja nie zamierzałem pozwolić by mojej kruszynce coś się stało!
- Will boję się - rzekła do mnie, bardziej wczepiając się w mój prawy bok, więc ją do siebie przytuliłem.
- Nie bój się... Cokolwiek się stanie, obronię Cię obiecuję! - powiedziałem spokojnie i pogłaskałem ją po głowie lekko - Dowiem się co się stało - dodałem.
- Nie zostawiaj mnie - dodała spanikowana.
- Ciii... Nie zostawię Cię spokojnie - rzekłem lekko się do niej uśmiechając, wiedząc iż sama teraz na pewno nie będzie ona bezpieczna, zważywszy iż jej brat leży na medycznym w śpiączce, a on do słabeuszy nie należał, więc jego przeciwnik był albo silniejszy, albo zaszedł go jakoś i go zranił poważnie. Każda z tych myśli mi się bardzo nie podobała i wiedziałem iż Rous musi pozostać ze mną, lub kimś innym bardzo zaufanym.
Musiałem zebrać jakieś informacje, lecz tutaj nasuwało się kolejne pytanie, czy ktoś aby na pewno mi powie co się stało. W końcu najbardziej ufali mojemu przyszywanemu bratu, który jest zastępcą założyciela, jego żonie, Ericowi który jest przywódcą no i oczywiście Katrinie, jego dziewusze. W zamyśleniu pogłaskałem ukochaną po plecach, chcąc ją uspokoić, gdyż czułem jak lekko drży. Była bardzo delikatną kobietą, zwłaszcza po tym jak okrutnie ją skrzywdzono.
- Jesteś głodna kochanie? - spytałem łagodnie, na co skinęła powoli głową - W takim razie pójdziemy razem na stołówkę - dodałem i ruszyliśmy. Rous była słaba, więc musiałem na nią bardziej uważać niż zwykle. łatwo było ją skrzywdzić i można by rzec iż była delikatniejsza od porcelany czy róży... Choć w sumie na swój sposób była też silna, gdyż nie każda kobieta potrafiła by się podnieść po czymś takim jak gwałt i katowanie.
Poza tym muszę przyznać iż była na swój sposób zabawna i drapieżna, a przynajmniej okazywała mi to w łóżku, gdzie była już w zupełności pewna siebie i to bardzo, choć i tak łatwo mi się poddawała. No nie ważne! W każdym razie rozglądałem się czujnie idąc korytarzem, choć dyskretnie jak na snajpera przystało.
Wzięliśmy obiad, zjedliśmy na stołówce, po czym zacząłem się zastanawiać co możemy porobić. Na tworze szalała zamieć, gdyż no w końcu mamy zimę, więc przejażdżka konno odpadała. Po dłuższej chwili namysłu postanowiłem i tak iść z nią do pokoju, gdyż nie mieliśmy nic więcej ciekawego do roboty, a Rous w pokoju mogła najlepiej wypocząć, zważywszy iż na medycznym ciągle coś się dzieje. Ułożyłem ukochaną na łóżku oraz przykryłem ciepłą kołdrą, po czym położyłem się obok niej, całując ją w policzek, na co się uśmiechnęła leciutko.
Widziałem że była senna, a ja nie zamierzałem jej zabraniać regenerującego snu. Przytuliłem ją do siebie bardziej, dzięki czemu się we mnie wtuliła ufnie, co wywołało u mnie ciepły uśmiech i ani się obejrzałem, a już spała. Chwilę tak trwałem w bezruchu, aż w końcu jakoś delikatnie uwolniłem się z jej uścisku i bardziej przykryłem kołdrą wstając.
Chwilę jeszcze patrzyłem jak moja królewna śpi, aż w końcu wezwałem do siebie Talona i Brolgę, naszych wilczych strażników. Poprosiłem ich żeby przypilnowali Rous, ale też i zostawiłem jej karteczkę że niedługo wrócę, a sam wyszedłem z pokoju by zdobyć jakieś informacje o jej bracie. W sumie, jak się okazało, gdy złapałem wujka Masona, on wszystko mi powiedział o dziwo i w sumie sytuacja w cale nie była ciekawa.
Okazało się bowiem że przyjaciel Skota, czyli brata mojej ukochanej go zaatakował, chcąc przystąpić do obozu Demonów. W głowie mi się to nie mieściło jak przyjaciel chce zabić przyjaciela i wstąpić do tak złego obozu! Nie wiedziałem co mogło mu strzelić do łba, żeby chcieć zrobić, coś aż tak strasznego! Przecież oni w Demonach by go zeżarli...
Z resztą gdyby tam dołączył, to na pewno było by tak iż wyciągnęli by z niego wszystkie informacje, a później został by ich niewolnikiem do gwałtów dla homosiów. Choć w sumie tam ie trzeba być homosiem żeby gwałcić facetów. Jak chce Ci się ruchać i nie masz baby to najlepiej zgwałcić faceta jak można i to ponoć ta sama przyjemność, lecz ja nigdy nie mam zamiaru tego sprawdzać i nadal uważam że to obrzydliwe i straszne!
Jak na razie nie znano lokalizacji tego typa i niby przyjaciela brata mojej ukochanej. Wiedziałem że może chcieć znowu zaatakować Skota, albo tym razem będzie przymierzał się na Rous... Cóż! Jest kobietą, a Demony chętnie biorą kobiety do niewoli, albo zmuszają je by za nich wyszły, lub po prostu zamykają je w swoich domach i gwałcą, a tam rodzą im po jakimś czasie dzieci, które albo są dobre i je zabijają lub idą na niewolników, albo stają się złe jak ojcowie i będą normalnymi członkami. O ile normalność to dobre określenie.
Podziękowałem wujkowi i zacząłem wracać powoli do mojej ukochanej. Szedłem spokojnie korytarzem, przez około dziesięć minut, a gdy dotarłem do ukochanej, zobaczyłem że siedzi na łóżku i drży, a wilki starały się ją uspokoić. Bałem się że znowu stało się jej coś złego, dlatego szybko do niej podbiegłem i mocno do siebie przytuliłem.
- Ciiii..... Cichutko! Jestem już... Już dobrze nie płacz kochanie - mówiłem do niej spokojnie, starając się ją uspokoić. Popłakiwała i drżała cała, przez co myślałem iż jestem okropnym narzeczonym. Mogłem jej nie zostawiać... Przecież jej to obiecałem! Ale chciałem dobrze...

< Rous? ;3 co ci jest? ;c >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz