poniedziałek, 12 czerwca 2017

Od Samanthy cd. Erica

Znowu na tym medycznym... Czuje się jak jakiś więzień! Nie chcę tu być! Nie chcę znowu być czyimś niewolnikiem. Po co mnie tu trzymają skoro czuję się dobrze? A może mam być królikiem doświadczalnym? Wątpię bo raczej swojego "szczurka" laboratoryjnego się nie wypuszcza, lecz nadal miałam okropne uczucie że jestem znowu niewolnikiem, tyle że w innym pomieszczeniu... Właściwie to żadne sny mi się nie śniły, a może ich po prostu nie pamiętam? Możliwe... w każdym razie gdy się obudziłam byłam sama... Westchnęłam na to i podniosłam się do siadu. Nie miałam ochoty nic jeść. Właściwie to nie jadłam od jakiś dwóch dni... Nie miałam apetytu. Pegaz pewnie jest zadowolony z jedzenia i chronienia lepszego niż u mistrza, więc dlaczego ja nie jestem szczęśliwa? Dlaczego czuje taki smutek i nie mam na nic ochoty? Mam dość... Co może osoba która była więziona przez prawie sześc długich lat jak nie więcej? Nic... Nawet wykształcenia nie mam ale czy to się teraz liczy? Raczej nie... Tu pytanie kim ja chciałam zostać, bo pamiętam tylko że kimś bardzo z zawodu, ale nie pamiętam co to było... Możliwe że nigdy sobie nie przypomnę... westchnęłam smutno w myślach, a wtedy zobaczyłam jak jacyś ludzie przyszli na oddział. Byli to chyba bracia i należeli do tego obozu... Przynajmniej tak mi się zdaje! Rozmawiali ze sobą po hiszpańsku co mnie zdziwiło, a jeszcze większym szokiem dla mnie było iż ich rozumiałam! Byli zdenerwowani, bo coś dolegało temu młodszemu, który kulił się na łóżku trzymając się za brzuch strasznie mocno i widać było po nim iż cierpi, bo był blady strasznie, a oczy wyrażały ból tak samo jak twarz. Kiedy chciałam już coś powiedzieć, nagle na oddział przyszedł Eric z.... dzieckiem? On ma dziecko? zdziwiłam się lecz zaraz sobie pomyślałam No tak Sami! Przecież normalni ludzie mają dzieci przecież... Idiotka z Ciebie skarciłam się w myślach.
- Samantho mam nadzieję, że nie będzie ci przeszkadzać obecność mojego syna - powiedział do mnie, na co pokręciłam przecząco głową.
- Nie, nie będzie - powiedziałam cicho i zaraz zobaczyłam jak korytarzem idzie lekarz, chyba Edward miał na imię, więc odwróciłam się na chwilę do dwójki braci, którzy byli już nieźle zdenerwowani i nadal rozmawiali do siebie po hiszpańsku.
- El médico tiene que ir en silencio - powiedziałam do nich po hiszpańsku czym się zdziwili, ale skinęli głowami no i wtedy wejście smoka zrobił Edward, który szybko do nich podszedł i zaczął lekarzować, a ja westchnęłam i położyłam się znowu smutna na łóżku, bo miałam dość... Nawet nie wiecie jak to strasznie jest nie mieć pamięci!
Ja nawet ledwie sobie przypominałam jak mam na imię, a co dopiero mówić o reszcie życia z przed bycia niewolnikiem! Znowu nie miałam najmniejszej ochoty nic jeść, więc jak ktoś mi przyniósł jedzenie, to podziękowałam mu właściwie, bo to był jakiś żołnierz, który tam coś jeszcze powiedział do Helsinga, a ja odwróciłam się do niego plecami, bo nie chciałam patrzeć na jedzenie, a poza tym nie chciałam żeby mnie do tego zmuszano...

< Eric? ;3 nie chce jeść bo jest nadal smutna ;c chrisek ją zaczepi? xd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz