- Teraz to się już nie wymigasz! Lepiej sprężaj się z leczeniem, bo ślub za trzy dni a od północy będzie już dwa! - zaśmiałem się a on posłał mi pytające spojrzenie.
- Ona z tym pojawieniem się na ślubie to tak na poważnie? - zapytał wstając z moją pomocą.
- Jasne, że tak. Ona w takich sprawach nie żartuje - powiedziałem i zacząłem z nim iść w stronę oddziału medycznego gdzie gdy Edward go zobaczył to aż wytrzeszczył ze zdziwienia oczy i zaczął się nim fachowo zajmować. Mruczał coś na mnie, że mogłem go szybciej przyprowadzić za co miałem ochotę mu w ten blond łepek strzelić, lecz powstrzymywałem się w ostatnich chwilach gdy złość już niemal się ze mnie wylewała litrami.
- Na szczęście nic sobie nie złamałeś - westchnął doktorek siadając na krześle - Kto ci to zrobił? - zapytał jeszcze a niebieskooki się zmieszał.
- Nie ważne... - mruknął zamykając zmęczone oczy a po chwili zasnął dając tym samym blondynowi totalnego ignora.
- A ty mi powiesz? - zwrócił się tym razem do mnie przez co posłałem mu zirytowany wzrok.
- Chciałbyś - zaśmiałem się cicho - Dopilnuj go by wylizał się do 29 - dodałem jeszcze i wyszedłem. Oczywiście wróciłem do swojego gabinetu gdzie uchyliłem okno. Na pewno jej się uda - stwierdziłem w myślach opierając się bardziej w fotelu wbijając wzrok w ciemne widoki za oknem.
****
Minęło trochę czasu a nagle błysk no i hałas jakby ogłoszono IV wojnę światową, lecz na mnie to wrażenia nie zrobiło. Patrzyłem się spokojnym wzrokiem na to całe zamieszanie, które niestety jakoś szybko ucichło.
- Acha - mruknąłem znudzony odwracając się na fotelu w stronę biurka gdzie szybko uzupełniłem pięć dokumentów. Nie zastanawiając się dłużej zszedłem na plac oraz odczekałem jakiś czas aż wreszcie dostrzegłem jeźdźców na koniach a w śród nich od razu dostrzegłem Kiarę, która po zeskoczeniu z konia kazała odejść Feniksowi do stajni. - Acha - powiedziałem kiedy stanęła przede mną przez co usłyszałem z jej strony śmiech - Było widać błyski spowodowane granatami, ale troszkę za słabo... - burknąłem uśmiechając się co lekko zdradzało, że i tak widowisko mi się podobało. Kątem oka zauważyłem dziewięciu naszych ludzi, którzy nieźle byli pobici oraz niektórzy z nich mieli rany postrzałowe przez co inni pomagali im dojść na medyczny - No to by było na tyle z rozróby... Idź spać, bo się nie wyśpisz a twój wielki dzień już nie długo! - zaśmiałem się czochrając ją po włosach - A i Kiara dobra robota! - dodałem szybko.
<Kiara? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz