Słysząc o propozycji z tatuażem gangu Szkarłatnych Smoków miałem mieszane uczucia. Może by to nam pomogło w kwestiach bezpieczeństwa, ale na pewno robienie czegoś takiego boli jak cholera i prędzej zwieję jak ostatni tchórz niż dam sobie go zrobić. Nadal miałem pewien dystans do ludzi ze Smoków, ale z tego co widziałem to na prawdę są dobrzy ludzie, lecz wolę ich mieć na oku gdy zbliżają się do mojej ukochanej kruszynki. Kiedy zostawili nas znowu samych od razu poderwałem się do siadu opierając głowę na dłoniach. Nie wiedziałem co mam teraz zrobić! Niby nie będą nas zmuszać, ale ja miałem coś zakodowanego w głowie, że dla mnie brzmiało to jak rozkaz albo wydanie kary śmierci... Westchnąłem cicho a w tedy poczułem dotyk na plecach, taki przyjemny i bardzo dla mnie rozpoznawalny, ponieważ tylko dłoń Mari potrafiła być taka czuła. Popatrzyłem na nią z uśmiechem co chodź trochę zabiło zmartwienie w jej oczach.
- Nie martw się kochanie! To nic... muszę się tylko zastanowić - powiedziałem głaszcząc ją po policzku, lecz widząc, że ma jakieś "ale" dałem jej całusa w usta.
- Nie musimy od razu odpowiadać mamy jeszcze czas Connor - rzekła podnosząc się, ale ja od razu zareagowałem i bardzo delikatnie powaliłem ją na łóżku kładąc się od razu przy niej przy czym odwróciłem ją do siebie oraz przytuliłem ją do swojego ciała.
- Chciałbym żebyśmy byli bezpieczni. Nie chcę by stała ci się jakaś krzywda Mariś... Dam sobie zrobić ten tatuaż... Najwyżej zemdleję i mnie uratujesz - zaśmiałem się na koniec cicho wtulając głowę w jej brzuch - Kocham cię kotku - dodałem jeszcze przymykając senne oczy.
<Mari? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz