piątek, 31 marca 2017

Od Reker'a cd. Erica & Kiary

No siostra była mistrzynią nożyczek normalnie! Gdyby nie ona to pewnie na ślub nigdy bym fryzury nie miał... No cóż ten strach po poligonie do fryzjerów nadal we mnie siedzi... Przez jednego jełopa nawet ma do dzisiaj małą bliznę na skórze głowy, ale o tym może kiedy indziej. Kiedy Tamara skończyła też obcinać i wujka ten chciał się przed nami ukryć.
- Wujek nie wstydź się, bo ładnie wyglądasz! - powiedziała Kiara na co ten niepewnie się uspokoił.
- Skoro tak mówicie - westchnął odrzucając głowę do tyłu tak by spojrzeć na moją siostrę do góry nogami - Dzięki - powtórzył się a ta zmieszana nie wiedziała co powiedzieć.
- Dobra, dobra! Teraz nas odczaruj! - zaśmiałem się do młodej a ta tak się ucieszyła, że niemal zwaliła wujka z fotela a mnie wepchnęła na jego miejsce.
- Z chęcią braciszku - rzekła i zabrała się do roboty, która szła jej tak szybko, że nawet nie nadążyłem wodzić wzrokiem z jej rękami.
- Tamara, ale ładnie mnie uczesałaś więc się tak nie denerwuj - powiedziałem w pewnej chwili na co zmarszczyła brwi.
- Nieprawda... Mogło być lepiej! - mruknęła wracając do moich włosów na co westchnąłem i postanowiłem się już zamknąć, ponieważ wiedziałem, że żadna siła jej teraz nie przekona do tego, iż wszystko wyglądało naprawdę ładnie. Kiedy skończyła i zobaczyłem w lustrze swoją normalną fryzurę powoli wstałem z fotela siadając gdzieś pod ścianą. Zacząłem obserwować jak radzi sobie z moją ukochaną. Musiałem się postarać, żeby nie zacząć się zaraz na jej widok ślinić! Boże a jak na ślubie się oślinię na jej widok?! Ale będzie wstyd... - jęknąłem w myślach podciągając kolana pod brodę. Nagle wujek szybkim krokiem podszedł do okna, które otwarł a do środka wleciał orzeł, który zatrzepotał skrzydłami i pokazał swoją wielkość. Eric szybko odwiązał wstążkę trzymającą wiadomość przy nodze ptaka i zaczął szybko ją czytać po czym gdy skończył zgniótł ją i wypuścił zwierzę przez okno.
- Mason powiedz, żeby przez najbliższe dni ludzie trzymali się jak najdalej od Duchów i ich granicy - powiedział w stronę drzwi. Usłyszeliśmy cichy i krótki szmer, który zapewne świadczył o tym, iż poszedł powiadomić żołnierzy o nowym rozkazie przywódcy.
- Coś się stało? - zapytałem przeżywiając lekko głowę w prawo.
- Wieża wreszcie zabrała się za obiecaną rewolucję - poinformował nas na co skinęliśmy głowami. Nie wiedziałem czy mam się z tego powodu cieszyć czy też płakać. Ta sytuacja miała w sobie plusy jak i minusy... Plusem można było nazwać to, iż już więcej nikt na nas nie będzie wysyłał zabójców a minusem, że nasze spotkanie z założycielami przypisze sobie niedługo termin... Oby Oliverowi, Billowi i Ruby nic się nie stało... Nie zaciągną mnie do wieży i koniec kropka! Nie postawię już tam nigdy nogi! W końcu jesteśmy w oczach ludzi wielkimi zdrajcami... - mruknąłem w myślach widząc jak Kiara też już jest doprowadzona do normalnego stanu.
- Możemy już iść czy chcesz nas dalej katować ślubem? - zapytałem w stronę wujka, który lekko się zamyślił.
- Jak na razie to wszystko więc możecie zmykać - zaśmiał się cicho i tyle nas widział, bo zerwaliśmy się z miejsc jak szaleni! No w końcu kto tam wie co Eric sobie zaraz pomyśli i czy nie zaciągnie nas na kolejne "tortury" ślubne. Najpierw poszliśmy po raz kolejny po naszego szkraba, którego tym razem już zabraliśmy do siebie bez większych rozmów z przyjaciółmi, którzy nie wiedząc czemu lekko uśmiechali się pod nosem na co większej uwagi nie zwróciliśmy. Dalsza część dnia minęła nam na zabawie z małym, lecz kiedy przyszła noc ja jakoś nie mogłem zasnąć co dobrze odczuwała wtulona we mnie Kiara, którą przepraszałem za takie szamotanie. W końcu zdenerwowany tym wszystkim wyszedłem w pidżamie na balkon gdzie zobaczyłem, iż w wieży dzieje się coś na prawdę ostrego skoro jest tam tyle kolorowych flar... Biłem się z myślami, bo już nie wiedziałem co i kto jest tam dobre a co złe...
- Wieża już nigdy nie będzie taka sama - szepnąłem w myślach patrząc na gwiazdy, które radośnie migotały na ciemnym niebie.
****
Następnego dnia rano obudziło nas głośne pukanie do drzwi. Byłem taki "nietrzeźwy" że trochę zajęło mi zanim się ogarnąłem i doczłapałem do drzwi gdzie stał Kias, któremu posłałem pytające spojrzenie.
- Eric chce was widzieć więc się zbierajcie - westchnął - I nie! Nie chodzi o ślub - dodał na co skinąłem głową i zamknąłem mu przed nosem drzwi po czym jakoś się wraz z ukochaną ubraliśmy i poszliśmy do wujka. Była godzina 4.30 dlatego nieliczni ludzie pokazywali się na korytarzach. Kiedy dotarliśmy do jego gabinetu wujaszek też nie był zachwycony tak wczesną porą, ale miał przy sobie list oraz skrzynkę. 
- Wujek jest czwarta rano! Nie mogłeś powiedzieć nam tego później - jęknąłem a on zabrał łyk kawy.
- Nie marudzić tylko siadać - westchnął i podał mi list - Czytaj na głos - dodał a ja niepewnie rozłożyłem kartkę.
- "Wczorajszego dnia od godziny 8.00 do dzisiejszego dnia tutaj godziny 4.00 w wieży trwały krwawe zamieszki zakończone naszą wygraną. Wiliam stracił władzę nad wieżą i już wam nie zagrozi. W obozie Duchów nastały nowe rządy! Pierwszym założycielem został Oliver, następnie drugim Billy a trzecim Ruby. Zjawimy się u was dzisiaj o szesnastej jeśli nam na to pozwolicie. Zero obstawy tylko nasza trójka. Ps. Zajrzyjcie do pudełka. ~Oliver, Billy, Ruby" - przeczytałem jakoś wpatrując się teraz w tą zagadkową rzecz.
- Gotowi? - zapytał łapiąc za wieczko, bo z pewnością wujek już sam to otworzył wcześniej i zobaczył "prezent".

<Kiara? :3> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz