piątek, 31 marca 2017

Od Kiary cd. Reker'a

Nie wiedziałam za bardzo co się dzieje, kiedy Reker tak nagle wybiegł, ale przyjaciele kazali mi się uspokoić, bo stwierdzili że nic mu nie będzie, skoro wybiegła taki w miarę opanowany. Chcąc, nie chcąc postanowiłam im zaufać i jeszcze długo rozmawialiśmy na temat rodzicielstwa. Pytali mnie co zrobić w jakiejś, sytuacji a kiedy im to mówiłam, to łapali się za głowę, bo nie wiedzieli kiedy, co i jak rozpoznać. Uspokoiłam ich jednak że to nic strasznego i że będą to już wszystko wiedzieć jak będą mieli na świecie dziecko, gdyż to przeważnie instynktowne, ale też im powiedziałam że w razie co to mogą przyjść i się spytać albo coś...
W końcu postanowiłam że muszę już iść, ale jeszcze wolałam zostawić Rajanka, lecz oni nie protestowali, zwłaszcza że Rajanek zaczął się znowu bawić ze swoim ulubionym wujkiem Dave'm. Wyszłam z ich pokoju zamykając drzwi, i już postawiłam pierwszy krok, gdy wtedy poczułam rękę na ramieniu, na co moje mięśnie w ułamku sekundy się spięły, wykręciłam rękę napastnikowi i krótko potem wyleciał w powietrze, wprost na ścianę!
- Ała!!! Za co?! - wyjęczał znajomy mi już głos, więc się przyjrzałam i zobaczyłam Masona!
- Mason!!! Nigdy więcej mnie tak nie strasz i nie zachodź od tyłu jak wróg! - warknęłam wściekle i dotknęłam ręką klatki piersiowej, gdzie znajdowało się moje walące jak młot serce - Co Ci do łba strzeliło żeby mnie tak zachodzić?! Zawału o mało co nie dostałam! - warknęłam znowu, widząc jak się podnosi, więc tym razem położyłam dłonie na biodra.
- Miałem Cię znaleźć - powiedział otrzepując się jakby wstawał z ziemi, lecz zaraz jeszcze wyprostował plecy, które mu aż strzeliły gdy się przeciągał, a ja się skrzywdziłam - Kobieto delikatniej trochę! Wiesz jak mnie teraz bolą plecy?! - powiedział masując lekko kręgosłup ręką.
- Starość nie radość - odparłam złośliwie się uśmiechając.
- Bardzo śmieszne! Taki stary to ja jeszcze nie jestem! - prychnął niezadowolony - A teraz chodź! - powiedział i zaczął powoli się zbliżać w moja stronę.
- Gdzie i po... - nie dokończyłam, bo wiedziałam gdzie chce mnie zabrać i do kogo w sprawie ślubu pewnie! - O nie.... poszli won! - krzyknęłam i ruszyłam w przeciwną stronę niczym torpeda.
- I tak mi nie zwiejesz! - zaśmiał się i ruszył za mną.
- Zobaczymy! Sprawdzimy zaraz Twoja kondycję! - krzyknęłam na co się znowu zaśmiał i zaczął się wyścig.
Wyskoczyłam przez otwarte okno bardzo zwinnie i biegłam po dachach budynków, a Mason za mną, lecz w przeciwieństwie do mnie on był dużo wolniejszy, choć musiałam przyznać że skurczybyk był zwinny jak cholera! Kiedy tak biegłam po dachach, nagle zauważyłam Rekera, którego goni Eric! Po chwili biegliśmy obok siebie a Mason i Eric za nami.
- Kiara, Reker stójcie! - warknął Eric.
- W Twoich snach! - odkrzyknęliśmy wspólnie przyspieszając.
No ludzie mięli niezły ubaw gdy na nas patrzyli, jak uciekamy przed nimi jakbyśmy coś zbroili! Biegaliśmy po tych dachach z dobrą godzinę! Jednak nie odpuszczały gady jedne, więc wróciliśmy do ratusza i wskoczyliśmy do szybów wentylacyjnych, na co usłyszeliśmy jęki niezadowolenia, lecz Mason i Eric za nami wskoczyli, na co usłyszeliśmy falę śmiechu na dole...
- Dajcie nam spokój! Coście się przyczepili?! - warknęłąm wściekle i rozdzieliłam się szybko z Rekerem. Ja poszłam w prawo, a on w lewo. Masonowi nie szło dobrze w szybach, tak jak w bieganiu po dachach więc miałam przewagę, zwłaszcza że dość szybko po nich już umiałam zasuwać!
- Mason na litość boską, daj mi wreszcie spokój! - warknęłam do niego na co się znowu zaśmiał.
- Nic z tego! - odparł rozbawiony i nagle przyspieszył, lecz ja również dzięki czemu mnie nie złapał.
- Wredny gad! - warknęłam, na co znowu się zaśmiał pod nosem.
Ścigaliśmy się w szybach chyba z dobre dwie godziny, jak nie trzy... Oboje byliśmy zmęczeni, lecz żadne z nas nie chciało odpuścić... Byliśmy uparci, a co się za tym wiąże nieugięci. W pewnym momencie zauważyłam poluzowaną kratkę, więc skręciłam bardziej pod ścianę, lecz Mason o tym nie wiedział i chciał mnie złapać, przybliżając się do mnie, lecz niestety kratka nie wytrzymała jego ciężaru i spadł na dól do jakiegoś mini składzika czy magazynu... Nie wiem właściwie jak to nazwać, ale w każdym razie było tam pełno jakiś pudeł z czymś w środku, a pomieszczenie nie była za duże, ale i też nie za małe. Kiedy Mason tam wpadł, upadł na plecy i przestał się ruszać czym się zmartwiłam, bo musiałam wyjrzeć przez otwartą kratkę, czy nic baranowi się nie stało!
- Mason żyjesz? - spytałam lekko spanikowana. Nie odzywał się anie nie ruszał, więc mnie to zaniepokoiło.... Wyskoczyłam z szybu i podeszłam do niego powoli, lecz kiedy złapałam go za ramię, on nagle otworzył oczy i złapał mnie za rękę, a domyśliłam się że było to celowe zagranie z jego strony...
- Nie nic mi nie jest ale było blisko! - zaśmiał się - Mówiłem że Cię złapię! - dodał triumfalnie i się szeroko uśmiechnął.
- Wredny gad! To było zagranie czysto nie fair! - powiedziałam obrażona i zła niczym dziecko.

< Eric? Reker? ;3 wredny gad! xdd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz