czwartek, 30 marca 2017

Od Kiary cd. Erica

- Widzę, że pani doktor jest na stanowisku! - zaśmiał się - Kiara dasz mi złoty pył? - dodał szybko na co skinęłam głową.
- Pewnie! Siadaj na krześle - powiedziałam co zrobił - Edwarda nie ma wiec muszę go jakoś zastąpić - westchnęłam - Przyznam że dziwnie jest znowu mieć na sobie kitel lekarski - dodałam i wzięłam strzykawkę ze złotym pyłem. Zdezynfekowałam miejsce wkłucia i podałam całą zawartość strzykawki, po czym zakleiłam miejsce wkłucia gazą.
- Dzięki - powiedział z ulgą, a kiedy chciałam mu odpowiedzieć, nagle wleciał jakiś zdyszany żołnierz.
- Drużynę Fernanda i Maksuela zaatakowały Trupy i Demony! Są w stanie krytycznym i potrzebują szybko pomocy! - powiedział, a ja szybko wybiegłam zanim skończył mówić, kierując się na właściwy oddział, gdzie było około 20 rannych ludzi z ranami postrzałowymi, kłutymi czy szarpanymi. Zleciały się pielęgniarki, które bez Edwarda nie wiedzieli co robić! Byłam po prostu w szoku! "Kurwa mają tylko dwudziestu ludzi a one se poradzić nie mogą?!".
Szybko wbiegłam na oddział i zaczęłam wydawać polecenia, na co się wszyscy zdziwili że nie ma Edwarda, lecz jak na nie wrzasnęłam że mają się ruszyć, bo zaraz się wykrwawią, to natychmiast wystartowały! Zaczęłam się szybko zajmować rannymi ludźmi, opatrując szybko rany najciężej rannym według mojego lekarskiego oka. Podawałam szybko leki w czym pomagały mi pielęgniarki, lecz zauważyłam jedną co się opierniczała, a mnie łatwo wkurzyć, zwłaszcza w takiej sytuacji, gdzie było pełno rannych!
Widać było że inne pielęgniarki wkurzały się na nią, lecz pracowały i pomagały jak tylko mogły przy rannych więc nie maiły jak jej powiedzieć że ona jest jakaś nieodpowiedzialna czy coś... Inne pracowały, a ona powoli przynosiła leki lub robiła obrażone miny że w ogóle musi po coś pójść, wiec w końcu nie wytrzymałam i spojrzałam na nią wściekłym wzrokiem, odrywając się na chwilę od pacjenta bo skończyłam już opatrywać mu ranę szarpana na nodze.
- Kurwa rusz siew końcu a nie przewracasz oczami jak baran i kręcisz tym tyłkiem jakbyś jakąś dziwką była albo hrabiną zasraną! - wrzasnęłam do niej wściekle na co aż podskoczyła, bo pewnie nie byłą przyzwyczajona do tego że ktoś ja opiernicza - Co się dziwisz cholero jedna?! Biegnij po leki o które Cie prosiły koleżanki, bo zaraz Cie tak trzepnę że kurwa zaraz będziesz chodzić jak w zegarku! Szybciej cholera! - wrzasnęłam na nią znowu, na co zerwała się biegiem, a we mnie się wręcz gotowało ze złości, co zauważyli inni - Kurwa cyrk jakiś! Ranni lezą, a ta se spacerek urządza i nic nie robi!  - warknęłam jeszcze pod nosem.
Szybko wyjmowałam pociski i zaszywałam rany, a pielęgniarki uciskały rany i podawały leki innym. Większości też przetaczaliśmy krew, bo strasznie dużo jej stracili... Uporałam się ze wszystkimi w godzinę! Gdzie pewnie inni by się z tym guzdrali bo zamieszanie i takie tam, lecz gdy byłam jeszcze w wieży, przyjmowałam od 200 do 340 pacjentów, gdzie czasami gdy było bardzo źle było ich jeszcze więcej! Co prawda nie byli to wszyscy z takimi ranami poważnymi, tylko też zwykli chorzy ludzie, ale jakoś trzeba było sobie radzić, gdy koledzy też byli zapracowani i tak też było i teraz z tymi dwudziestoma ludźmi.
W końcu wszyscy leżeli już opatrzeni i stabilni, podłączeni do tlenu i jeszcze różnych kroplówek. Kiedy wszystko było już w miarę dobrze, złapałam za rękę tamtą dziewuch i wywlekłam ją na korytarz, gdzie spojrzała na mnie ze strachem. "Dobrze bój się, bo przy mnie nie będziesz się tak zachowywać!" warknęłam w myślach.
- Co to za pazury i zachwianie co?! - warknęłam groźnie na co się skuliła. A ja wskazałam na jej pazury w długich tipsach, które praktycznie uniemożliwiały nawet założenie wenflonu rannemu! - Teraz zabrakło ci języka w gębie! - wrzasnęłam wściekle, nie przejmując się innymi, którzy na to patrzyli - Cholera jasna! jak w tych długich pazurach założysz wenflon rannemu, podasz zastrzyk czy opatrzysz ranę do jasnej cholery co?! - spytałam wrzeszcząc - W dodatku kiedy inni pomagali przy rannych, Ty chodziłaś jak ta święta krowa w Indiach i wywracałaś oczami gdy koleżanki cię prosiły byś coś przyniosła, albo w ogóle tego nie robiłaś! Co jest z Tobą do cholery jasnej?! Gdybyś Ty tam leżała na ich miejscu to nie oczekiwałabyś szybkiej i specjalistycznej pomocy?! - spytałam wkurzona do granic możliwości.
- Oczekiwałabym - szepnęła cicho, wciąż skulona.
- O tuż właśnie! - powiedziałam zła - Nie wiem jak, ale jutro tych długich pazurów ma nie być, a Ty przychodzisz normalnie i będziesz pomagała koleżanką, jeśli nie to do widzenia i tyle było w temacie nie nie wpuszczę Cię na żaden oddział z takimi pazurskami i zachowaniem, jakie dzisiaj zaprezentowałaś przy tych biednych i ciężko rannych ludziach! - wrzasnęłam znowu - Jak Boga kocham trzepnę Cię tak w ten durny łeb, jeśli zobaczę Cie jutro znowu z tymi pazurami tak, że od razu zaczniesz myśleć! Może i Edward Ci na coś takiego pozwolił, bo chciał być miły, ale przy mnie będziesz cholera jak w zegarku chodziła! - dodałam jeszcze wściekle, na co jeszcze bardziej się skuliła - A teraz idź pomóc koleżanką jeśli coś potrafisz zrobić tymi pazurami, a jak nie do wypad do domu! - powiedziałam jeszcze na co mnie szybko wyminęła i pobiegła na oddział.
Ja natomiast jeszcze chwilę stałam tak by się uspokoić i dopiero po chwili zobaczyłam wujka, który stał przy wejściu na oddział i przyglądał się mi, opierając się plecami o ścianę z założonymi rękami na klatce piersiowej.

< Eric? ;3 się wkurzyła jak nie wiem xdd nie ma przy niej opierniczania się! xdd widziałeś wszystko z rannymi i w ogóle? xdd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz