niedziela, 5 marca 2017

Od Erica do Kiary

Przez tą zanieczyszczoną wodę musieliśmy udać się do Duchów i się przed nimi płaszczyć by otrzymać pomoc. Nienawidziłem tego, lecz życie ludzi było ważniejsze niż honor a poza tym to Katrina mnie tu za ucho przytargała, bo sam pewnie wahałbym się nad tym by wleźć na ich terytorium bez broni. W sumie to Szanel mogła być bronią, ale to tłuste kocisko to jest raczej kizia mizia niż agresywne zwierze! Przecież ona tym swoim łbem to nawet do wroga się łasi a ryczy tylko by zwrócić na siebie uwagę no ja was proszę to ma być zło wcielone?! Wiliam jak zawsze patrzył na mnie z góry a później nawet próbował zabić... on nadal pamięta tamtą krwawą kłótnie? Najśmieszniejsze jest to, iż on sam ją spowodował więc gdyby nie ta choroba to też bym się mu do gardła rzucił jeśli Katrinka by mnie nie powstrzymała! Oliver nie zmienił się ani trochę od naszego ostatniego spotkania, Michael miał zmartwychwstanie a tego nowego to nie rozumiem... Od kiedy go uchwalono?! Ja nic nie wiem! Boże, ale tu są wygodne łóżka! I ten profesjonalny sprzęt jakiego u nas brak... Eric ogarnij się wreszcie jesteś u wroga! W-R-O-G-A, w sumie to nawet cud, iż się zgodzili... zawsze mogli nas rozstrzelać przecież w takim opłakanym stanie nawet ledwo co mówimy. Wiedziałem, że ludzie z Duchów będą patrzeć na nas z wrogością w oczach i będą czekać na dogodny moment by pozbawić nas życia więc byłem przygotowany na każdy atak. Kiara i Reker się nas nie bali więc musieli zajmować się wszystkim sami. Czy my naprawdę jesteśmy tacy straszni? - zapytałem się w myślach zaczynając się wybudzać. Przez ułamek sekundy miałem przed oczami ojca z batem w ręku na co się przestraszyłem i od razu podniosłem do siadu co było błędem, ponieważ zmarnowałem niepotrzebnie soją siłę a na dodatek znowu zabolało mnie serce, które zgubiło się na chwilę w rytmie, lecz na szczęście zawsze szybko znajdowało odpowiedni tor i nie musiałem umierać.
- Heliś spokojnie - powiedziała ukochana głaszcząc mnie po głowie.
- On tu był - szepnąłem na co zobaczyłem troskę w jej oczach.
- On już dawno leży w piachu. Spokojnie nic się nie dzieje - uspokoiła mnie. W podziękowaniu wtuliłem się bardziej w jej dłoń. Jak ja ubóstwiam tą dziewuchę! Jest pierwszą kobietą, która potrafi mnie uspokoić i wyhamować.
- Kochanie pić mi się chce... Kawy! - westchnąłem pragnąc tylko tego napoju. Na jedzenie nawet nie chciałem patrzeć, bo z pewnością dadzą nam jakieś ochłapy a poza tym nie mam apetytu.
- Nie wiem czy pani doktor ci pozwoli na kawę - rzekła uśmiechając się jak zwykle.
- Kiara mogę kawy? - zapytałem dziewczyny, która rozmawiała z Rekerem.

<Kiara? :3 Daj no kawy xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz