Jasna cholera! Helsing zapomniałeś zdusić emocji! - warknąłem na siebie rozwścieczony w myślach doprowadzając się do porządku dziennego. Oschły, oziębły i wnerwiający założyciel taki muszę być na zawsze by ludzie się mnie słuchali a nie robili co im się żywnie podoba! How do you stay so strong? How did you hide it all for so long? How can I take the pain away? - usłyszałem jakiś dziwny głos w głowie, który zignorowałem i spojrzałem na Katrinę, która nadal miała przybity, smutny i zmartwiony wzrok. Wiedząc, iż nadal nikt mnie nie widzi pogładziłem ją po policzku i namiętnie pocałowałem w usta co ja zdziwiło, ale jednocześnie też jej się spodobało.
- Nie martw się kochanie! Wszystko będzie dobrze! - uśmiechnąłem się do niej delikatnie. Ukradkiem spojrzałem na papiery, które ciągle leżały na szafce dlatego wyciągnąłem rękę w ich stronę co ukochana od razu zobaczyła oraz mi je podała na co w podziękowaniu skinąłem głową. Zacząłem czytać wszystko od nowa przez co zrozumiałem, iż nawet takie warunki są dobre, lecz pewne punkty skreśliłem, bo takie bajki mogli mi w przedszkolu wmawiać. Jak ja nie cierpię długopisów! - mruknąłem w myślach rzucając jednym w otwarte okno przez co wyleciał niczym ptak. Zwróciło to oczywiście uwagę moich ludzi, którzy spojrzeli na mnie przez chwilę, ale przypominając sobie ostatnie zajścia szybko pouciekali wzrokami by nie narazić się na kolejne krzyki. I o to chodzi idioci! I o to chodzi! - zaśmiałem się kpiąco w myślach. Nagle usłyszałem skrzyp drzwi dlatego zerwałem się do siadu posyłając Katrince tak bardzo pasujące spojrzenie z błyskiem, które musiało ją naprowadzić na dwie sytuacje i chyba niestety pomyślała o tej złej na co się skrzywiłem i wyrwałem sobie niezauważalnie kroplówkę.
- Heliś! Nie możesz ich zabić! - krzyknęła zrozpaczona. Nie skomentowałem tego w ogóle tylko jakoś o własnych siłach się podniosłem i z dokumentami w prawej ręce stanąłem na środku oddziału tak by każdy tuman mnie widział i słyszał.
- Słuchać mnie cholery jedne! - warknąłem mierząc wszystkich obecnych lodowatym wzrokiem - Pobawimy się w demokrację! Czy moi debilni ludzie wiedząc co to jest?! - dodałem nie zmieniając ostrego tonu głosu.
- Wiemy! - odpowiedzieli chórem dość słabo.
- To dobrze, bo nie chce mi się takim idiotom wszystkiego tłumaczyć! - prychnąłem zadzierając dumnie głowę - Kto jest za traktatem pokojowym z Duchami niech podniesie rękę! - wyszczerzyłem w przeraźliwym uśmiechu wszystkie zęby. Zgłosili się wszyscy co mnie trochę zdziwiło, ale nie pokazywałem po sobie nic co sprawiło, że doznali większego zdenerwowania - Który jełop poświadczy za innych?! Jest nas 11 tys. do cholery! - warczałem niczym niczym rozwścieczony pies.
- Ja za 300 osób mogę poświadczyć - odezwał się pewnie Riczard.
- Ja za całą rodzinę - dołączył się Thomas i tak właśnie zaczęło się wymienianie, które trwało może z 5 minut, ale zebraliśmy pokaźną sumkę osób, które były za dołączeniem do Duchów.
- W takim razie - odwróciłem się w stronę Kiary - Chcę widzieć wszystkich założycieli oprócz Wiliama tutaj za dziesięć minut. Potrzebuję pióra wiecznego ze złotą stalówką i najlepiej czerwonym atramentem a jak nie to czarny... Żadnych zasranych długopisów nie chcę na oczy widzieć tak jak Wiliama, bo zabiję każdego po kolei - fuknąłem rzucając papierami o jej biurko - Nastają żądny Erica Helsinga panienko - dodałem uśmiechając się chytrze. Jestem świetny w te klocki - dodałem siadając na czarnym, obrotowym fotelu, na którym siedział ostatnio Reker - Idźcie spać cholery jedne! - warknąłem jeszcze okrutniej.
<Kiara? :3 Dupek Heliś zgadza się na te wszystkie bzdety xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz