Derek i Tasza poszli do siebie, a ja natomiast zostałam sama w pokoju, denerwując się strasznie czego Olivier mógł chcieć od narzeczonego. Po jakichś 30minutach Reker wrócił, na co się ucieszyłam. Jednak gdy mi powiedział że Olivier wie o ciąży, przeraziłam się! Jednak wyobraźcie sobie mój szok, gdy na koniec usłyszałam że na gratuluje! Zero gniewu czy coś... Byłam tak zdumiona, że otworzyłam usta jak ryba bez wody z niedowierzania.
- On nam gratuluje? - spytałam dla pewności, bo myślałam że się przesłyszałam.
- Tak - potwierdził i pocałował mnie w usta - Cieszył się i powiedział ze damy radę! - dodał na co mi ulżyło i się uśmiechnęłam.
- Skąd Olivier to wie? - spytałam nagle.
- Podobno znalazł wyniki badań twojej krwi w laboratorium, a później podsłuchał nieco mojej rozmowy z Derek'iem jak się cieszymy ze zostaniemy ojcami - powiedział spokojnie.
- Czyli Aron zapomniał zniszczyć tych wyników... - powiedziałam z lekka przerażona.
- Olivier powiedział że nikomu nie powie - dodał spokojnie.
- Całe szczęście że Olivier nie jest taki jak mój ojciec - westchnęłam na co narzeczony obalił mnie na łóżko.
- Masz rację i cieszę się że jest ktoś taki jak trzeci - powiedział i mnie pocałował namiętnie w usta.
- Powiedz co robiłeś obiboku na treningu, na którym powinniście ćwiczyć a nie gadać! - powiedziałam żartobliwie.
- Poćwiczyłem i to solidnie! - powiedział rozbawiony.
- Chyba szczęką! - zaśmiałam się.
- Ładnie to tak naśmiewać się z narzeczonego co? - spytał żartobliwie i zaczął mnie łaskotać, na co wybuchłam śmiechem i odruchowo go chciałam "odgonić" rękami, lecz tak naprawdę tego nie chciałam.
- Nie ładnie - powiedziałam gdy trochę dał mi odpocząć i wyrównać oddech.
- Tal myślałem - zaśmiał się i dotknął mojego brzucha dłonią.
- Jeszcze nic nie wyczujesz... Dopiero w 5 miesiącu zaczynają się ruchy dziecka - powiedziałam spokojnie.
- Ale wiem że tu i tak jest, mimo iż siedzi sobie spokojnie - powiedział szeroko się uśmiechając.
- Nic dziwnego jak ma takiego tatusia śpiocha! - powiedziałam rozbawiona, na co się uśmiechnął.
- Bardzo śmieszne! - powiedział rozbawiony i w końcu ze mnie zszedł - Idziemy na obiad? - spytał patrząc na godzinę, która wskazywała 15:10, więc obiad zaczął się 10 minut temu.
- Jasne! - powiedziałam i wyszliśmy, zamykając za sobą drzwi. Oboje mięliśmy bardzo dobre nastroje, podobnie jak Derek i Tasza, gdy ich zobaczyliśmy wchodząc na stołówkę. Od razu usiedliśmy i zaczęliśmy jeść ze smakiem naleśniki!! Górę naleśników z dżemem! Pychota! Każdy zjadł z 15 jak nie więcej... Dżemy też były różne! Wiśniowe, truskawkowe, pomarańczowe czy jagodowe. Normalnie żadne z nas nie mogło uwierzyć. Długo siedzieliśmy i rozmawialiśmy, jedząc przy tym i popijając gorącą herbatą, jednak nasze świetne humory od razu zauważyła reszta drużyny.
- Co wy dzisiaj tacy uśmiechnięci? - spytał Mike - Bardziej niż zwykle... Czyżby William coś zrobił? - spytał, a ja spojrzałam niepewnie na Rekera. Nie wiedziałam czy mówić o tym chłopakom czy też nie.
< Reker? ;3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz