piątek, 6 stycznia 2017

Od Reker'a cd. Tamary

Byłem wściekł... Skąd ona niby wiedziała jak się nazywam?! Widziałem tą sukę pierwszy raz na oczy i co niby łączyło moją rodzinę z tą całą Megan Retford? To nazwisko nic mi nie mówiło co jeszcze bardziej mnie irytowało. Na dodatek zabrał mi broń, zabiję gówniarę jak ja spotkam. Powoli powlokłem się pieszo do wieży gdzie nikt nie odważył się do mnie podejść, a Kiary i Derek'a nie było widać nigdzie na horyzoncie. Szybkim krokiem pokonywałem korytarze i schody prowadzące do pokoju mojej matki. Kiedy znalazłem się pod drzwiami zapukałem w nie bardzo silnie. Otworzyła mi bez wahania uchylając usta by coś powiedzieć.
- Kim jest Megan Retford? - zapytałem bez zastanowienia opierając rękę na futrynie drzwi.
- Skąd znasz te dane? - zdziwiła się.
- Spotkałem pewną su.. dziewczynę, która kazała mi się ciebie o nią wypytać. W dodatku wiedziała jak się nazywam - wytłumaczyłem nie ustępując.
- Reker... - nie zdążyła dokończyć.
- Nie Rekeruj mi tu, chcę wiedzieć prawdę - zażądałem.
- Taki sam jak ojciec... Wejdź powiem ci wszystko, ale się uspokój - postawiła warunek na co skinąłem głową i wszedłem siadając na krześle. Opowiedziała mi wszystko, jak to mój ojciec kiedyś się nieźle schlał na "imprezie" i miał wpadkę. Miałem w tedy 2 lata więc tego nie pamiętałem a zresztą i tak mi nic nie powiedzieli.
- Czyli ona jest moją siostrą? - zmarszczyłem brwi.
- Tak ma na imię Tamara z tego co pamiętam a nazwisko ma takie samo jak ty - westchnęła - Na szczęście kochałam twojego ojca i mu wybaczyłam. Myślałam, że ta szmata Megan nie wejdzie nam już z nią w życie - dodała. Podniosłem się wnerwiony z krzesła i chciałem opuścić to miejsce, lecz ona zdążyła mnie zatrzymać - Reker uspokój się! - krzyknęła łapiąc mnie za rękę, ale szybko się jej wyszarpnąłem. Stanąłem w miejscu i spuściłem głowę.
- Pali się! - wrzasnął ktoś na korytarzu przez co wróciłem myślami na ziemię i byłem gotowy do wszelkich działań.
- Pogadamy jak wrócę - rzekłem wybiegając z pomieszczenia i łapiąc szybko jakąś o dziwo podaną mi przez Derek'a przy nim stała też Kiara pewnie służąca za lekarza i żołnierza jednocześnie.
- No dalej panie dowodzący! Szybkie tępo i na koń, bo las nam spłonie - powiedział Derek trochę poważnie a trochę dla żartów.
****
Docierając na miejsce zobaczyliśmy, że budynek już prawie cały spłonął, ale i tak trzeba było zająć się jego gaszeniem, bo ogień mógł przejść na inne budowle czy też rośliny. Na śniegu leżał też na oko dwunastoletni chłopiec. Wszyscy od razu rozdzielili się na grupy i ustalili co będą robić, natomiast ja stałem jak kołek i nie wiedziałem gdzie się podziać. W głowie krążyły mi różne myśli, lecz wiedziałem jedno mój ojciec nigdy by nie stchórzył. Musiałem pogadać z moją "siostrą" i sobie z nią wszystko wyjaśnić. Nagle zauważyłem ślady butów urywające się pod domem... Znałem tylko dwie osoby, które łażą po dachach nie licząc mnie, a była to już nie żyjąca osoba i Tamara. Nie spostrzeżenie wspiąłem się na dach i jak pies zacząłem tropić ją po śladach butów jakie zostawiła. Szybko ją dogoniłem i równocześnie z nią odbiłem się z dachu i gdy miała już ze mną lądować na sąsiednim budynku sprytnie ją obaliłem. Leżała na zimnym śniegu nieco zszokowana, ale jednak zachowała trzeźwość umysłu i zdążyła się w samą porę "ogarnąć". Wypuściłem ją dobrowolnie ze swojego uścisku przez co znowu wbiła we mnie znowu swój morderczy wzrok. Chciała odejść, ale złapałem ją za nadgarstek zmuszając do siadu na przeciwko mnie.
- Czego chcesz?! - warknęła.
- Musimy pogadać o naszej rodzinie - odparłem nie ściskając jej nadgarstek coraz mocniej.

<Tamara? xd> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz