- Dzięki - powiedziałem do Jack'a i powoli wstałem z ziemi.
- Chyba nieźle wycenili wasze życia - stwierdził poważnie Lucas.
- Pewnie tak - odparłem łapiąc się za szyję. Nagle podbiegł do nas Marco, który był strasznie zdyszany.
- Nic wam nie jest? - zapytał głęboko oddychając.
- Tak wszystko gra - odpowiedziałem mu - Coś się stało? - teraz to ja zadałem pytanie.
- Ty, Derek i Jackob macie zgłosić się na badania roczne - wydusił z siebie.
- Eh... no dobra - westchnąłem, bo i tak ląduje na medycznym prawie co tydzień - Do zobaczenia później idź odpocząć - wyszeptałem mojej Księżniczce na ucho i poszedłem w stronę medycznego. Najchętniej to bym się teraz z wyra nie ruszał, ale wole mieć już to za sobą. Kiedy wszedłem wraz z chłopakami na medyczny zobaczyłem, że już przyjmują ostatnich chłopaków. Usiadłem na najdalszym łóżku i ściągnąłem "kurtkę" munduru zostając przy tym w samym krótkim rękawie. Nie musiałem czekać długo, bo od razu znalazł się przy mnie lekarz. Osłuchał mnie, sprawdził ciśnienie, wzrost, wagę, wzrok... czułem się jak na pierwszej wizycie u lekarza wojskowego. Co prawda zawsze staram się unikać badań rocznych, ale zawsze muszą mnie znaleźć i mnie tu zaciągnąć.
- Jeszcze krew i możesz iść - powiedział lekarz i zrobił gest w stronę innego pracownika, który od razu zabrał się do pracy. Przyglądałem się mężczyźnie uważnie, lecz nie mogłem go rozpoznać. Nigdy go na oczy nie widziałem co mnie mocno zdziwiło. Pobieranie krwi szybko się zakończyło i wyszedłem zamyślony z oddziału. Kierowałem się do Kiary, lecz po drodze "porwał" mnie Derek i zaciągnął do swojego pokoju.
- Ej! Co jest? - zapytałem zdziwiony tym co zrobił.
- Chcę pogadać - westchnął i usiadł na łóżku z pod którego wyciągnął whiski.
- Skąd to wytrzasnąłeś? - zapytałem zdziwiony - Sory, ale nie przepadam za alkoholem - dodałem siadając na krześle.
- Mniejsza o to... No weź chociaż jeden raz się ze mną napij - rzekł zachęcająco.
- Mam jutro dyżur z Kiarą... będzie ode mnie walić na kilometr - mruknąłem.
- Nie przesadzaj - popatrzył na mnie jak na idiotę i nalał mi troch do szklanki.
- No to o czym chcesz tam pogadać? - zapytałem wzdychając i mu się poddając.
- O sprawach drużyny - odpowiedział mi bez wahania na co wziąłem łyk alkoholu.
- Co chcesz wiedzieć? - zadałem kolejne pytanie.
- Chcę tylko wprowadzić małe zmiany w treningu - stwierdził i zaczął wszystko mi objaśniać. Rozmawiało nam się tak dobrze, że spędziłem u niego dwie godziny i wypiłem cztery szklanki przeklętego whiski. Czułem się lekko podpity i błagałem Boga w duchu by nikt nie poczuł tego zapachu. Po pożegnaniu się z przyjacielem ruszyłem do pokoju mojej narzeczonej. Często przystawałem pod ścianą, bo kręciło mi się w głowie. Miałem słabą głowę do alkoholu dla tego starałem się go nie pić no, ale cóż serce wie lepiej czego mi potrzeba. Wszedłem bez pukania zastając Kiarę w pokoju, która patrzyła na mnie podejrzliwym wzrokiem.
- Wróciłem - rzekłem i już wiedziałem, że poczuła...
<Kiara? Reker się schlał po części xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz