czwartek, 29 grudnia 2016

Od Reker'a cd. Kiary

Podszedłem do stołu i ubrałem resztę munduru. Trząsłem się z zimna, w końcu kubeł zimnej wody w zimę to nie jest szczęście. Patrzyłem jeszcze chwile jak zabierają nieprzytomnego Pitera i ruszyłem za nimi. Moja broń niestety gdzieś przepadła przez co stałem się bezbronny i musiałem posłusznie trzymać się całej grupy, na szczęście chyba wszystkich wybili przez co zagrożenie zmniejszyło się to 1 procenta. Nie śpieszyło mi się, bo oglądałem miejsce gdzie mnie przetrzymywali przez co byłem prawie ciągle poganiany. Nagle poczułem silne uderzenie w plecy, w którym nie było nic wrogiego, ale i tak się spiąłem.
- Co się tak trzęsiesz? - powiedział Jackob sprawca tego czynu.
- Wylej na siebie wiadro zimnej wody to zrozumiesz - odpowiedziałem mu w miarę spokojnie.
- Oblali cię zimną wodą? - zdziwił się dotykając mokrego mundury.
- Nie wziąłem prysznic - zirytowałem się - Możemy nie gadać o tym co tam zaszło? - zapytałem błagalnym tonem głosu. Racja było to lżejsze niż sześć miesięcy na poligonie, ale i tak przyprawiało mnie o dreszcze. Gdy docieraliśmy już na powierzchnię z ust zaczęła nam lecieć para i zastanawiałem się ile ich jest... Zacząłem zastanawiać się czy znowu nie nastąpi atak paniki. Kiedy otwarli drzwi nieco się zmieszałem tylu ludzi przyjechało by mnie odbić a przecież nie jestem założycielem...
- Reker nic ci nie jest? - zapytał zmartwiony Wiliam oglądając moją twarz.
- Jeszcze oddycham więc wszystko jest OK - obróciłem całą sytuację w żart na co niektórzy żołnierze się zaśmiali. Wiliam sprawdził jeszcze kogo ze sobą przywlekliśmy a Derek pomógł mi wejść na konia. Kiedy wszyscy chcieli jechać w pierwszej linii wraz z Wiliamem i Kiarą ja trzymałem się z tyłu co od razu zauważyła moja narzeczona, która chciała do mnie podjechać, ale dałem jej wzrokowo sygnał, że jest dobrze i ma się nie przejmować. Wiedziałem, że to ja będę musiał przesłuchać Pitera z powodu, iż miałem szansę się odegrać za dawne czasy, ale ja nie potrafiłem.... Murował mnie strach z powodowany tym, że jakby to ująć byłem już lekko wytresowany. Nie no znowu myślę o sobie jak o przedmiocie tak nie może być!
****
Będąc w bazie założyciel chciał zaciągnąć mnie na skrzydło medyczne, lecz mu oczywiście odmówiłem, ponieważ nie czułem, żebym był jakoś poważnie ranny. Nawet mu obiecałem, że gdy zobaczę jakąś krew od razu się tam udam. Kolejnym moim problemem było, iż brunet zaczął się budzić dlatego przesłuchanie było przyśpieszone. Derek i Jackob byli tak zdeterminowali, że sami mnie zaciągnęli przed salę. Wchodząc przez drzwi do "poczekalni" zauważyłem Kiarę, która siedziała przed szybą i patrzyła na tego gnojka.
- Masz szansę się odegrać - powiedziała od razu.
- Nie dam rady - westchnąłem patrząc w szybę - Zrobisz to za mnie? - zapytałem z nadzieją w głosie.
- No chodź kundlu! - warknął rozwścieczony więzień - Chcę zobaczyć to ścierwo zanim zdechnę - dodał na co ja oparłem się o ścianę i spuściłem głowę.

<Kiara? ;3> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz